Tak, ostatnio mnie naszło, żeby pisać o niepozytywnych zjawiskach pojawiających się wokół Tai Chi. Jak tu nie pisać, jeśli pojawia się ich tak dużo? Ale dziś sobota, to podejmę inny temat. Proste ćwiczenie na wzmocnienie obszaru lędźwi.

Ten nieco staro brzmiący wyraz „lędźwie” oznacza «część pleców po obu stronach kręgosłupa, między żebrami a miednicą». Mój ojciec nazywał tę część ciała „schabami” albo „nerami” i kilkakrotnie mi powtarzał, że jeśli bić od tyłu, to właśnie tam. To obszar, który w chińskiej nomenklaturze sztukowalkowoqigongowej zwany jest bramą życia*1. Tam za trójkątną zasłoną mięśni, znajdują się nerki czyli miejsca, gdzie przechowywana jest nasza prenatalna Qi.
To jednocześnie miejsce, które najbardziej cierpi od naszego siedzącego trybu życia. Skąd wiem? A bo właśnie wróciłem z delegacji i pierwsze co musiałem zrobić dziś rano na treningu, to „rozciągnąć plecy”. Wystarczyło kilka dni siedzenia w bezruchu (jak to u informatyków bywa) i bum, czuję, że chodzę lekko pochylony do przodu, a plecy booolą…
Moja babcia dawała sobie z tym radę przyklejając coś, co nazywała „poloplastrem” (sprawdzałem w necie – marka chyba już nie istnieje) – był to plaster pokryty ciemno brązową rozgrzewającą maziają. Nosiło się to kilka dni naklejone w odnośnym miejscu. Jak już napisałem, choć tamta marka już nie istnieje, to nadal można kupić masę zamienników. Ja ich nie lubię, działają fajnie, ale NIENAWIDZĘ ich zrywania. Nie jestem zwolennikiem depilacji (u siebie).
Bardzo łatwo sobie ten rejon ciała „załatwić” szczególnie ćwicząc z bronią. Im cięższa – tym łatwiej o kontuzję. W ramach doświadczenia weźcie sobie w ręce 10-cio kilową zgrzewkę z cukrem i potrzymajcie w wyciągniętych rękach. To, co mocno pracuje, to właśnie lędźwie. Jeśli będą zbyt napięte (sztywne) bądź rozluźnione, to łatwo o kontuzję. W celu zabezpieczenia tego rejonu – mięśnie powinny być lekko napięte.
Co zrobić żeby nie bolało? Po pierwsze – rozluźnić, po drugie – uelastycznić, po trzecie – wzmocnić.
brama życia

Rozluźnić i uelastyczniać można rozciąganiem i rozgrzewaniem. Proponuję wam proste ćwiczenie, które pomoże – przetestowane na mnie.
Po pierwsze należy rozgrzać ręce pocierając je mocno o siebie 64 razy (umówmy się, że 64 to liczba magiczna ogólnie może być dużo). Następnie kładziemy je wnętrzami na lędźwiach (powyżej pośladków – no chyba, że w okolicy są jakieś fajne pośladki) – tę operację powtarzamy trzykrotnie. Następnie układamy dłonie na plecach, grzbietem (na palcach wskazujących i kciukach) i wykonujemy energiczne ruchy w kierunku pośladków. Ten ruch także wykonujemy minimum 64 razy.
I teraz najważniejsza część ćwiczenia. Stajemy w lekkim rozkroku i lekko uginamy kolana. Wykonujemy skręt z dłońmi ułożonymi na lędźwiach. Musimy kontrolować, aby kolana się nie poruszyły – dzięki temu największy skręt powstanie właśnie na wysokości bioder. Skręt pogłębiamy patrząc jak najdalej za siebie, tak jakbyśmy chcieli bez ruchu w stopach obejrzeć się jak najdalej do tyłu. W tej fazie ruchu wykonujemy wydech tak, jakbyśmy chcieli zdmuchnąć świeczkę, która stoi za nami.
Tą fazę wykonujemy 6 razy na lewo i 6 razy na prawo.
W następnym odcinku opiszę kilka ćwiczeń wzmacniających oraz podam recepturę na rozgrzewającą miksturę, którą każdy może wyprodukować we własnej kuchni.
zagadka

I jeszcze jedno. O sile tego strategicznego rejonu ciała pisał już dawno nasz klasyk. Pamiętacie kto powiedział „Fortuna jest, siła w lędźwiach także, do pełnego szczęścia potrzeba tylko … ” właśnie czego brakowało autorowi tych słów? Czekam na propozycję, zróbmy mały konkurs, z mołojecką sławą jako nagrodą.
*1 – Mingmen – czyli właśnie „brama życia„ . Nakłuwanie tego punktu dodaje energii, odwagi, sił i podnosi na duchu. Powinno się nakłuwać ten punkt piłkarzom Legii przed każdym meczem.
Trzech ściętych głów! Niedawno oglądałem film 🙂
A tak… wszak to lektura.
mieczy ci u nas dostatek jako i glow do praktykowania
Eee tam to muszą być łby w kapturach z importu, a nie jakieś puste makówki
Po okrzykach dobiegających jeszcze do dzisiaj z Łazienkowskiej ,wnoszę że jednak się nakłuwali 😉
Dobrze że zauważyłeś. Chociaż jeden…
W sumie przy moim antyfutbolowym podejściu to nie zauważyłbym,tylko u mnie za oknem jakieś okrzyki częściej ostatnio …Legia coś tam….. więc się zainteresowałem 🙂
🙂
a ile zyc ma legionista?
chyba ze po odcieciu wielokrotnie odrasta
Tak jak każdy lechista, per person żyć mamy jedną. Ale zato w tym roku mistrzowską. 😉
a juz myslalem ze wytrenowana moc pozwala na takie numery ze cos odrosnie cos zakwitnie
chyba zeby zamiast tajnych czi kungow brac anabole