Dziś, dygając na Wolumen, naszła mnie tak refleksja. Tak to już bywa, że jak gdzieś idę, to nachodzą mnie różne… jakby to powiedział Pankracy? – „psie” myśli. Zawsze powtarzam, że marsz jest bardzo dobrą metodą na medytacje – można się wyciszyć, a tyłek od tego nie boli i sadełko się nie zawiązuje. Czasami trochę bolą nogi, ale coś musi – ciało musi nam słać jakieś sygnały, że żyje (jeszcze).
Do brzegu. Idę sobie, niby miałem zamiar kupić kamerkę, ale w zasadzie to powłóczyć się bez celu. Wieje, ale ciepło. Po jakimś czasie zaczynają mi się pojawiać różne myśli. Niektóre wyrzucam zdecydowanie (te o pracy i o głupotach), niektóre na krótko grzeją me serce (wczoraj Legia wygrała z Lechem – niby norma, a cieszy). W tym wszystkim pojawiają się te treningowe.
brodzenie w błocie
Tak już dochodząc do placu przy Wolumen, pomyślałem sobie, że są ćwiczenia, które, mimo iż proste i pożyteczne, są nielubiane. I pierwszym takim ćwiczeniem, które momentalnie nasunęło mi się na myśli, jest wyciąganie nóg z błota. To ćwiczenie, które bardzo często aplikuję na salach na zakończenie zajęć, tak na wyciszenie. Bardzo często sam je ćwiczę przez chwilę, kiedy ćwicząc styl Hao mamy tak zwaną krótką przerwę pomiędzy ćwiczeniami podstawowymi, a ćwiczeniem sekwencji.
Dlaczego jest to ważne ćwiczenie? Po pierwsze jest proste – niczym prawo Ohma, po drugie jego efekty widać nie tylko w trakcie treningu Tai Chi — one rozciągają się na nasze życie codzienne.
Jak to działa? Jak każdy Zhan Zhuang. Nasz układ mięśniowy składa się z mięśni posturalnych i fazowych (ja nazywam je mobilnymi i nie dlatego że się przemieszczają, ale że są odpowiedzialne za ruch). Te pierwsze odpowiedzialne są za utrzymywanie równowagi i robią to same z siebie, bez udziału świadomości. Stosowanie świadomości jest tu nawet zupełnie niewskazane. One (te mięśnie) dużo lepiej niż my wiedzą jak poukładać nasze ciało, żeby się nie obalić przy każdym kroku. Czasami nie wiedzą – tak odwrotnie proporcjonalnie do ilości spożytych procentów. Takie inteligentne, skubaniutkie stworzonka.
świnie wiedzą co dobre
Kiedy umysł jest wzburzony, nerwowy, pod wpływem emocji i zbyt pobudzony (inaczej mówiąc – brak mu wewnętrznego spokoju) – dzieje się podobnie jak po małym procentowym co nieco. Rolę mięśni posturalnych przejmują mięśnie fazowe (tak w skrócie). Rolą ćwiczeń Zhan Zhuang jest przywrócenie ciału naturalnego stanu oraz nauczenie mięśni posturalnych dynamicznego powracania do równowagi. Dlatego ćwicząc Zhan Zhuang, nie mówimy o utrzymywaniu równowagi, a o wracaniu do niej. Jak by to powiedział Kirk do swojego mechanika: „Scotty! Kompensuj to ciągiem silników manewrowych!”.
Jaki to ma związek z chodzeniem (a także bieganiem)? Otóż jest to czynność. która ciągle powoduje zmiany naszej równowagi. Każdy krok, to zmiana środka ciężkości ciała, każda nierówność na drodze, niesiony ciężar, ba nawet silniejszy wiatr czy obecność innej osoby (np. trzymanej za rękę dziewczyny), to wyzwanie dla naszych mięśni posturalnych. Ćwicząc Zhan Zhuang „wyciągania nóg z błota” uczymy ciało prawidłowej pozycji ciała, do której mięśnie posturalne muszą dążyć oraz łączymy to z uczuciem spokoju umysłu, wzmacniając to działanie. Dajemy im po prostu możliwość testowania mechanizmów kompensowania wszelkich, nawet niewielkich, zaburzeń równowagi.
brodzenie w błocie
Nieważne – otóż dziennie robimy dużo, dużo kroków. Ja staram się robić dziennie, poza treningiem, minimum dziesięć tysięcy (to chyba jedyny powód noszenia smartłocza). Jeśli przy każdym kroku minimalnie przeciążymy kolano, kręgosłup czy biodra, to one, po pewnym czasie, delikatnie mówiąc – strzelają. A tu mamy narzędzie, którego niebagatelną zaletą jest to, że można je wykonywać nawet na przystanku tramwajowym, czekając na swoją kolej w mięsnym bądź stojąc i zbierając ochrzan od przełożonego (jemu naprawdę jest wszystko jedno czy my go słuchamy, czy nie). Nie musimy w tym celu unosić nóg.
Jak się ćwiczy wyciąganie nóg z błota? To proste. Wyobrażamy sobie, że stoimy po kostki w błocie, to dla początkujących. Potem błoto może sięgać wyżej (dla zaawansowanych powyżej bioder), dla supermenów proponuję ćwiczyć z odczuciem błota aż po czubek głowy. Stojąc w tym miękkim…. czymś tam – wyobrażamy sobie, że wyciągamy nogę do góry, potem odstawiamy ją na miejsce. Ćwicząc, wyobrażamy sobie to uczucie powstające w czasie stawiania oporu przez wiążące nas błoto (ocierając się o rzeczywiste odczucie). Jakie błoto? Dla początkujących – błoto klasy drugiej. Niezorientowanym wyjaśniam – to miękkie ciasto dość swobodnie rozchodzące się pod naciskiem buta i nieprzylegające do podeszwy). Dla harpaganów nieodzowne będzie wyobrażenie błota klasy trzeciej. Czyli gęsta niemal twarda breja, którą można kroić nożem i mocno przylegająca do buta.
borowiny
Jeśli ktoś pamięta budowy blokowisk w latach osiemdziesiątych, to na jesieni panowało tam błoto typu trzeciego, a na wiosnę po roztopach drugiego. Dzisiejsza młodzież nie ma tak łatwo, brak im wzorców do treningu :).
Nogę wyciągamy dokładnie tak jak przy chodzeniu – najpierw piętę, a potem palce. Odstawiamy już w sposób trochę „nienaturalny” najpierw palce potem pięta – to, bądź co bądź, ćwiczenie „bojowe” – w każdym razie ja je w tej wersji poznałem. Kiedy ćwiczycie „na przystanku” – nie odrywamy stóp od ziemi. Ćwiczymy do chwili, kiedy ciało jest na to gotowe. To trudne, lecz uratuje nas od głupawych komentarzy i znaczących uśmieszków.
Mógłbym napisać jeszcze tysiące słów o technice, niuansach i odczuciach, ale tak naprawdę ważne jest jedno – mamy „brodzić w błocie”. Te trzy słowa dokładnie opisują całe ćwiczenie.
Zdrowotnie – ćwiczenie wspomaga rehabilitacje stawu skokowego, kolan oraz powracanie do zdrowia po złamaniach lub długotrwałym leżeniu w łóżku. Można je też wykonywać na siedząco bądź na leżąco – ale to nie jest wersja dla nas, twardzieli.
PS. Uwaga do Rodora. Brodzenie w błocie, to chyba nie to samo, co udeptywanie kapuchy – ale nie jestem pewien, może podzielisz się swoją opinią?
Lokowanie produktu
Na stronie Tao Move prowadzę szkolenia On Line dotyczące ćwiczeń Zhan Zhuang. Zapraszam do uczestnictwa.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.