Dla bardzo wielu ludzi, ćwiczenia siłowe kojarzą się z dźwiganiem ciężarów, np. siatek z zakupami, albo ukochanej trzymającej siatki z zakupami – ostatecznie wspólny trening, to bardzo fajna rzecz. Ale jest też coś innego, co pozwala wyrobić siłę. Coś z pogranicza siłowni, jogi i taiji. Nazywa się to statyczny trening siłowy. W zasadzie nazwa wszystko tłumaczy. Statyczny – znaczy w bezruchu.
Tu nasuwa się (w każdym razie mnie) takie spostrzeżenie. STS (czyli statyczny trening siłowy) jest, w pewnym stopniu, podobny do Zhang Zhuangów, czyli do medytacji stojących. Do tego wniosku doszedłem obserwując ludzi ćwiczących Zhang Zhuangi. Jeśli ktoś łapie o co chodzi w medytacji stojącej, to STS przychodzi mu bez najmniejszych problemów. W drugą stronę to niestety nie działa, ludzie którzy potrafią wygenerować sporą siłę statyczną nie bardzo mogą pojąć w czym może im pomóc ćwiczenie z bardzo małymi siłami. Ale to nie mój problem, ja lubię i jedno, i drugie.
Piszę o tym, gdyż właśnie przyszła do mnie nowa książka, którą udało mi się kupić. Tytuł brzmi „Статическое силовые тренировки в подготовке юных спортсменов” czyli po naszemu „Statyczne ćwiczenia siłowe dla młodych sportsmenów”, ale nie szukajcie jej w księgarniach. Nawet tych najlepszych.
ćwiczenia siłowe
Książka jest napisana po rosyjsku, wydana w 1972 roku w Moskwie, w nakładzie zaledwie 2000 egzemplarzy. Właściwie nie książka, bo broszura (tylko 52 strony bez żadnej oprawy). Autorem jest П. Сирис – nic nie wiem o człowieku poza tym, że podpisuje się jako kandydat nauk pedagogicznych, to oznacza że był kandydatem :))). Na googlach nic nie znalazłem. Wydawnictwo nazywa się „Dynamo”, przez chwilę miałem nadzieję, że ma coś wspólnego z klubem „Dynamo Moskwa”, ale chyba nie. Wydanie kiepskie, niemal powielaczowe – stan dst+, ale co najważniejsze – książeczka kosztowała mnie 3 PLN. Napiszę słownie: trzy polskie złote, to chyba mniej niż mała kawa w podobno kultowym „Carmello” (nie wiem nie byłem). Choć więcej niż w bułgarskim barku na Bakalarskiej… chyba nie przepłaciłem.
A co w środku… Na początku autor zastanawia się dlaczego sport w ZSRR jest lepszy niż sport w zgniłym kapitalizmie, to sobie odpuszczę. Potem trochę teorii i statystyk – to mogę pewnie przeczytać po polsku, aż taki fachura od rosyjskiego to nie jestem. Potem opisy ćwiczeń – o, tu będę musiał się pozmużdzać i potem rysunki ćwiczeń, prawie jedna czwarta zawartości książki. A że rysunki małe (ale czytelne), to i treść bogata. Myślę, że moja wiedza teoretyczna wystarczy, żeby rysunki zrozumieć, resztę doczytam.
Lubię rosyjską myśl trenerską, bo co by o nich (o Rosjanach) nie mówić, że sport zawodowy traktowali okropnie, eksploatowali zawodników, poddawali nieludzkiemu treningowi i zabijali w imię wyników farmaceutykami, to sport masowy był naprawdę masowy. Osobiście widziałem książkę wydaną dla nauczycieli wf na wypadek, gdyby gdzieś tam na małej wiosce pojawił się gość, który ma zapał do boksowania. Z taką książką ten wiejski nauczyciel mógł prowadzić chłopaka przez pierwsze bokserskie kroki. Tak by potem do szkół sportowych trafiali tacy niezupełnie zieleni. Fajna rzecz.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
siłka bez przyrządów
Jest jeszcze jedna rzecz, za którą można pochwalić autora książki. Otóż akcesoria do ćwiczeń, które widać na rysunkach są koszmarnie proste. Sznurek, kij, ławeczka, drabinka… żadnych przyrządów, których nie można znaleźć w domu. No dobra, profesjonalnej ławeczki i drabinki w domu nie mam, ale już w pobliskim parku jest tego na pęczki. Kiedyś ktoś w ramach remontu wystawił taką szkolną drabinkę pod tzw. zsyp, ale nie miałem gdzie jej zamontować. W porównaniu z obecnymi książkami, gdzie sprzęt potrafi kosztować nawet kilka stów, to rosyjskie podejście do tematu po prostu mnie zachwyca. Ja wiem, że to wynik takiej filozofii niedostatku, takiego trzebasobieradzizmu, ale dla mnie to plus.
Jak będzie zainteresowanie, to wrzucę jakieś skany… no nie wszystkie – zostawię sobie kilka ćwiczeń, żeby mieć nad wami przewagę 😉
A co KO sądzi o wpływie tych statycznych ćwiczeń na zdrowie? Bo, ja szczerze mówiąc, jak zobaczyłem ten rysunek z rozpieraniem framugi (przysięgam, że w pierwszej chwili pomyślałem, że to trumna) to mi ciśnienie skoczyło od samego spojrzenia. 😉 Wiesz, jestem uczniem Taryfiarza w tych sprawach. 🙂
Espresso w Karmello (przez K jak pani Kasia) – 3,99
Kawa u Bułgara dobrego – 2zł
Kawa u Bułgara średnio dobrego – 3zł
Kawa u Wietnamczyka w Smakach Azji – 3zł
😉
„Kandydat” oznacza, że pan był, po naszemu mówiąc, doktorem nauk pedagogicznych. Porównaj choćby Wiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kandydat_nauk
Rosyjska myśl trenerska była (i jest) na wysokim poziomie – wystarczy popatrzeć na wyniki i na to, jak bardzo cenieni są ichni trenerzy na zgniłym zachodzie.
A framuga… Caculin zaleca framugę do uczenia się „zatapiania” barku przy kettlach – mam ostatnio taką obserwację, że wielu ludzi ma z tym spory problem. Jak również że ćwiczenie wewnętrznej, nakierowanej na samoobserwację chińszczyzny bardzo pomaga w poprawnej technice.
Szerokie drzwi do tego potrzebne. 😉 Do góry jest łatwiej, ale uważam, że nie są to zdrowe ćwiczenia (na dłuższą metę) i że przy nawet mocnym oporze potrzebne jest ustępowanie albo qi ugrzęźnie w sercu. 🙂
Ten rysunek pochodzi z innej książki na temat ćwiczeń izometrycznych. Rysunki w tej książce maja pokazywać idee ćwiczenia w sposób żartobliwy.
Wpływ zdrowotny… faktycznie, wydaje mi się, że trening izometryczny podnosi ciśnienie. Jak każda praktyka robiona w nadmiarze nie jest zdrowa. Nie ma idealnego remedium. Ale jeśli przy okazji pobiegać, co obniża ciśnienie.
Zrobię we weekend doświadczenie. Zmierzę sobie ciśnienie, poćwiczę izometrię i zmierzę ponownie. Zrobię wykresy, analizy i wrzucę do neta.
Zrób jednego dnia pomiar po wysiłku nieizometrycznym (pompki z przyklaskiem) drugiego po izo. Jak trzeciego nie napiszesz będziemy znali wynik 😉
http://nadcisnienie.mp.pl/lista/show.html?id=61862
dobra odpowiedź w temacie