Kanciapa u Mirka

Weekendowy poranek, spotkanie pod młocińskim Makiem Stoję tam wyposażony w kilka sztuk broni krótkiej i długiej. Na dokładkę popijam kuloodporną kawę. Brzmi jak scenariusz do następnego odcinka Bonda. Nie ma tak dobrze, nikt mnie nie zatrudni jako następcę Pierce’a Brosnana. Jadę ze znajomymi do Płocka, bo to najbliższa lokalizacja, w której można poćwiczyć z Rafałem. … Dowiedz się więcej

Coś się kończy, coś się zaczyna

U Sapkowskiego to tytuł jednego z opowiadań. Tego o ślubie Garalta i Yennefer. Opowiadanie fajnie się zaczyna. Od opisu leżącej w nieładzie bielizny Yen i jej samej oczywiście też. Lubię jak Sapkowski opisuje takie niełady, ma gość do tego rękę. Jego słowa plus moja wyobraźnia… Kiedy jednak Rafał na fejsie użył tego cytatu, byłem pewien, … Dowiedz się więcej

Mały Shaolin

Mały Shaolin, to nazwa gdańskiej salki, którą zarządza Rafał Szulkowski. Salka jest na miarę naszych czasów. Trzydzieści kilka metrów kwadratowych, bez szatni, z kibelkiem w okolicznej pizzerii. Może ciasna, ale własna — nie dla krezusów, ale działa dwaicztery na dobę. Masz ochotę pofikać po północy? Leje? To jest miejsce, gdzie jest sucho i cicho. W czasach, kiedy … Dowiedz się więcej

Otwieranie głowy

Wiem, że po czasie, ale musiałem sobie trochę rzeczy poukładać w głowie, a przede wszystkim ochłonąć. Na gorąco ten wpis nie miałby sensu. Historycznie to było tak. Lata temu poznałem Rafała Szulkowskiego. Nie będę o nim pisał, bo czyniłem to już nie raz. Zapraszam do starszych tekstów. I tak ów Rafał, swojego czasu, dość często … Dowiedz się więcej

Podróż na wyjątkowo bliski wschód

Ech, wakacje, czas własnej praktyki i obozów. Tak, właśnie obozów. Cream de la cream praktyki z ludźmi. Wiadomo wszak, że kiedy spotykamy się z innymi i poświęcamy cały nasz czas na praktykę wśród ludzi, którzy są do nas podobni, rozwijamy się szybciej. Oczywiście nic nie zastąpi samodzielnej praktyki, ale obozy to jest to coś. Pozwalają … Dowiedz się więcej

Na mientkich nogach

Ostatni czas był średni, co zresztą daje się zauważyć w nieplanowanej przerwie w procesie produkcyjnym na niniejszym blogu. Nie ma wpisów, bo niewiele się działo. Przeszedłem najmodniejsze schorzenie nowoczesnej Europy, co wyeliminowało mnie na czas jakiś z treningów. Ale czas wracać. Na Tai Chi Hao już chodzę, na poranne treningi też, a na Chuo Jiao … Dowiedz się więcej

Mi strzostwa…

I tak… Nie lubię zawodów w Kung Fu. Choć doceniam umiejętności ludzi, którzy potrafią ćwiczyć pewne rzeczy lepiej niż ja. Mam jednak wrażenie, że tak zwane sportowe Kung Fu, dryfuje w kierunku gimnastyki z przyrządami takimi jak wstążki czy piłki (jak w gimnastyce artystycznej, bez urazy). Kiedyś istniała taka dyscyplina olimpijska, nie wiem, czy jeszcze … Dowiedz się więcej

Pięć pytań do … – Rafał Szulkowski

W ramach projektu Tao Move, Marcin Wojewoda prowadzi wywiady z ciekawymi ludźmi związanymi ze światkiem treningowym. Jak mam okazję, to mu w tym pomagam – najczęściej zza kamery, trochę logistycznie. Pierwszym wywiadem, który przeprowadziliśmy, była rozmowa z Rafałem Szulkowskim. YMAAowskim instruktorem z Trójmiasta, którego na tych łamach nie muszę już chyba nikomu przedstawiać. Jeśli już … Dowiedz się więcej

Grunt to podstawa

Kiedy ostatnio widziałem się z Rafałem Szulkowskim (seminarium w Białymstoku), ten wspomniał platformy, które widział na moich zdjęciach z Guangfu. Platformy są używane przez mistrza Zhaia do treningu pchających dłoni. Były jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy pierwszego dnia pobytu. Tak szczerze, to początkowo nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia. Niskie … Dowiedz się więcej

Odmrażanie Rafała

Wyjazdowy cykl pracy związany z obecnością Korony K. powoduje, że zorganizowane życie treningowe przepływa mi ostatnio między palcami. Tym bardziej z radością przyjąłem informację o weekendowym seminarium Rafała Szulkowskiego w Białymstoku. Poniekąd była to historyczna impreza, bowiem w epoce panowania Korony K. nikt w YMAA jeszcze nie zdecydował się na organizację takiego spędu. To właśnie … Dowiedz się więcej

Aktualnie

No dobra… Mamy Koronę… Koronę Kielce (taką nazwę kodową stosujemy w komunikcji z Młodym). Każdy pewnie wie, o co chodzi. Pojawienie się tego zjawiska powaliło wszelkie plany na przyszłość – tę bliską i, niestety, dalszą też. Cóż robić, trzeba się pogodzić z ograniczeniami. Mam tylko nadzieję, że żadna z tych spiskowych teorii, których teraz mnóstwo … Dowiedz się więcej

Nudy na pudy

Bo ile można pisać, że w Białymstoku dobrze mi się ćwiczy albo że Rafał robi dobre treningi? Pisałem już też, że dojazd do perły ściany wschodniej (nie mylić z lubelską perłą) jest już tak fajny, że można się tam wyrwać nawet dosłownie na chwilę. Wspominałem również o babce ziemniaczane i o tym, jak to w … Dowiedz się więcej

Zoppot wieczorową porą

Pisałem poprzednio, że miałem możliwość pojechać do Trójmiasta na rocznicowe seminarium z okazji dwudziestolecia tamtejszej szkoły YMAA. Tak też uczyniłem. Seminarium z Robertem, Rafałem i Arkiem rekompensowało mi kilkugodzinną podróż. Dobrze, że chociaż jako towarzysza miałem Arka — chłopak jest wdzięcznym rozmówcą. Furda tam brak świateł, dobrze, że przynajmniej mieliśmy hamulce… moralne. Pierwszy dzień treningowy … Dowiedz się więcej

Jubileusz

Po trosze oficjalnie. Otóż pewnego dnia zadzwonił do mnie Arkadiusz władca Białegostoku, znany mi od lat instruktor z YMAA-owski, i informuje mnie, że będzie chwilę bawił w Warszawie, a potem jedzie do Trójmiasta. Jeśli chcę, to mogę się  z nim zabrać. Do Rafała? Poćwiczyć? No jak nie jak tak… Oczywiście, że jadę. Dopiero po kilku dniach … Dowiedz się więcej

Qi Gong z Tymonem Tymańskim

Wyszło na jaw, że jakiś czas temu Arek (YMAA Białystok) wybrał się na wybrzeże, żeby poćwiczyć z Rafałem (YMAA Sopot). Przypadkiem się dowiedziałem, bo przecież skubany się nie przyzna, bo po co? Jeszcze bym chciał pojechać i nauczyć się czegoś, albo, nie daj Boże, narobiłbym mu jakiejś siary przed nadmorskimi białogłowami… po co mu to? … Dowiedz się więcej

…i tylko klepek żal…

Właśnie się kończy. Kolejny letni obóz YMAA w Brennej. Ech, jakby człowiek chciał mieć tyle czasu, żeby być wszędzie, gdzie się dobrze ćwiczy i ludzie są wspaniali. Nawet nie tyle, żeby mieć czas, bo można wszak pizgnąć szychtę w trzy diabły, wypisać się z rodziny i takie tam. Ja bym chciał, żeby mi to do … Dowiedz się więcej

Polowanie z nagonką

Kiedyś myślałem, że pisanie bloga to pestka. Jeżdżę po seminariach, treningach. Tu relacja, tam jakiś opis i będzie się kręcić. Teraz widzę, że to niełatwe. Bo ileż razy można pisać o wyjeździe do Białegostoku. Ostatnio już ograniczyłem się do opisu kiełbas i boczków, które znalazłem na ichniejszym rynku. Nie dlatego, że się nie da ćwiczyć, … Dowiedz się więcej

Japońskie klimaty na północy

Świat zmalał… naprawdę. Kiedy zaczynałem w sobotę pisać te słowa siedziałem przy własnym biurku w Warszawie, ale jeszcze rano ćwiczyłem Tai Chi w japońskiej części Parku Oliwskiego, aby chwilę potem truchtać sobie po tartanie Stadionu Leśnego w Sopocie. Ogólnie w 3City byłem raptem 12h. Czasy już nastały takie, że samoloty pomiędzy większymi miastami Polski śmigają … Dowiedz się więcej

Wrzesień – powrót do szkoły

We wrześniu większość szkół rozpoczyna regularne zajęcia, choć niektórzy „dyrektorzy” szkół przedłużają sobie wakacje do października. Większość dobrych szkół przez wakacje prowadzi mniej lub bardziej sformalizowane formy treningowe teraz wracają do usystematyzowanego zestawu zajęć. Coraz mnie jest także okazji do wyjazdowego treningu. Tylko nieliczne obozy odbywają się we wrześniu i choć pewnie listy uczestników są … Dowiedz się więcej

30 – lecie YMAA Polska – Katowice 2016

Namówiony (w zasadzie, można to nazwać nękaniem… ;)) przez KO, postanowiłem w końcu podzielić się swoimi wrażeniami z obchodów wyjątkowego jubileuszu jakim było 30-lecie Yang’s Martial Arts Asscociation (YMAA) w Polsce. (od KO – oj tam, oj tam, trzy martwe ryby zawinięte w Przegląd Sportowy i już nękanie). Trochę informacji o samej organizacji, jej początkach … Dowiedz się więcej

Propozycje na czerwiec

Słowo czerwiec brzmi ładnie – jest w nim coś kolorowego, słodkiego – taka zapowiedź lata. Niestety źródłosłów nazwy tego miesiąca nie jest już taki fajny. Nazwa pochodzi od słowa czerw, oznaczającego robala, larwę np. muchy. Inna teoria mówi, że nazwa pochodzi od robaka – czerwca polskiego (Porphyrophora polonica), z którego kiedyś robiono poszukiwany w europie … Dowiedz się więcej