Relacja z seminarium kuli z Rafałem

Początek historii jest tylko potwierdzeniem tego, że należy czytać ogłoszenia od a do z. A było to tak: cały tydzień nastawiałem się na jazdę do Ursusa, a tu proszę wczoraj, na wszelki wypadek, przeczytałem ogłoszenie i okazało się, że tym razem seminarium z Rafałem odbędzie się na Powiślu. Nieopodal budynku BUW i Centrum Kopernika.

Ela – legenda warszawskiego światka YMAAowskiego

Powiśle to taka dzielnica, która kiedyś była rejonem fabryczno-portowym, zamieszkałym przez biedniejszych robotników (przeczytajcie „Lalkę” Prusa – tam są bardzo sugestywne opisy). Przed wojną była to zakazana dzielnica. Fajne jej opisy można znaleźć w książkach Grzesiuka. W latach 80’tych pomimo, że do centrum było tam bardzo blisko, to nie cieszyła się ona wielką popularnością. Budowa Wisłostrady odcięła ją od Wisły, a kiedy upadły resztki przemysłu, w tej części Warszawy zaczęły jak grzyby po deszczu powstawać kultowe (choć jak dla mnie – nieco dziwaczne) knajpki i inne kulturalno-piwne instytucje. Obecnie dzielnica przechodzi przemianę. Stara infrastruktura znika, a na jej miejscu wyrastają zamknięte, strzeżone osiedla. Architektura robi się bardzo nowoczesna. Budynki BUW, CKK i Centrum Kopernika nadają ton.

Dla mnie wspaniałym pomysłem było też schowanie pod ziemią sporego kawałka Wisłostrady i utworzeniu w tym miejscu skweru. Warszawa znów wróciła nad Wisłę.

Ale do brzegu. A raczej do Rafałowego kulania.

Ponieważ już wielokrotnie pisałem, że Rafał świetnie prowadzi zajęcia, to dziś pozwolę sobie na odrobinę krytyki. Było bez zmian, czyli Rafał znów był świetny. Na początek dał nam wycisk. Żeby nie było – przy pomocy kuli oczywiście, choć wykorzystywaliśmy tę kulę nieco inaczej niż by to wynikało z jej Qi Gongowego charakteru. Był nawet podpór na piłkach i wypady ze skrętem – z kulą jako obciążnikiem. Qrcze, jak wróciłem do domu chciałem zademonstrować Danusi jak to wyglądało…. ale po godzinie od treningu nogi już odmówiły posłuszeństwa, a teraz czuję gdzie jutro będę miał zakwasy.

Ewa – postrzelona pani pedagog, dobry duch Białegostoku

Ćwiczenia z kulą

Arek, mój białostocki brat w Tai Chi – piłka była za lekka więc wzięliśmy mój plecak.

Druga część to już kula. Nie będę opisywał ćwiczeń… Napiszę coś o moich odkryciach. Tai Chi według mistrza Yanga… opiera się na kuli. Choć to trochę dziwne jest, bo mam wrażenie, że kula jak tak rozbudowana praktyka pojawiła się dopiero po pewnym czasie – tak jakby nie było jej od początku. Dla mnie teraz, kiedy nie mam już zamiaru podchodzić do egzaminów, a co za tym idzie, nie muszę trzymać się ściśle kanonu, ważniejsza staje się mechanika ruchu niż twarde trzymanie się jego kolejności.

Druga część to już kula. Nie będę opisywał ćwiczeń… Napiszę coś o moich odkryciach. Tai Chi według mistrza Yanga… opiera się na kuli. Choć to trochę dziwne jest, bo mam wrażenie, że kula jak tak rozbudowana praktyka pojawiła się dopiero po pewnym czasie – tak jakby nie było jej od początku. Dla mnie teraz, kiedy nie mam już zamiaru podchodzić do egzaminów, a co za tym idzie, nie muszę trzymać się ściśle kanonu, ważniejsza staje się mechanika ruchu niż twarde trzymanie się jego kolejności.

Korzystając z tego, że dla zdecydowanej większości ćwiczących  nie były to pierwsze zajęcia z kuli, Rafał pokazał dużą część ćwiczeń z kulą. Począwszy od prostych ćwiczeń oddechowych, a skończywszy na formie z kulą lub czymś, co ja nazywam pchającymi dłońmi solo.

qrcze… o czym on mówi?

Ta pierwsza praktyka zawsze budziła u mnie mieszane uczucia. Zresztą pytałem kiedyś mistrza Yanga o formy z kulą. Powiedział, że to raczej cyrkowe sztuczki i ważniejsze są ćwiczenia podstawowe. Ale te formy z kulą, które widziałem wtedy, polegały raczej na przenoszeniu kuli jako obciążenia. Dziś Rafał pokazał, że kula może pełnić w formie zupełnie inną rolę. Jedyną wadą takiego ćwiczenia jest to, że w formie ręce czasami pracują w różnych kierunkach, a tego nie da się symulować. Chyba że wymyślimy kulę, która sam będzie „puchnąć” wraz z intencją naszego ruchu.

krowi pysk na zakończenie. Czyli Arek i jego piłka w kolorach takich trochę… kolorowych 😉

Mam nawet filmik, na którym Rafał wykonuje taki fragment formy, ale nie uzyskałem zgody na jego publikację. Strój treningowy nie taki czy widać było jakąś niepożądaną malinkę? Nie wiem. Może kiedyś sam nagram. Nie będzie tak fajny jak Rafała, ale zawsze coś.

A pchające dłonie solo? Wygląda jak turlanie kuli pomiędzy dłońmi lub przedramionami. Z lekką piłką – to zabawa z rozluźnieniem i osadzaniem nadgarstków, z ciężką kulą – to ciężka praca. Można jeszcze turlać piłkę po ścianie. Tylko szkoda, że nie można jej obejść dookoła.

Podsumowując.

Dobrze było… czekam na następne okazje. Ponoć w czerwcu. Polecam każdemu, kto chciałby łyknąć nieco fajnej praktyki, która będzie pasować każdemu i będzie połączeniem treningu fizycznego i wewnętrznego.

Ps. Rafał mówił coś jeszcze o neuroaktywacji, czym czymś takim… fajne to było. Będę musiał pogrzebać za tym w necie. Widać, że chłopak studiuje – używa coraz trudniejszych wyrazów i niedługo w ogóle nie będę rozumiał co do mnie rozmawia. 😉


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Ps II – Qrcze okazało się że nie mam żadnego zdjęcia Rafała. Nadrobię następnym razem. Na razie filmik, którego ja jestem wątpliwym bohaterem. Nadal lekko się pochylam, niestety…

8 komentarzy do “Relacja z seminarium kuli z Rafałem”

  1. „chłopak studiuje – używa coraz trudniejszych wyrazów” – zastrzel go jak zacznie wyrażać postępy w nauce w punktach procentowych 😉 Przedstawiając Powiśle zapomniałeś wspomnieć o CKK gdzie stawiliśmy się na walki ssireum wysmarowani oliwą, ze sprzętem w torbach treningowych i oddaliśmy walkowera.. dziewczynkom :]
    BTW dziś piłem piwo w Pod Mostem inaugurując sezon letni.

    Odpowiedz
    • No tak… budynek CKK to następny przykład zmian w tej dzielnicy. Duży nowoczesny i kolorowy.

      Piesek

      a co do zapasów. To Napoleon powiedział że wygrać z kobietą to żadna nobilitacja, a przegrać siara okrutna. Czy jakoś tak.
      A po prawdzie. Jakby mi się nawet udało usiąść w tej pozycji, to nie wiem czybyś mnie potem z niej wyplątał. Pewnie wywieźliby mnie takiego splątanego na noszach i bez pavulonu by się nie obeszło.

      Odpowiedz
    • mówiłem… że coraz trudniejszych słów używasz.

      ale ćwiczenie fajne. Zwłaszcza w prawej ręce czułem drętwienie palców świadczące o nierozciągnięciu nerwu. Czekam na jeszcze.

      A może napiszesz parę słów na ten temat…

      Odpowiedz
  2. ,Można jeszcze turlać piłkę po ścianie. Tylko szkoda, że nie można jej obejść dookoła.”
    – No, ale można turlać piłke dookoła pnia drzewa ,wtedy poruszanie masz załatwione.

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz