Kiedy się czegoś uczysz – dobrze jest wiedzieć, co cię czeka. Przy centrowaniu jest mniej więcej tak samo. Rozwój każdego z nas można podzielić na etapy i w miarę jasno je opisać. Takie etapy są trzy. Jedni wiążą je egzaminami, a ja osobiście z pewnymi umiejętnościami pojawiającymi się w ciele i psychice ćwiczącego. Podział nie jest jedyny i ostateczny, być może w przyszłości ułożę sobie jakiś inny…
Zaczniemy zatem od…
podział oficjalny
… czyli ten, który pozwoli wam odnaleźć się w ścieżce rozwoju według YMAA.
ETAP 1
związany nieodłącznie z zaliczeniem materiału na pierwszy niebieski pasek (z węgierskiego a kék sáv). To etap, na którym wszystko jest proste. Wiadomo kiedy jest atak, a kiedy obrona. Osoba atakująca wyprowadza atak i trzyma się jego idei nawet w sytuacji kiedy broniący zaczyna rozwijać jakąś swoją technikę. Atakujący nie zmienia charakteru swojej siły, nie modyfikuje jej dopóki broniący nie przejmie nad nią kontroli.
NUDY! Ale trzeba przez to przejść. Na różnych poziomach trudności, szybciej, wolniej, mocniej, w rożnych konfiguracjach i możliwie z jak największą liczbą ćwiczących.
Inna sprawa, to zdać to na egzaminie, o tym już pisałem (choć z punktu widzenia numeracji artykułów to ten materiał dopiero ma się pojawić). Na tym etapie treningu nie ma nic gorszego jak trafić na kogoś niewiele lepszego od siebie, kto lubi pokazywać jacy to jesteśmy kiepscy, kto zmienia kierunki, siłę w czasie naszej obrony. Po prostu nie pozwala nam się nauczyć. To tak jakby wyrywać długopis dziecku uczącemu się pisać literki z krzykiem „jak nie umiesz utrzymać długopisu, to nigdy nie napiszesz bestselleru i nie zgarniesz dużej kasy!!!”.
ETAP 2
też związany jest z zaliczeniem materiału na drugi niebieski pasek (z węgierskiego dupla kék csík). To się niewiele różni od etapu pierwszego tyle tylko, że partner zmienia technikę zanim zdążymy się do końca obronić. Osoba atakująca widząc, że jej technika nie ma szans na dojście do celu, wtedy szybko ją zmienia. Jak widzicie „gra” zaczyna być już trochę mniej ułożona. Zamiast współpracy powoli zaczyna się pojawiać konkurencja. Nadal nie stosujemy zbyt dużych sił, nadal szukamy płynności w ataku i obronie, ale zmuszamy partnera do szybszych decyzji, do wybierania prostszych rozwiązań. Zaczynamy już wykorzystywać jego błędy i sami ich nie popełniamy. Dobrze jest poszukać na tym etapie jakiejś analogii do formy… i może też (teraz uwaga, napiszę coś niepolitycznego) zacząć się w tym ćwiczeniu poruszać.
ETAP 3
po zakończeniu tego etapu na spodniach robi się kolorowo, paski nadal są dwa, ale jeden czerwony, drugi niebieski (z węgierskiego piros-kék csík). To zaczyna przypominać zawody w pchających dłoniach. Można tu już dużo więcej niż w poprzednich etapach: można szarpnąć, złapać, zamknąć. W bardziej hardkorowych wersjach można uderzyć, kopnąć lub podciąć. Poruszanie się też jest mile widziane, ale to już nie jest centrowanie. To efekt treningu. A samo centrowanie? Jest szybciej, a co najważniejsze, nikt już nie chce ze sobą współpracować. Twój partner chce cię zamknąć, dobrać się do Ciebie – oszukuje, zwodzi. To już nie jest partia szachów – choć jeszcze nie walka.
Tyle (w skrócie oczywiście) oficjalnego podziału. A teraz czas na drugi podział – ten nieoficjalny, ten który ja widzę.
podział nieoficjalny by KO
ETAP 1 – WALKA BYKÓW
W tym etapie obie strony prą do przodu. Ćwiczący jako jedyne rozwiązanie problemu stosują oporowanie siły drugiej osoby i przeciwstawienie jej jeszcze większej własnej. Od tego zaczyna każdy. Im większa masa, większa siła, tym więcej zwycięstw na własnym koncie i coraz mniej doświadczeń, a zarazem są one coraz gorszej jakości. Niestety, dużą rolę grają tu emocje. Dominuje chęć zwycięstwa, potrzeba dominacji, odegrania się, czasami złość. Wiele osób, które nawet chciałyby się czegoś więcej nauczyć, ma problemy żeby z treningu wyciągnąć coś dla siebie.

Na tym etapie należy się skupić nad poszukiwaniem w centrowaniu pchających dłoni. Siła nie powinna być skierowana na zewnątrz (czyli nie odpychamy), a do środka. Pojawienie się siły z zewnątrz powinno powodować rotacje ciała.
ETAP 2 – UCIEKAJĄCA PANNA MŁODA
Jeśli komuś uda się wyrwać z charakterystycznego dla „Walki Byków” kręgu szarpania, pojawia się drugi etap. Uciekająca panna młoda czyli taka co chciałaby, ale się boi. Zaczyna się to zazwyczaj od wzajemnego oporowania i przepychania, ale zazwyczaj jedna ze stron (ta mądrzejsza) zauważa, że jak odpuści, podda się naciskowi, to ma dużo więcej czasu na wykonanie własnej akcji. I to jest bardzo cenny moment nauki, bo oznacza że taka osoba jest już gotowa do samodzielnej pracy nad umiejętnością zwaną centrowaniem. Prędzej czy później ilość oporowania (czyli zawartość w centrowaniu „walki byków”) zmniejsza się i jest zastępowana rozluźnieniem, neutralizacją.
etapy nauki Tai Chi
Na tym etapie ćwiczący powinien skupić się nad poszukiwaniem w swoich ruchach technik pochodzących z ćwiczeń podwójnych z Da Lu, zawinięcia itd. To etap, gdzie ważne staje się otwieranie lub zamykanie rąk partnera.
ETAP 3 – A DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ
Ostatecznie zanika efekt „Walki Byków”, większość technik oparta jest na słuchaniu, prowadzeniu i podążaniu. Ćwiczący zauważa, że ma czas na zrozumienie siły i zmianę jej charakterystyki. Pojawia się dążenie do skrócenia ruchu i do optymalizacji zastosowanej siły. Patrząc z zewnątrz daje się zauważyć wewnętrzny spokój i rozluźnienie. Etap nazwałem tak, ponieważ centrowanie wygląda jakby było ćwiczone od niechcenia (nawet ze znudzeniem).

Na tym etapie ćwiczący powinien zainteresować się stosowaniem schematów ruchowych poznanych przy ćwiczeniu formy.
Dalej to już się zaczyna freestyle, powinno się poruszać, dokładać różnego rodzaju przeszkadzajki: możliwość kopnięcia, uderzenia, zerwania kontaktu. Powoli dążyć do odejścia od ćwiczenia na rzecz praktyki.
Pamiętajcie : centrowanie to tylko metoda, której celem są aplikacje i sparing. Trzeba ją wykorzystać i porzucić, bo w pewnej chwili będzie nam ciążyła jak kula u nogi. Żałuję tylko, że sam nie jestem na tym etapie bym mógł ją już ostatecznie porzucić.
Zobacz poprzedni odcinek – Centrowanie – Emocje
Zobacz następny odcinek – Centrowanie – Pułapka konfrontacji
Fajna analiza,ale co Ty z tym węgierskim? Czyżby była ona przeprowadzona przy wzmocnieniu się jakimś zacnym napitkiem z tejże krainy 🙂
raczej tylko wspomnieniem po dobrym tokaju