
Zapraszam na treningowe lato 2016. Dziś propozycje treningowe na lipiec.
Samo słowo lipiec pochodzi od słowa Lipa. Nie chodzi tu o wszelaki badziew, ale o drzewa, które to w tym okresie właśnie kwitną. Lipa to dobre drzewo, nadaje się do medytacji oraz do produkcji uspokajających herbatek. Dobrą „energię” tego drzewa doceniał mistrz Jan – sadzając pod nim swoich gości. Nie wszyscy jednak lubią lipę, wiem że zmotoryzowani nie stawiają samochodów pod tym drzewem, bo słodki sok kapiący z kwiatów potrafi nieludzko ubrudzić karoserię. Ale pszczoły ją lubią i dobry miód z niej produkują, a ja go potem konsumuję, więc drzewo ma więcej plusów niż minusów. A co najważniejsze – na lipę nie jestem uczulony, w przeciwieństwie do takiej topoli. Miło, co prawda, wspominam dziecięce zabawy z wszechobecnym puchem, ale ten durny katar….
Dobra, do brzegu. Czas na propozycje treningowe na lipiec.
Pamiętacie jak ostatnio pisałem, że cienko widzę wakacje? A tu proszę, w tym roku (co prawda piszę tu tylko o Warszawie) jest już lepiej. Pojawiają się darmowe spotkania plenerowe. Tak więc będzie można pojechać i zobaczyć co robią inni. Taka turystyka treningowa. Są też obozy treningowe, ale na te to już może być za późno, bo pewnie większość z nich ma już pełną obsadę. Polecam sprawdzanie terminów na kalendarium z odpowiednim wyprzedzeniem.

Do dyspozycji mamy imprezę pod nazwą „Tai Chi nad Wisłą„, które to – uwaga, uwaga… będę prowadził osobiście. Więcej informacji na fanpejdżu organizatora. Będziemy się uczyć krótkiej, 9-ruchowej formy stylu Wu (Hao) wraz z kanonem pięciu ćwiczeń podstawowych tegoż stylu. Zajęcia są darmowe, ale dla osób, które podadzą specjalne hasło, znajdzie się drobny upominek. (Hasło na końcu tekstu). Spotkania będą się odbywać w każdą niedzielę o godz 11:00
(ZOBACZ WIĘCEJ)

Również darmowe zajęcia będzie prowadzić Kaxia E. Kowalewska specjalizująca się w różnej maści Qi Gongach. Będzie można ją spotkać na imprezie „Qi Gong o poranku” na placu Defilad (!?) we wtorki i czwartki o godz. 8:15 oraz „Wakacyjne treningi na Polach Mokotowskich” w piątki o 18:00.
(ZOBACZ WIĘCEJ)

Raz do roku na Polach Mokotowskich zbierają się adepci Tai Chi stylu Yang z organizacji Złotego Kopca (oni to nazywają Tai Ki Kung San Feng). Na trzy dniowe seminarium (21-23/06) przyjeżdża Mariusz Pietrzak instruktor z Bydgoszczy. Zajęcia przeznaczone są dla osób początkujących i zaawansowanych.
(ZOBACZ WIĘCEJ)
Od połowy miesiąca rozpoczynają się imprezy organizowane przez warszawską grupę Shaolińskiego Qi Gongu. Nie wiem, czy są jeszcze wolne miejsca. Kontaktujcie się z organizatorem. Kończy się też obóz YMAA w Brennej, ale zaczyna się obóz z Tomaszem Nowakowskim w Tucznie. Zobaczcie może propozycje na sierpień, które umieściłem w kalendarium.
Mam też informacje o spotkaniach Qi Gongowych pod nazwą – Letnie warsztaty Lecącego Żurawia. Według plakatów mają się one odbywać w podwarszawskim Konstancinie we środy i czwartki, ale nie znalazłem potwierdzenia, więc musicie sami sprawdzać. UWAGA! Dostałem potwierdzenie zajęcia odbywają się w w okolicach Tężni i Amfiteatru, ale tylko w środy godz. 11.00. Natomiast w Warszawie na polach Mokotowskich w okolicach siłowni plenerowej w soboty w 9:30.
Nie zasypia też Muzeum Azji i Pacyfiku. 30 lipca odbędzie się spotkanie z chińskim mistrzem medytacji Czan, Chi Chern Fashi, który jest wybitnym artystą malarzem i kaligrafem. Gość opowie o kolejnych etapach praktyki buddyjskiej. Wstęp wolny. Może być ciekawie. Niestety nie będzie mnie akurat w Wawie więc jeśli ktoś się wybiera i chciałby skrobnąć relacje to proszę o kontakt.
I to tyle… niby mało, ale to wszystko spotkania cykliczne, więc… ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Jeśli znacie jakieś imprezy, które jeszcze warto polecić, dajcie znać.
Zapraszam do sprawdzania Kalendarium imprez
ps. Hasło na moje zajęcia brzmi: „cztery zielone wiewiórki wylądowały w Bangkoku”
Aaa, lipy :))
https://www.youtube.com/watch?v=O4p0uw42cdo
BTW, powinno być „KO, that is I” jak to powiedział Bruce Lee, a zatwierdził poprawność gramatyczną James Garner 😉
🙂 – angielski to język giętki – mimo że obrzydliwy. Ale vive la Islandzki!!!