Mam krótką przerwę w wyjazdach na wschód. Akurat w poniedziałek wypada trening Taiji w Akademii Yi Quan, ale Rodor doniósł mi, że w tym tygodniu poniedziałkowy trening odwołany. Cóż, uwierzyłem – nie sprawdziłem czy przypadkiem mnie nie wkręcał. Może chciał opanować jakieś techniki pod moją nieobecność, by potem szpanować w parku?
W każdym razie, trzeba było sobie coś znaleźć. W każdy poniedziałek Fundacja Dantian organizuje w siedzibie Muzeum Azji i Pacyfiku zajęcia z szeroko pojętego Qi Gongu. Nawet zdarzyło mi się produkować tam ze dwa, trzy razy.
Zajęcia zazwyczaj prowadzi Jan Gliński, ale dziś go nie było, pojechał się szkolić. Zobaczymy jak wróci. Ciekawe jak to będzie? Czy wolniej i dokładniej? Czy lewy, lewy i z fleka?
A ponieważ kota nie ma, myszy harcują, to zajęcia odbyły się pod hasłem „Oddech praniczny” (nie paniczny). Prowadzić je miała Aleksandra Duda, którą znam z treningów Fundacji. Ola zajmuje się Jogą Kundalini. – czyli cytuję : „jednym z najbardziej tajemnych i ezoterycznych systemów rozwoju i doskonalenia duchowego, wywodzących się z obszaru kulturowego Indii”. A ja, profan, myślałem, że nazwa podchodzi od nazwiska twórcy, Amerykanina o sycylijskich korzeniach. No wiecie Alfonso Kundalini – capo di tutti capi Manhatanu… no cóż, człowiek się uczy całe życie.
Miałem trochę obaw przed tymi zajęciami, bo ostatnio jak poszedłem na treningi z oddychania, to przez pierwszy dzień pompowaliśmy, a przez drugi biegaliśmy z rękami podniesionymi nad głową – tylko nam kałachów brakowało.
joga kundalini
Co było? Tradycyjnie nie będę opisywał ćwiczeń. Trzeba było być. W skrócie. Było o oddychaniu… czymś w rodzaju oddychania brzusznego prostego. Odbywającego się po nieco innej trajektorii niż ta, do której ja jestem przyzwyczajony.
A więc był oddech rozgrzewający i wychładzający (mój typ tego dnia). Był też taki od energii księżyca (ponoć żeńskiej) i słońca (dla odmiany męskiej), i inne (był też piesek. Oczywiście zupełnie inny, od jego sikającego chuojiaowego pobratymca). Nazw praktyk przytaczać nie będę, bo były trudne i nie do zapamiętania. Może kiedyś będziecie mieli okazję być na takich zajęciach, to sobie zanotujecie.
Była jedna rzecz, z którą nie mogłem się zgodzić. Ola twierdzi, że oddychanie odwrotne brzuszne może spowodować pewne problemy z psychiką. No cóż, ponoć są na to badania i to poważnych instytucji. Ciekawe co by na to powiedział mistrz Yang?
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
A przecież to oddychanie jest dla nas całkowicie naturalne. Jak mamy się zaprzeć i pchnąć żuka na biegu, to ten oddech uruchamia się automatycznie i oddychamy tak przez większość naszego życia płodowego. Chociaż, któż to wie, może gdybyśmy w brzuchach naszych mam oddychali inaczej, to świat nie byłby aż tak porąbany? Byłoby mniej wojen i pogoni za kasą, a więcej miłości i wzajemnego zrozumienia? Choć myślę sobie też, że były już dzieci kwiaty i wolna miłość i chyba się nie sprawdziło, poza fajną muzą – niewiele z tego zostało.
Rodor, obecnie grzecznie zaczesany na bok, pasuje mi do obrazu Brusiaka z lat młodości, kiedy spławiał kolegów z treningu. „Andrzeja nie będzie.” 🙂
Wiedziałem!!! Moja zemsta będzie wielka.
na cwiczenia oddechowe warto zabrac komore dekompresyjna jak pojdzie cos nie tak i za bardzo naladujesz sie energia albo za bardzo jej upuscisz sobie
Daliśmy radę… prowadząca wiedziała co robi