Zazwyczaj, jeśli gdzieś pojadę i niekoniecznie musi być to wyjazd treningowy, to bacznie przyglądam się temu, jak oni ćwiczą. Staram się wypatrywać biegających, machających odnóżami lub jakimkolwiek sprzętem, a także tych, co to medytują, spacerują albo jeżdżą. Ogólnie
Azja trawel – KO chadza własnymi ścieżkami
To będzie o tym, jak to opłaca się czasami zbaczać z utartych ścieżek. Rzecz się dzieje w Tajnanie, najstarszym mieście Tajwanu. Podobieństwo w nazwach jest jak najbardziej uzasadnione. Tajwan dzieli się na górny, środkowy i dolny. I stąd nazwy trzech stolic: Tajpej, Tajchoung i Tajnan. Tajnan to jest to miejsce, w którym
Azja trawel – KO spotyka prawdziwego mistrza
Od początku prowadzenia tego, pożal się Panie bloga, nie robiłem jeszcze tak długiej przerwy we wpisach. Nie zrobiłem tego dlatego, że mi się znudziło (choć to pisanie proste nie jest), ani że nic się nie działo (bo działo się chwilami aż za dużo). Po prostu nie
Jak to robią w Tunezji?
Jak to robią w Tunezji? Sądząc po ilości dzieciaków, szczególnie na północy, to często :)… ale to taki czerstwy żarcik jest. Suchar niczym w Familiadzie u pana Strasburgera. Bardziej się skupiłem na obserwacjach, jak oni ćwiczą? Choć pytanie powinno raczej brzmieć, czy w
Orzech Mandżurski
Tak ostatnio sobie z Danusią wspominaliśmy wyjazd do Chin i uświadomiłem sobie, że jest jeszcze jeden temat, o którym miałem napisać. I nie będą to tym razem wspomnienia o żarciu. A było to tak… Początek, co prawda, nie zapowiadał zupełnie, że wizyta w centrum Kantonu zaowocuje jakimś treningowym wątkiem. Tego dnia bowiem, wyruszyliśmy samodzielnie z
Relacja z Tajwanu…
Fiodor to mój człowiek na Tajwanie. To gość, którego poznałem w czasie treningów jeszcze z czasów starej szkoły YMAA Warszawa. Zawsze czegoś szukał, w treningu był dokładny i cierpliwy. Bardzo dużo ćwiczył. Potem przez jakiś czas ćwiczyliśmy razem, ale jemu ciągle było mało. Nie dziwię mu się, nie jestem żadnym wiarygodnym źródłem wiedzy. Nie mniej
China Travel – śladami mistrzów
To przedostatni odcinek wspominek z wyjazdu życia, jakim była podróż do Chin. Ostatni z tych, którym postanowiłem się podzielić, resztę zostawiam dla siebie i Danusi. Tym razem będzie o poszukiwaniu śladów mistrzów… ale za to jakich!! Owo poszukiwanie miało miejsce w Foshanie, gdzie wybraliśmy się zwiedzić świątynie przodków (patrz pierwszy odcinek wspomnień). Świątynia, a właściwie
China travel – u źródeł Tai Chi
Z tym tytułem to oczywiście drobna przesada, bo po pierwsze Kanton i okolice nigdy nie były źródłem Tai Chi, a po drugie, to ja tam naprawdę nie pojechałem szukać mistrza. Ale Chiny, to Chiny. Nasz wyjazd był stricte turystyczny czyli: zobaczyć, spróbować, odwiedzić. Nie mniej jednak, Jiuzhizy jako osoba też zainteresowana sztukami walk, także temu aspektowi
China Travel – marsz świątynny
Nie będę pisał szczegółowo o naszym wypadzie do Chin. Blogów podróżniczych jest multum, a na nich ludzie
Uliczne Kung Fu
Co? Myśleliście, że znalazłem tajemny przekaz bardzo skutecznego w walce stylu, który przetrwał w wąziutkich ulicach/ścieżynkach na obrzeżach miasta? Nie nic takiego… Nawet jeśli, mocno wierzę w to, są tu mistrzowie, którzy potrafią zabijać wzrokiem lub przez dotyk, to szczupłość czasu nie pozwala mi ich szukać. Zresztą, nawet gdybym na takiego nadepnął,
KOD w Kantonie
Jiuzhizy dziś zauważył, że moje inicjały plus pierwsza litera od imienia Danusi daje takie polityczne hasło. Tak więc ja, Danusia i Jiuzhizy jesteśmy już w Kantonie. Po prawdzie moglibyśmy być gdziekolwiek w Azji i tak byśmy uwierzyli, że to Kanton. Bo to wiecie… qrcze człowiek jest taką ofiarą losu. A świat
KO na śladach Brusiaka
Tak, tak – piszę te słowa z Hong Kongu. Siedzę na 22 piętrze hotelu z widokiem na City. Ale nie wyglądam za okno… za wysoko. Od razu spieszę donieść osobom niezorientowanym. Przyjechałem tu z Danusią i z Jiuzhizy. To jest, żeby było jeszcze dokładniej to ja i Danusia przemieszczamy się śladami Jiuzhizy,