Kolega podesłał, z komentarzem „Masz co się będziesz biedził. Na googlach bez znajomości Chińskiego i tak nic ciekawego nie znajdziesz”. Tak więc umieszczam, ale ze swoim komentarzem, na który sobie pozwalam. Wszystkie fotki (poza jedną) pochodzą z lat 50.
Chińczycy mówią o czterech plagach – komary, pluskwy, szczury i wróble. Wróble uważano za złe. Za czasów towarzysza Mao postanowiono zrobić z nimi porządek, bo zjadają za dużo ziarna. Jak wiadomo wróbel za długo latać nie może. Organizowano więc takie akcje jak ta na zdjęciu. Tak długo hałasowano i straszono wróble, aż można było je zamiatać z ulic miotłami. Nic to, że później rozpleniło się robactwo (wróble jedzą także robactwo), polecenie wodza zostało wykonane.
mniam… duże jakieś… ciekawe co to za zabawka wystaje zza pleców ostatniego dzieciaka?
Defilada w rocznicę powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Defilada ma miejsce przy placu Tian’anmen. Tej bramy z tyłu podobno już nie ma.
Rolnicy przywożą płody na handel. Ta budowla z tyłu jest zarąbista. Tu mała dygresja – spójrzcie na pochylenie tych murów. Kiedyś chcąc budować ciężkie masywne mury, trzeba było je budować pochyłe (szersze u podstawy, węższe u góry), po takich murach da się biegać… więc te legendy o wojownikach wspinających się na wysokie mury nie muszą być aż tak wyssane z palca.
Otwarcie nowego oddziału banku w Pekinie. Qrde bankier ubrany tak jak klient… teraz to nie do pomyślenia.
Artystka baletu, miejska dziewczyna, tańczy przed mieszkańcami wsi. Balet nosi tytuł „Białowłosa dziewczyna”. Qrcze, ale patrząc na ilość głów to jakaś duża ta wioska była. Ciekawe, czy miejscowa kawalerka zaproponowała tancerkom nocleg na sianku? 😉
Na zachód od Pekinu, targ rybny w mieście Heidan. Zazdroszczę, świeża rybka, mmmmm…
… pierwsze co mi się skojarzyło, to te duńskie wynalazki z otwieranym wizjerem na monety. Ale chyba nie… Na pewno jest to jakiś pokaz zdjęć. Początkowo myślałem, że to stereogramy, ale nie, bo wizjer jest tylko jeden.
…oczywiście żart, bo gdyby Cinowie mieli takie koła to podbiliby Europę, pozostałe kontynenty oraz spory kawałek układu słonecznego. Kiedyś kolega mówił, że ma ochotę zrekonstruować taki wóz bojowy. Fajnie by było pomykać na czymś takim po Polach Mokotowskich.
Ten facet ma 59 lat, macha podwójnym trójzębem. Mam nadzieję, że jak dożyję tego wieku (59 lat, to tylko 20 lat do emerytury) to także będę mógł tak machać.
Chiny lata 50-te
Na koniec coś o Taiji. Chociaż nie jestem tego taki pewien do końca. Dlaczego? Zobaczcie sami.
W opisie zdjęcia napisali, że grupa starszych ludzi ćwiczy Taiji w parku. Zgadza się park. (Zarąbiste te drzewo po lewej). Jest woda, są ławeczki. Jeden z ćwiczących odstawił laskę pod drzewo po prawej. Ale czy to Taiji? Na pierwszy rzut oka, to omiatanie kolana. Ale popatrzcie na rękę z przodu, łokieć i nadgarstek uniesiony, palce nie są skierowane do góry. A druga ręka? Nie za bardzo skręcona do tyłu? Poza tym, nie ta ręka, nie ta noga.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
Może to jednak nie Taiji a Qi Gong i to na dokładkę dobrze nam znany… czyli Qi Gong spiralny. Fotograf mógł się pomylić, bo dla większości ludzi jak coś powoli, w parku i starsi ludzie to robią, to musi być Taiji.
Te owoce kandyzowane, to tzw „tanghulu”. Najczęściej są to owoce głogu, ale nie mam pewności, czy to taki sam głóg, jak u nas. Ja lubię. Słodkie, ale kwaskowate. Z pestkami tańsze. Bez pestek droższe, ale warto dopłacić, bo jak się rozpędzisz, możesz mieć uśmiech starego mistrza taiji. 😉
Dzięki za info… to można nawet kupić w Polsce. Ale on nie jest kandyzowany, w każdym razie nie w tej formie jak ja to rozumie. To jest po prostu w polewie cukrowej.
Znalazłem nawet legendę dotyczącą powstania tego przysmaku : cytuje :
Jedna z konkubin cesarza dynastii Song cierpiała na brak apetytu. Cesarscy medycy bez skutku próbowali wszelkich specyfików medycyny chińskiej. Przybyły na dwór wędrowny medyk polecił jej w końcu spożywać przed każdym posiłkiem twardy jak skałę cukier i od 5 do 10 owoców głogu. Konkubina posłuchała i wyzdrowiała.
Tak w polewie cukrowej. Wiadomo, cukier krzepi.. 😛
Nie wspominając o pomysłach półboga Mao, którego błyskotliwymi sentencjami wycierają sobie dzisiaj gęby chinskie biznesmeny :). BTW zdaje się, że już wówczas był problem z nawiewanymi pyłami w Pekinie (to chyba efekt wycinania lasów) – dwie osoby nosi maseczki, chyba, że mieli wpidemię grypy. Te maseczki to taki trwały element pejzażu wschodniej Azji w XX w ?
Pył z Gobi to chyba stary problem. Podejrzewam, że te lasy już dawno wycięli, a może ich nie było za dużo tam akurat. W każdym razie zawiewa okresowo (wiosna i jesień) aż do Korei. Podejrzewam, że to coś jak kalima na Kanarach. Nic fajnego.