Obcy w parku

Od pewnego czasu, w moim parku, pojawia się obcy. I nie, nie jest to kosmita z Alderaanu . Ten gość jest zielony, a wszyscy, którzy oglądali „Gwiezdne Wojny” wiedzą, że mieszkańcy tego układu byli podobni do ludzi. Jak pisałem gość jest zielony, niewielki i skrzydlaty. Jest po prostu papugą. Pierwszy raz zauważyłem ją dwa tygodnie temu, … Dowiedz się więcej

Jelenie rogi

O Kubie to będzie historia, lecz nie o wyspie gorącej, starych brykach i palemkach w rumie. Kuba, to stary znajomy ze Skry (również starej, notabene). Kiedy tam się pojawialiśmy on ćwiczył sobie nieopodal. Machał różnymi przedmiotami i chodził w kółko. Oczywiście nie chodzi o to, że oddawał się jakimś tańcom ku czci Uraborusa. Chodzenie po … Dowiedz się więcej

Trzy sosny i Tai Chi: Jak natura wspiera treningi i oddech w parku nad Wisłą

W Guangfu jest świątynia Trzech Ciotek. Opiekunek okolicy. Są w niej trzy duże figury bóstw opiekuńczych. W parku nieopodal mojego domu rosną trzy sosny pod którymi dobrze mi się ćwiczy… przypadek? 😉

Katedra

Nie przepadam za tą miejscówką, ale traktuję ją jako rezerwową. Dziś, tak wyszło, że musiałem z niej skorzystać. W parku, gdzie zazwyczaj ćwiczę, sobotnie wieczory to już impreza na sztery fajery. Dużo ludzi, sporo oktanów i wszystkiego innego, co jest z tym związane. Poszedłem więc pod most. Przedmoście to długa, pozbawiona roślinności przestrzeń z wyrastającymi, co … Dowiedz się więcej

Przyjechali Indianie?

Przyjechali Indianie! Zrobią ze mnie główne danie? No tak, żart chyba nie na miejscu… ale tylko tak mi się zrymowało. Powinienem napisać rdzenni mieszkańcy prerii Ameryki Północnej. A cała historia wygląda tak. Wylazłem dziś rano do mojego parku. Wstałem rano-rano, pomimo że niedziela (dzień jedzenia sera), bo alerty RCB ostrzegają przed upałami. Przed siódmą, to jeszcze … Dowiedz się więcej

Ludzie z żelaza

Na początek sucharek: Zima. Wędkarz idzie na ryby. Buziaczek żonie i wychodzi na zamróz (jest podobno taki wyraz), ale po chwili stwierdza, że zapomniał czegoś tam, co do łowienia ryb jest mu niezbędne. Wraca i kiedy kręci się po domu, słyszy mruczenie żony spod piernatów. Jakie to szczęście, że ja nie chodzę na ryby ani … Dowiedz się więcej

Festiwal

Oczywiście chodzi o Qifit Festiwal, a nie o opolskie pienia. Już wiadomo co się będzie działo, jeszcze tylko nie znam dokładnych godzin. Jak dla mnie – warto jest wziąć udział w tej imprezie. Oczywiście najlepiej jakbyście mieli czas pojawić się fizycznie. Ot, tak po prostu wpaść, pogadać albo przynajmniej pomachać ręką. Pamiętajcie, że pełne dwa … Dowiedz się więcej

Nareszcie

Jeśli ktoś mnie czyta (poza Danusią, którą do tego trochę zmuszam), to może pamięta, że strasznie psioczę na wszelkie „taicziowe” imprezy odbywające się w tym kraju. Promocja żadna, nic się nie dzieje, ostatnio nawet głupiego plakatu nie wywiesząją. Ale to się może zmienić. W ramach reklamy napiszę. Janek ze swoją socjalistyczną brygadą pracy stworzyli zarys … Dowiedz się więcej

Spotkanie z tańczącą w tle

Sobotni poranek, pogoda średnia, zimny wiatr, ale, co najważniejsze, nie pada. Skaryszak dopiero zdaje się zauważać nadchodzącą jesień. Zieleń drzew ciemnieje, a na ziemi pojawiają się pierwsze uschnięte liście. W zabytkowym ogrodzie różanym nadal kolorowo, choć kwiaty są już coraz mniejsze. Ja ustawiłem się z kumplem na trening w pięknych okolicznościach przyrody. On ćwiczy co … Dowiedz się więcej

Król papirusowych pand

Zaczęło się pechowo, nic nie zapowiadało szczęśliwego ciągu dalszego. Po treningu na Mokotowskim Polu uciekła mi siedemnastka. Nic to, nie ta, to następna – jak to na widok Basieńki, pomyślał sobie Pan Wołodyjowski zaraz po tym, jak go Krzysia do wiatru wystawiła. Ja jednak postanowiłem oszukać przeznaczenie. Zamiast czekać 20 minut na następny tramwaj. To … Dowiedz się więcej

KO na Piekiełku

Już tak jest… Jak nam życie dociśnie śrubę i już nam się zacznie wydawać, że jesteśmy w stanie się przyzwyczaić, że jakoś sobie porządkujemy świat wokół siebie, to nagle ktoś tam na górze dojdzie do wniosku, że nie… nie da się tak łatwo. Jeśli dało się nam coś zabrać, to można więcej i więcej, i … Dowiedz się więcej

KO vs ateiści

No to debiut na forum nauki polskiej mam już za sobą. Odetchnąłem. Nauka polska pewnie też. Bo to stresujące jest. Zupełnie co innego jest gadać na lajfach różnych w gronie bliskich znajomych, a co innego takie poważne wystąpienie. Jakoś to przeszło – jest materiał do przemyśleń i poprawek na przyszłość. Jeśli tylko polska nauka będzie … Dowiedz się więcej

Żwirka wyprawa do Warszaffki

Wszystko zaczęło się od tego, że Andrzej Kalisz z racji Korony Kielce odwołał tygodniowe seminarium Yiquan, które miało być w Warszawie w lutym tego roku. Ale mimo tego zostałem zaproszony przez KO do odwiedzin, przynajmniej weekendowych, w naszej stolicy (Od KO: A co? Niech zażyje wielkiego świata 😉 ). No to stało się. KO postanowił … Dowiedz się więcej

Cała kordełka moja…

Tak że tak… odczuwalna minus dziewiętnaście… Dziś pobiłem swój własny rekord temperatury na treningu. Lekko nie było, ale na szczęście ostatnio za namową Żwirka nabyłem nowiutką zimową kurtałkę. Mało, że ciepła, to jeszcze cienka. Normalnie w siódmym niebie jestem. Do tego trochę innej garderoby i można ćwiczyć. Pole Mokotowskie przy tej pogodzie wygląda bajkowo. Po … Dowiedz się więcej

Wyngiel je we wiosce

To kultowy cytat z „Misia”, filmu który to można lubić lub nie — ale trzeba przyznać, że miał on spory wpływ na współczesny język polski. Co to ma wspólnego ze mną? No tylko to, że byłem „we wiosce”. Dokładnie w Wiosce Żywej Archeologii na warszawskim Bródnie. Zaiste ciekawe miejsce, gdzie można zobaczyć sowę, pokarmić gęsi … Dowiedz się więcej

Piwnica na Brackiej

Jest takie miejsce w Warszawie funkcjonujące nieco poza czasem. Teoretycznie swoim istnieniem przeczy wszystkim prawom ekonomii. Tym miejscem jest sklep „Budo-Sport” na Brackiej 18. Odwiedziłem go ostatnio w celu zakupienia nowych spodni treningowych… stare wzięły się i skończyły. Jest takie chińskie przysłowie mówiące o butach z odstającymi podeszwami. Mówi się o nich, że są głodne. … Dowiedz się więcej

W poszukiwaniu spokoju

Sobota, 05:30 rano. Jeśli ktoś ma zamiar naładować akumulatory, trzeba się przemóc i wstać tak wcześnie. Plecaczek już gotów, wystarczy tylko zdążyć na tramwaj. Tu akurat nie ma mowy o żadnej obsuwie. O tej godzinie następne połączenie będę miał za dwadzieścia minut, a to może rozwalić misterny plan. Jest wiosna (nawet ta astronomiczna), rześki poranek, … Dowiedz się więcej

Kroki w błocie

Początek lutego to niczym w przedwiośnie. Nawet Rodor alarmował nas zdjęciami wschodzących tulipanów lub innych pieścichłopów. Temperatury takie, że hamerykanie ze swoimi -50 mogą tylko marzyć o takiej pogodzie. Zima pewnie wróci, ale nie dziś (wróciła skubana następnego dnia, ale kiedy pisałem te słowa…). Odwilż ma swoje zalety w postaci lżejszych kurtek ma grzbiecie, ale … Dowiedz się więcej