
Namówiony (w zasadzie, można to nazwać nękaniem… ;)) przez KO, postanowiłem w końcu podzielić się swoimi wrażeniami z obchodów wyjątkowego jubileuszu jakim było 30-lecie Yang’s Martial Arts Asscociation (YMAA) w Polsce. (od KO – oj tam, oj tam, trzy martwe ryby zawinięte w Przegląd Sportowy i już nękanie). Trochę informacji o samej organizacji, jej początkach i przekazie można znaleźć na łamach niniejszego bloga. Wybór Katowic na miejsce obchodów nie był przypadkowy. Z racji rozrzucenia naszych szkół po kraju, Katowice są mniej więcej ułożone centralnie z silnym przesunięciem na południe. Choć nam ze wschodu, czy kolegom z północy jednakowo daleko… zabieg miał na celu ułatwienie dotarcia wszystkim uczestnikom.
relacja Arkadiusza
Osobiście miałem podwójną satysfakcję, ponieważ nie tylko mogłem uczestniczyć w tym spotkaniu. Ale także miałem okazję do poznania miasta odrobinę bliżej, ponieważ do tej pory tylko przejeżdżałem przez Katowice.
Po przyjemnej, prawie siedmiogodzinnej przejażdżce polskimi kolejami, w czasie której po jakiś pięciu, sześciu godzinach jazdy okazało się, że pociąg właśnie będzie się zatrzymywał w Białymstoku – dotarliśmy do celu (Od KO – a do Chin tylko drugie tyle czasu). Miasto przywitało nas przyjemną, jesienną pogodą, co po przeżytych emocjach okazało się zbawienne dla stanu naszego umysłu. Po zakwaterowaniu się w nieodległym hotelu, wybraliśmy się gremialnie na spacer w celu posilenia się i rozpoznania okolicy. Natrafiliśmy na kilka ciekawych atrakcji i mogę polecić przyjemną ormiańsko-gruzińską restaurację przy al. Korfantego (Od KO – znam, znam – ormiański koniak i gruzińskie wino).

Z racji pory i potrzeb różnych zwiedzanie ograniczyliśmy do okolic rynku.
Po wielu wrażeniach, lekko zmęczeni, wróciliśmy do miejsca naszego noclegu. Z hotelu na salę w Spodkach mieliśmy kilka kroków, po drodze mijając m.in. monumentalny pomnik Powstańców Śląskich. Przy samej hali znajduje się punkt widokowy z piękną panoramą miasta. Mnie osobiście ucieszył widok, który mocno kojarzy mi się z Katowicami (patrz zdjęcie poniżej).
30 lecie YMAA Polska
W tych wyjątkowych okolicznościach miło było spotkać ludzi, których bez warsztatów, obozów nie dane byłoby mi poznać. Przez lata wspólnego przelewania potu na salach wytwarzają się więzi sympatii i przyjaźni, które zostają na całe życie. Program jubileuszu został rozpisany dość intensywnie. Pierwszy dzień objął trzy i pół godzinny blok treningowy, podzielony w sumie na pięć części tematycznych, pokaz lokalnej szkoły oraz oficjalną kolację. Drugiego dnia miały się odbyć konsultacje dotyczące programu szkoleniowego YMAA.

W mojej ocenie ciekawym odejściem od konwencji seminaryjnej było podzielenie treningu na części prowadzone przez różnych instruktorów w różnych tematach. Pierwszego dnia trening rozpoczynał Robert Wąs (szef YMAA Polska), który główny nacisk położył na techniki zawinięć występujących w stylach zewnętrznych i wewnętrznych. W połączeniu z obejściem partnera stanowiło ciekawe rozwinięcie rutynowych ćwiczeń małego i dużego zawinięcia oraz symbolu Taiji.
W następnej części metody treningu podstawowego omawiał Mariusz Targos (Wrocław). Na przykładach ze styli tradycyjnych Gong Fu zaprezentował metody, które może w dobie pośpiechu nie zyskają wielu zwolenników, ale przynoszą niezwykłe efekty. Dzięki długotrwałemu pozostawaniu w poszczególnych postawach jesteśmy w stanie głęboko odczuć i doświadczyć pracy ciała, oddechu, umysłu, qi i ducha. Szkoda tylko, że ze względu na ograniczony czas treningu, nie przeszliśmy całego cyklu, a warto…
Kolejną część chłopaki poświęconli była treningowi Fa Jin (siły eksplozywnej) w Taiji i Białym Żurawiu. W tym miejscu wyjątkowo rozdzielili grupy, i odpowiednio poprowadzili je Bartek Grad (Kraków) i Mariusz Klatka (Katowice). Trening Bartka, w którym brałem udział, to jakość sama w sobie. W kilku prostych ćwiczeniach potrafił pokazać metodę na rozwijanie Fa Jin. A w tym treningu każda, nawet najdrobniejsza wskazówka czy uwaga, jest w stanie wpłynąć na jego jakość, czego osobiście doświadczyłem.
spotkanie YMAAowskiej rodziny
Ostatnią częścią tego bloku były prezentowane przez Rafała Szulkowskiego (Gdańsk-Sopot) metody regeneracji potreningowej. Jak można wykorzystać w treningu plastikową butelkę wypełnioną wodą albo twardą piłeczkę trochę większą od tenisowej? Ból z masowanych za ich pomocą mięśni i rozciąganych powięzi dostarcza niesamowitych wrażeń, dla niektórych był jak gwóźdź do trumny. Te techniki stanowią doskonałe dopełnienie treningu, dzięki którym mamy możliwość szybszego odbudowania sił po wyczerpujących zajęciach.
Dopełnieniem warsztatów był pokaz przygotowany przez adeptów szkoły katowickiej. Widzieliśmy przekrój ćwiczonego materiału: od treningu postaw, przez formy ręczne, z bronią, trening na workach do widowiskowych kopnięć, zastosowań bojowych i Qin Na, głównie obejmujący materiał YMAA Shaolin. Obchody jubileuszu stały się też okazją do odejścia od tradycyjnej konwencji pokazów. Na ich zakończenie publiczność została zaproszona na parkiet aby wspólnie wykonać I część formy Taiji oraz pierwszą formę z programu Shaolin (Lian Bu Quan).

Podsumowaniem całego dnia była oficjalna kolacja zorganizowana w restauracji obok sali gimnastycznej w której ćwiczyliśmy. Po oficjalnym rozpoczęciu mieliśmy okazję obejrzeć kronikę filmową z ostatnich 30 lat działalności. Później głos zabrał Prezydent YMAA Polska Robert Wąs, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami i wspomnieniami dotyczącymi funkcjonowania przez ostatnie 30 lat organizacji. Muszę przyznać, że jego przemowa poruszyła chyba wszystkich zebranych, a ja nie zdawałem sobie sprawy z jego umiejętności oratorskich. Myślę, że sympatycznym gestem było też wręczenie pamiątkowych statuetek instruktorom związanym z działalnością szkoły praktycznie od początku istnienia szkoły – Robertowi, Rafałowi, Mariuszowi i Bartkowi.
warsztaty rocznicowe
Po oficjalnych przemowach nastąpiła chwila mniej galowa. Organizatorzy ogłosili konkurs z nagrodami. Autorami pytań byli Rafał, Mariusz i Bartek, a każdy, kto udzielił prawidłowej odpowiedzi, mógł wybrać książkę lub film z materiałami szkoleniowymi. Część oficjalną zakończyliśmy symboliczną lampką szampana wznosząc toast za to co za i przed nami. 🙂 Następna część wieczoru, już mniej galowa, była okazją do spotkań i długich pogaduszek przy zielonej herbacie (od KO – taaaa), że nie wspomnę o szaleństwach na parkiecie.

W doskonałych humorach i pełni zapału przystąpiliśmy do ostatniego treningu jubileuszowego. Założenie było bardzo ciekawe – wszyscy dzielili się ze wszystkimi. Każdy mógł wybrać materiał, który chciał powtórzyć lub udoskonalić, zaś wszyscy instruktorzy byli do dyspozycji. Była to bardzo dobra okazja do wymiany doświadczeń pomiędzy uczestnikami. Gościem na treningu był też pierwszy Prezydent YMAA w Polsce oraz osoba, dzięki której Mistrz Yang Jwing Ming przyjechał do Polski w 1986 r. – Tadeusz Gacki (obecnie dyrektor polskiego oddziału International Wushu Sanshou Dao Association). Sprawił wszystkim niespodziankę wręczając obecnemu Prezydentowi YMAA – Robertowi Wąsowi pamiątkową tabliczkę „za szczególny wkład i zaangażowanie w rozwój YMAA Polska”.
Żal było kończyć trening i wracać do szarej rzeczywistości. Podróż powrotna, dość długa i męcząca, przebiegała bez szczególnych przygód, swoją monotonią podkreślając ostatnie wspomnienia. Na pocieszenie została nam myśl, że następnego dnia znów spotkamy się na sali treningowej i będziemy mogli dalej tworzyć historię. 🙂
Arek Gawroński
YMAA Białystok
od KO
PS. Wszystko się zgadza poza tym, że zapomniał podpisać – Dyrektor YMAA Białystok. Zawsze był skromny i pewnie dlatego miał takie powodzenie u młodych adeptek. A ja naprawdę żałuję, że taka impra odbyła się beze mnie. Na koniec kilka innych fotek z imprezy. (fotografie z imprezy pochodzą ze fanpegu Zobacz YMAA Katowice. Znajdziecie tam więcej filmów i zdjęć)






I jeszcze fragment pokazu w wykonaniu Rafała Szulkowskiego. Jego popisowy numer z żelaznym biczem.
Latem 2016 KO tracił czas i zdrowie namawiając ludzi na warszawskiej plaży do ćwiczenia….. KO jest powołany do czegoś ważniejszego – do opracowania zasad i poprowadzenia w 2017 warszawskich plażowych turniejów pchających dłoni/rąk. Po 30 latach czas już o tym pomyśleć. Jeżeli nie on to kto, jeżeli nie teraz to kiedy.
„London Competition for Traditional Tai Chi Chuan – Fixed Step Pushing Hands (Juniors + adults), 2015” – warto popatrzeć i pomyśleć, w Londynie potrafią.
Według ich przepisów jestem już za stary na start. Poza tym w tym roku zupełnie inny kierunek wyjazdu obieram