… była już obiektem żartów, ale i bohaterką filmów. Spotkałem się także z tym, że służyła ona do pewnych praktyk nei gongowych. U mnie w domu jest przyrządem treningowym, i to takim z serii prosty i fajny sprzęt treningowy. Najbardziej lubię w nim to, że jest tani. Dla mnie tani w dwójnasób, bo swój egzemplarz dostałem w prezencie.

Miękka gumowa piłka wielkości piłeczki tenisowej. Tak lekka, że często zapominam, iż mam ją w plecaku. Zresztą nie musi to być piłka, w grę wchodzą także różnego typu odstresowywacze. Piłeczka jest też często używana jako sprzęt rehabilitacyjny dla osób, które miały przez dłuższy czas unieruchomioną rękę.
Zastosowanie tego przyrządu jest bardzo proste. Bierzemy toto w rękę i ściskamy. Z czasem bezwiednie możemy tak strawić całą drogę Młociny->Natolin, albo pół filmu, im bardziej film wciągający, tym bardziej potem boli ręka.
Co można zrobić z taką piłeczką? Wbrew pozorom – mnóstwo rzeczy.
Można ją ściskać dłonią. To pierwsze rozwiązanie, które nasuwa się na myśl. Trzeba tylko zwracać uwagę jak ściskamy, bo bardzo często zaniedbujemy kciuk. Można trzymać piłeczkę w pełnej dłoni, dzięki czemu pracuje cała ręka i bark. Można też trzymać ją czubkami palców, dzięki czemu ćwiczymy mięśnie dłoni i palców. Możemy także zmieniać ustawienie palców, np. wbijać z piłkę paznokcie (styl tygrysa) lub naciskać opuszkami palców (styl kaczego dzioba)*.

Możemy ją sobie także włożyć pomiędzy łokieć a żebra i dociskać, albo pomiędzy kolana (choć tu przydałaby się nieco większa), albo pod stopę. Fajne jest też trzymanie jej pod brodą (oczywiście z intencją, żeby trzymać ją najlżej jak się tylko da), bo to poprawia ustawienie głowy – tak zwanego lekkiego byka. To, gdzie można sobie taką piłeczkę włożyć, zależy tylko i wyłącznie od waszej intencji.
gumowa piłeczka

To nie koniec możliwości. Można stojąc pod ścianą położyć sobie taką piłeczkę pod plecy, na wysokości pasa. A następnie, w czasie wdechu, dociskać ją do ściany, a na wydechu, lekko odpuszczać, tj. tak, aby piłka nadal był ściśnięta. Do tego celu nadają się niewielkie gryzaczki, które możemy odebrać jakiemuś niemowlakowi w parku, albo dobermanowi sąsiada.

Następnym zastosowaniem piłeczki może być turlanie. Turlać możemy po podłodze stopą, ręką (wykańcza szybciej niż pompki), ale możemy także toczyć czołem po ścianie, ponoć dobrze robi na mięśnie szyi.
Takim najbardziej Taijiowym zastosowaniem jest turlanie piłeczki pomiędzy dłońmi. Coś na kształt pchających dłoni czy centrowania. Oczywiście z zachowaniem pracy bioder.
… i co? Jedna mała piłeczka, a zabawy po pas…
- Nazwy są oczywiście moim wymysłem.
Proponuję byście stanęli z Rodorem naprzeciw siebie w mabu i umieścili piłeczkę pomiędzy Waszymi czołami. Jeden, dajmy na to Rodor, wszczyna ruch, a drugi -KO- podąża tak, aby piłeczka nie upadła. Jak KO dotrzyma krok Rodorowi, który wbiegając na ścianę zrobi salto w tył, nie gubiąc piłeczki – możecie jechać w świat nauczać 😉
Trywialne… Tajki nie takie rzeczy robią z piłeczkami…
Jiuzhizi: my jesteśmy na etapie trzymania ziarnka grochu w tym ćwiczeniu. Robimy to, ćwiczenie krótko – jedynie 3 dni bez przerwy (żeby nie było, że nie znamy chińskich legend 😉 ) – przymierzamy się do 4 dni 😉
A gdzie to ziarnko macie umieszczone? :>