Wiem, że powinienem pisać o mistrzach i ich wspaniałych wykonaniach form, napełnionych Qi, Shen i co tylko sobie tam wymyślicie. Tym razem będzie o kimś, kto mistrzem raczej nie jest, choć jego sława jest raczej nieśmiertelna. Spox będzie też o Tai Chi, tyle że później. Bolo Yeung, bo o nim dziś będzie mowa, to chiński aktor znany przede wszystkim z niezbyt długiej, acz charakterystycznej roli w filmie „Wejście Smoka”. A ponieważ za sprawą Brusiaka film ten stał się nieśmiertelny, to i rola Bolo (czy to się odmienia?! Jakoś Bola mi tu nie pasuje wizualnie) stała się nieśmiertelna.

Uczciwie trzeba przyznać, że Bolo Yeungh dołożył do tej sławy swoje trzy grosze. Nie oszukujmy się, u naszego bohatera głównym atutem aktorskim była klata i umiejętność poruszania mięśniem piersiowym. Co jakiś czas próbuję zrobić taki trick a’la Bolo i, niestety, efekty są mierne. Oczywiście trzeba przyznać, że nie jest on przedstawicielem aktorów z „kamienną twarzą”.
Taki Sylwek Scalony, z tą swoją mimiką znudzonego banana, to mógłby się u niego gry aktorskiej uczyć. Ale cóż, jak się ma taką klatę, to się gra złych ludzi, nie ma bata we wsi.
you are next
Dodatkowym problemem u Bolo był fakt, że chłopak kiepsko mówił po angielsku. W związku z tym zazwyczaj dawano mu rolę, gdzie trzeba było mało mówić, a często łamać kręgosłupy. Był co prawda jeden film, gdzie na końcu, w czasie napisów, Bolo robi formę Tai Chi. Wszystko to na tle zachodzącego słońca, jest to tylko wyjątek potwierdzający regułę.
Zanim przejdziemy do kwestii Bolo a sprawa Taiji, kilka słów o naszym bohaterze.
Bolo Yang Sze (nazwisko Yeung – przyjął dopiero później) urodził się w 1946 roku w Guangzhou w Chinach, w rodzinie drobnego geszefciarza. Wedle jego własnych wspomnień od dziecka uwielbiał się bić. Od 10 roku życia uczył się Taiji (sic!!) i Wing Tsun u kilku lokalnych mistrzów (ale nie znalazłem żadnych nazwisk). Po jakimś czasie zaczęła jednak zwyciężać w nim miłość do kulturystyki.

W 1960 roku Bolo uciekł do Hong Kongu. W tym celu, jak wielu uciekinierów, przepłynął 4 kilometrowy odcinek zatoki Shenzhen. Udało mu się uniknąć złapania i wydalenia do Chin.
zawody
Bolo YeungAle dość o aktorze – teraz o Taiji. Otóż oglądając różne filmiki na necie trafiłem na pokaz z jakiejś zapyziałej budo gali z roku 2010. Bolo demonstruje tam formę Tai Chi (początkowo na pewno jest to Yang), a obok niego jakiś jogin robi rzeczy, których wolałbym w życiu nie widzieć na żywo.
Bolo nie jest może mistrzem, ale podoba mi się jak fajnie manipuluje tempem wykonania formy. Mimo, że nie przepadam za formami, w których zbyt często zmienia się wysokość pozycji oraz odrywa się przednią stopę w czasie „bujania”, to muszę przyznać, że coś jest w tym, co on robi.
Drugi film, który chcę wam zaprezentować, także pochodzi z jeszcze bardziej badziewnej budo gali z roku 2010. Ale, co ciekawe, jest w nim pewien fajny smaczek. Zobaczcie pod koniec filmu 5’10”.
Widać, że jest w nim trochę tej prawdziwej siły.
I tyle. Idę przed lustro powciągać brzuch i trenować frazę „You are Next”
YOU ARE NEXT!!! ;/
i jak było?
Lubię go za tę prawdziwie kantońską gębę 🙂
nie da się go nie lubić… niby grał zawsze złe charaktery ale robił to z wdziękiem
Hej, a nie można by go tu zaprosić? Jest jakaś ogólna Federacja Polskiego Taijiquan? Mogę pomóc napisać list przewodni :]
Nie ma nic takiego… może nawet to i dobrze. Taki przyjazd to by była fajna impreza.
Jakby Bolo niechcący zabił KO w pchających dłoniach mógłbym zawiązać Twoją bandankę na kolanie i wyjść do ringu jako prawdziwy Crippled Avenger 🙂
Qrcze… muszę sobie kupić bandamkę. Ale byłby przypał jakbym wyszedł bez. 😉
Zawsze mogę zedrzeć z KO kawałek gaci z belkami YMAA 😉
ooo to jest jakieś rozwiązanie… w tym miesiącu mam krucho z kasą.
Och, należałoby obejrzeć więcej filmów z jego udziałem, nie tylko ,,Krwawy sport” i ,,Bloodfight” ^_^. Swoją drogą, polecam ,,Podwójne uderzenie”, ,,Shootfighter” i ,,Pazury tygrysa”. To jest dopiero klasa ^_^ Lubię go. Zwłaszcza, że prywatnie to taki sympatyczny facet ~.^
Shootfightera oglądałem, a filmy z van Dammem omijam. Trawię tylko „Kickboxera”.