
Narzekałem, że Polska jest omijana przez wszelkiego rodzaju mistrzów. Kiedyś narzekałem, ale w kwietniu 2017 narzekać nie mogę. Zjedzie się ich wielu. Od pewnego czasu nie anonsuję już pojedynczych imprez – ograniczając się do comiesięcznych podsumowań i prowadzenia kalendarium (serdecznie zapraszam), ale teraz trzeba coś skrobnąć nieco wcześniej, może ktoś będzie zainteresowany i weźmie udział.
Z mistrzami już tak jest, że tak naprawdę to mogą być oni interesujący dla trzech kategorii ludzi
- tych, którzy ćwiczą dany styl
- pasjonatów, lubiących poznawać wiedzę od nieco innej strony
- tych, którym jest wszystko jedno co ćwiczą, byleby tylko zajęcia prowadził ktoś tytułujący się mistrzem.
Osobiście preferuję to pierwsze zachowanie, choć jest też we mnie dużo z typu drugiego. Lubię zobaczyć dobrego nauczyciela w akcji, zawsze można z tego wynieść jakąś naukę. Trzeciego typu zupełnie nie pochwalam.
Można oczywiście uprawiać „turystykę treningową” ale trzeba pamiętać, że lepiej nauczyć się mniej a dokładniej, niż więcej a po łebkach. Niestety można się naciąć. Kiedyś, zwabiony słynnym nazwiskiem, przyjechałem na takie seminarium z mistrzem znanym mi tylko z internetu. Zapowiadało się świetnie. I choć nie przeczę, że ów człowiek wiedzą dysponował i umiejętnościami ponadprzeciętnymi, to niestety nie był jego dzień. Sporą część seminarium pochłonęły jego wspomnienia o tym jak to kiedyś ćwiczył w towarzystwie mistrzów tajskiego boksu, którzy próbowali zakłócić jego pole energetyczne, a potem o mało nie zjadł żarówki.
Ale wróćmy do kwietnia i jego mistrzowskiego charakteru.

Na początku kwietnia gościć będziemy mistrza Sam China. Wszyscy I’liq Chuanowcy już się szykują. Mnie nie będzie. Szanuję tę sztukę, ba nawet cenię, ale czas nie jest z gumy. Dodatkowo I’liq Chuanowcy mają zaplanowany trening Sanda. Ciekawe, liczę na jakąś relację z ich strony. Nigdy nie byłem na seminarium z mistrzem Sam Chinem, ale znam instruktorów z warszawskiej szkoły tego przekazu i mniemam, że to wartościowy przekaz.
Zapraszam do przeczytania relacji ze spotkaniem z Joshua Craigiem, czołowym instruktorem I’liq Chuan. RELACJA

Drugi tydzień – tu szykuje się jazda. Po pierwsze, na zaproszenie Fundacji Dantian przyjeżdża mistrz Li Chuan Zheng (bardziej znany jako mistrz Antoine Ly). Zapowiadany jest trzydniowy intensywny trening. Mistrz Ly, na szczęście, pozwala ćwiczyć, przekazując tyle wiedzy, ile człowiek jest w stanie łyknąć. Nie za dużo, nie za mało. Dwa dni nauki formy, jeden dzień nauki formy z mieczem, tym razem bez Qi Gongów. Wybieram się. Nauki mistrza Ly bardzo wysoko sobie cenię.
To nie pierwsze moje spotkanie z mistrzem Ly. Póki on nie stwierdzi, że mu przeszkadzam na treningach, będę korzystał z jego wiedzy. Poprzednie relacje z moich spotkań z mistrzem Ly możecie znaleźć po tymi linkami: Warszawa-Garwolin-Warszawa lub Osiem kawałków wiedzy, albo po prostu skorzystajcie z góglatora.
seminaria z mistrzami

Korzystając z tego, że trzeci dzień pobytu mistrza Ly jest dla mnie niedostępny (nie spełniam wymogów formalnych), skorzystam z zaproszenia na seminarium z mistrzem Tsu. Li Dao Tsu jest nowym człowiekiem w Polsce, to jego pierwsza wizyta w naszym kraju. Przyjedzie na zaproszenie Pawła Raszkiewicza ze szkoły „Droga Dao”. Nowy nauczyciel, to oczywiście dla mnie niewiadoma, ale zaryzykuję. Jest szansa, że przyjedzie jeszcze z kimś, ale nie ma, jak na razie, oficjalnego potwierdzenia więc i ja nic nie zapowiadam. Mam jakieś przeświadczenie, że nie będzie źle, a poza tym mam szansę pokręcić się trochę po starym Żoliborzu czyli terenach, na których ganiałem za dzieciaka. Będzie relacja.
Ps. jest potwierdzenie – z mistrzem Tsu przylecą jeszcze dwie zaawansowane osoby.

Na koniec mistrzowskiego miesiąca pojawi się jeszcze nauczyciel przybyły ze JuEsEj czyli Zhou Xuan Yun przedstawiciel przekazu z góry Wudang. Ponieważ terminem zajęć jest dzień roboczy, a trening odbędzie się w Łodzi (u Radka), to nie dam rady się na niego wybrać. Termin to jeden powód, drugim powodem jest to, że rozwój nie zależy od tego czy pojadę na wszystkich mistrzów jakich mam w zasięgu. To nie dla tego, że nie chcę propagować tego przyjazdu. Wprost przeciwnie – zachęcam do udziału. Jakbym nie chciał, to bym nie pisał. Tylko, że byłoby tego już za dużo. Jak kiedyś będzie okazja, to postaram się być i zobaczyć. Póki co mam nadzieję, że w końcu dostanę jakąś relację (może przynajmniej zdjęcia?).
Ps, Są nowe informacje o seminarium z mistrzem Zhou Xuan Yunem – LINK
oki… tyle zaproszeń. Po dokładniejsze dane zapraszam do KALENDARIUM, znajdziecie tam zaproszenia na te oraz na masę innych imprez.