Pewien czas temu dostałem maila. To przyjemne zjawisko… jako homo informaticus jestem trochę uzależniony od komputerów i internetu. Tak więc, kiedy przychodzi mail to, jak większości z nas, sprawia mi to radość.

W owym mailu kolega opisywał mi spotkanie ze swoim znajomym. Człowiek ten (swoją drogą łucznik zawołany) wyraził chęć ćwiczenia czegoś chińskiego, a najlepiej Tai Chi. Na pytanie dlaczego akurat to, usłyszał że „chciałby wyluzować i przy okazji ćwiczyć coś, co nie spowoduje, że będzie się musiał z kimś na treningach oklepywać”
Cóż… ciekaw jestem jak się skończy historia tego człowieka.
Przytaczam tę opowieść, gdyż obiegowa opinia mówiąca o tym, że Taiji to jakieś remedium na wewnętrzny spokój ducha oraz na zdrowie, jest niestety dla tej pięknej sztuki walki bardzo krzywdząca.
To niestety tak nie działa. Nie wystarczy powtarzać powoli jakiejś sekwencji ruchu, żeby być spokojnym i zdrowym. Gdyby tak było, wystarczyłoby raz w tygodniu, powolnym ruchem myć okna (tylko że mnie by szlag trafił, że nie mogę iść poćwiczyć), a tu trzeba uczyć się skomplikowanego układu ruchów formy, Qi i Nei Gongów, innych gongów i całej masy ćwiczeń. Do tego jeszcze by się przydało co nieco siłówki i rozciągania. A efekty się nie pojawiają tak od razu, a czasami, nawet jeśli coś się pojawi, to bardzo często potrafi po jakimś czasie zniknąć.
Tai Chi dla każdego?

Czym to jest spowodowane? Głównym powodem są niestety nasze oczekiwania. Urban legend o Tai Chi robi z tej sztuki walki nie wiadomo co. Magiczny zestaw niewymagających wysiłku ruchów. Teraz ktoś, kto naczytał się gazet i większości stron internetowych, przychodzi na salę i nauczyciel od niego wymaga. I co? Albo pojawia się zniechęcenie, albo złość, obniżenie samooceny i inne. Najlepiej więc nie mieć żadnych oczekiwań, po prostu przyswajać wiedzę i umiejętności. Ale to trudne jest, do tego się dochodzi latami.
Przytoczę tu przykład mojej mamy. Otóż jakiś czas temu postanowiła ona zażyć nieco ruchu. Koleżanki w pracy powiedziały jej, że to takie fajne na zdrowie jest i wyciszające, a że ćwiczyły w tej samej szkole co ja, to namawiały ją by i ona zaczęła ćwiczyć. Moja mama stwierdziła, że nie przyjdzie tam gdzie ja, bo … NIE! W rezultacie poszła do mojej koleżanki, która w tym czasie rozkręcała grupę nieopodal miejsca jej pracy. Żebyście widzieli jaka była zestresowana, że jej nie idzie, a koleżanka poświęca jej tyle czasu. A ona nic nie kuma. Chciała tak bardzo, że jej nie szło. Chwilą, w której uspokoiła nerwy był moment, kiedy odpuściła trening. Jak widzicie Tai Chi nie jest dla wszystkich.
predyspozycje treningu Tai Chi
Ja myślę, że Tai Chi jest dobre, ale nie dla wszystkich. Jest dobre dla tych, którzy mają ku temu predyspozycje. Czy ja mam? Nie jestem tego pewien. I chyba nigdy się nie upewnię. Może w zaświatach, jak spotkam jakiegoś Wielkiego Mistrza, to usłyszę: „Nie tak, powinieneś sobie odpuścić po miesiącu max.” Bo na ten przykład moja Danusia absolutnie nie nadaje się do treningu Tai Chi… spróbujcie ją namówić na stanie i nie ruszanie się, albo inne medytacje. Mnie medytacje też kiedyś wqrzały (twierdziłem, że od tego tylko „d..a boli”), ale miałem swój cel i teraz nawet to lubię, a „d..a” boli mnie jak Adaś zaordynuje trening kopnięć (nie to, że mnie skopał, po prostu miałem zakwasy).
Myślicie pewnie, że zwariowałem, że strzelam sobie w kolano i namawiam was byście sobie odpuścili przychodzenie na trening. Nie. Namawiam was do treningu, ale miejcie do niego zdrowy stosunek. Nie należy oczekiwać cudów, bo cudów bez wysiłku nie ma. Jak potraktujecie trening jak normalną praktykę, taką samą jak jogging lub siłkę, to efekty przyjdą (i luz w umyśle, i lekkość w ruchach).
Tego właśnie mocno wam i sobie życzę…
PS. Ale na ryby nie pójdę… żeby te ryby jeszcze atakowały… A tu nic – siedzisz i patrzysz się w kawałek drewna na wodzie. Może po prostu mam złe oczekiwania?
PS II. Ale jak ktoś nie dał się zniechęcić do treningu to zapraszam do siebie.
Czytam i właściwie rozumiem i zgadzam się z każdym słowem, ale od wielu tygodni zadaję sobie i innym pytanie, co wartościowego ma do zaoferowania w Warszawie praktyka Tai Chi ludziom starym (65+). Czy jest coś więcej niż chwilowa zabawa/rekreacja na powietrzu…. Dla przykładu – znaczną część roku człowiek stary przebywa w domu, bo mróz lub deszcz, ścieżki w parku nie posypane piaskiem i można sobie połamać kości. Jeśli nauczono go formy na przykład wu-hao, to najczęściej brak mu miejsca w mieszkaniu aby ją ćwiczyć. Wykonywanie pewnych ćwiczeń (kogut stoi na jednej nodze) często u osoby starszej prowadzi do utraty równowagi – na trawniku w obecności innych osób upadek nie jest to szczególnie niebezpieczny, ale w mieszkaniu może być. Podobnie dzieje się przy niektórych ruchach głowy w czasie ćwiczeń, przy chwilowym utrudnieniu przepływu krwi w szyi do mózgu. O zagrożeniach jakie stwarzają dla osoby starszej zabawy 5 zwierząt i inne chińskie wynalazki nie będę tu pisał bo temat jest obszerny.
Każdą aktywność fizyczna należy skonsultować ze swoim nauczycielem, lekarzem a na końcu że swoim zdrowym rozsądkiem. Jeśli są jakieś przeciwwskazania nie ćwiczymy. Jeśli przeciwskazania są częściowe możemy zmodyfikować ćwiczenie. Np. Nie unosić kolana przy kogucie. Itp. Dla wzmocnienia ciała można ćwiczyć zhan zhuangi które mają swoje wersje zarówno siedzące jak i leżące. Z ćwiczeń wewnętrznych można by wspomnieć o „wielkim krążeniu” lub oddychaniu bramami. Zresztą nie trzeba tu się opierać na chinszczyźnie. Jednak najgorzej to nic nie robić
W ostatnich 3 latach wielu mieszkańców okolic ulicy Wąwolnickiej korzystało z systemu kilkumiesięcznych darmowych ćwiczeń dla osób 65+ (i ja tam byłem i z nimi ćwiczyłem i ćwiczę nadal). Sympatyczna pani Agnieszka przeprowadzała na początku test sprawności każdej osoby i powtarzała go po około 3 miesiącach ćwiczeń na krzesełkach lub materacach. Kończąc zajęcia każdy ćwiczący miał zapisany na kartce i w pamięci wyuczony zestaw bezpiecznych ćwiczeń dla osób starszych i wiedział na ile poprawił swoją sprawność fizyczną . Ćwicząc obecnie Tai Chi mogą więc porównywać te dwa różne systemy ćwiczeń i sobie rozmyślać, zastanawiać a czasami pytać……..PS. Czy Admin pamięta taki kawał – przychodzi KO do lekarza, a lekarz mówi w Tai Chi to biją.
Dodam jeszcze, że zdumiało mnie jak wykonując ćwiczenia w leżeniu można precyzyjnie oddziaływać na niewielkie grupy mięśni. Dla przykładu u ćwiczących staruszków osobne ćwiczenia były nakierowane na górną część mięśni brzucha, inne na dolną część, inne na głęboko położone partie tych mięśni a inne na skośne. Czy to ma znaczenie ?. Dla przykładu wiele kobiet ma problemy z nietrzymaniem moczu i wtedy ćwiczenia dolnych części mięśni brzucha są szczgólnie pomocne. No i sprawa zupełnie zaniedbana w Tai Chi czyli odpowiednie odżywianie (jak mawia KO, człowiek jest tym co je) nie słyszałem, aby dla przykładu jakikolwiek mistrz Tai Chi zalecał spożywanie produktów zawierających naturalne antyoksydanty (przeciwutleniacze, bo organizm taiczysty produkuje dużo rakotwórczych wolnych rodników), picie wody mineralnej (magnez dla mięśni) itd. Tak więc osoba, która ćwiczyła w nowoczesny sposób gdy poznaje Tai Chi może mieć wiele pytań i dużo sceptycyzmu, ale dzięki Adminowi jest miejsce gdzie można o tym dyskutować.