Krótko… to miejsce odkryłem już trzy tygodnie temu, ale dziś postanowiłem je upublicznić. To plaża na Białołęce. Wypatrzyłem je w czasie porannych podróży do pracy… co jest o tyle dziwne, że zazwyczaj usypiam zaraz po wejściu do tramwaju.
Wieczorkiem, w ramach spaceru, w czasie którego rozpamiętywałem wczorajsze zwycięstwo Legii nad Zawiszą, odwiedziłem okolice Mostu Północnego od strony Tarchomina. Byłem przeciwnikiem wycinki drzew na brzegu Wisły, ale jeśli mają powstawać takie miejsca, to jestem za. Szkoda tylko, że jest to teren, który będzie często zalewany, i chyba nie mam co liczyć na to, żeby pojawiła się tam ładna trawka na twardej ziemi. Po wczorajszej ulewie było miękko, ale nie tak żeby nie dało się postać, pomedytować, a nawet zrobić jakieś elementy formy. A potem pojawił się jeszcze Radek i poćwiczyliśmy trochę centrowania i w miejscu, i w poruszaniu. Radek przygotowuje się do czegoś, ale do czego, to będzie niedługo…
Plaża na Białołęce
Wracając do miejsca. Miejsce jest fajne i puste. Spacerowicze już z daleka, na mój widok, zawracali, więc miałem święty spokój. Niestety, nic za darmo. Myślę, że za dwa miesiące będzie tam sporo meszek i komarów :(, ale wtedy mam przecież krąg w Lesie Bielańskim.
Takie to mam miejsca pod nosem… Mam co do tego miejsca pewien plan, ale o tym też kiedy indziej…
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
PS. pisane po roku… niestety. Grille ustawione na plaży powodują, że zbierają się tam miłośnicy biwakowania w stertach śmieci. Trudno dobrze, że są inne miejsca.