Więcej ciszy

Jiuzhizy czasami mnie zaskakuje. Pomimo tego, że Tai Chi to on nie ćwiczy już od dawna i jego stosunek do tego treningu oscyluje trochę w kierunku: „Ale wiesz, że możesz robić rzeczy bardziej pożyteczne?”, to podrzuca mi co jakiś czas różne perełki. Może nie wszystkie pozwalają mi odkryć głębie istoty przepływu Qi pomiędzy meridianem osierdzia a stanem giełdy Pekińskiej. Zawsze jednak są ciekawe. Tym razem dostałem dość lakonicznego maila „Muzyka z Tai Chi na okładce?”, w środku link na jutuba.

much silence

To okładka do wydanej w 1986 roku płyty z muzyką Gershona Kingsley’a pod tytułem „Much silence”. Czyli w języku ludzi cywilizowanych „dużo ciszy”. Kim był ów pan? Urodził się w Niemczech w 1922 roku jako Gustav Ksinski. Ta końcówka „ski” w nazwisku nie musi być przypadkowa, gdyż znalazłem Ksinskich mieszkających w owym czasie w okolicach Gniezna. Wyjechał jednak do Palestyny (Izraela jeszcze wtedy nie było) na kilka dni przed tak zwaną „Nocą kryształową” (listopad 1938). Bardzo fartownie, bo jak się już pewnie domyślacie, nasz Gucio był… wyznania handlowego. W „Ziemi obiecanej” zamieszkał w kibucu, gdzie jak sam wspomina: „…Byliśmy bardzo szczęśliwi. Połowa z nas to chłopcy, druga połowa to dziewczynki. Rano pracowaliśmy na polach, a po południu rozmawialiśmy, tańczyliśmy, kochaliśmy się: byliśmy wolni, a naziści byli daleko.

much silence

kozacy na wielbłądach? Nie, to żydowska policja specjalna na usługach Brytoli

W tym zdaniu brakuje tylko jednego. Gustav (pewnie w tym czasie przybrał już jakieś tradycyjne imię, ale o tym nic nie ma) wstąpił do Hagana, czyli do takiej paramilitarnej samoobrony. Tam pewnie miał kontakt z książką Moshe Feldenkraisa, który w tym czasie był odpowiedzialny za wyszkolenie bojowe bojówkarzy. Trzeba uczciwie powiedzieć, że (według Wikipedii) młody Kingsley był członkiem Notrim, czyli utworzonej i finansowanej przez Brytyjczyków grupy policyjnej. Jednostki te składały się z członków Hagana i – de facto przez nich kontrolowane – miały być użyte do walki z niemiecką dywersją. W rzeczywistości różnie to bywało, walczyli z Arabami oraz z niektórymi żydowskimi (!) ekstremistami.

Rodzina Kingsley’a również miała sporo szczęścia. Rodzice i brat, niemal w ostatniej chwili, uciekli na Kubę, skąd dostali się do Stanów. Tam po ośmiu latach znów się spotkali z Kingsley’em, który w międzyczasie ukończył w Jerozolimie konserwatorium.

W czasie pobytu w Stanach Gershon Kingsley zajął się komponowaniem muzyki. Do panteonu twórców awansował dzięki utworowi „Popcorn” powstałemu na motywie dźwięku pękającej kukurydzy… (nie żebym się śmiał, raczej podziwiam). Zajmował się muzyką różną, pisał na potrzeby filmu (jego ostatnia płyta to ścieżka horroru „Krwawa noc” – 2009), dla Walta D., utwory religine (np. „dziś szabas”), a w 1958 roku  wysłał do Białego Domu utwór poświęcony terierowi pierwszej damy USA. Głównie jednak uznaje się go za pioniera muzyki elektronicznej.

muzyka elektroniczną

młody Gershon Kingsley przy swoim instrumencie. Ma chyba więcej pokręteł niż Apollo 13. W tle widać drabinę potrzebną do obsługi urządzenia…

W 1986 nagrał wspomnianą już płytę „Much Silence”. Na okładce gość z grubsza przypominający Albert Einsteina w białym kitlu wykonuje kopnięcie znane jako „Wysokie omiatanie lotosu”. Ja wiem, że na upartego można uznać, że model w dość cyrkowy sposób próbuje zawiązać buty. Jestem jednak pewien, że chodziło o Tai Chi. Człowiek ów stoi na środku znaku Yin Yang, a w tle ma stylizowaną galaktykę spiralną.

Czy miało to jakiś związek z Tai Chi? O tym internety nic nie piszą. Osobiście sądzę, że to raczej projektant okładki coś ćwiczył. Już sobie wyobrażam tę rozmowę z artystą?

  • „A co to, na Abrachama, jest?” – spytał muzyk.
  • „Człowiek ćwiczący Tai Chi – to taka apoteoza wszechświata wokół i wewnątrz nas – wielkiej ciszy….” – odpowiada grafik.
  • „Tai Chi? A co jest to? Czy koszerne jest aby?”
  • „To taka chińska gimnastyka wewnętrzna….” – uspokaja grafik.
  • „Aj-waj! Żaden szanujący Amerykanin nie powiąże tych dwóch rzeczy, jacyś meszuga Chińczyki i wszechświat? Jak? Gdzie?”
  • „Mistrzu… Obiecuje, że nawet po latach, nawet na ostatnim zadupiu ludzie będą wiedzieli…”

Cóż, słowa dotrzymał…


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Że co? Nie było o Tai Chi? To nie jest tak, że cały świat kręci się wokół form, meridianów, przepływów energii i innych słów równie niezrozumiałych. Tai Chi nie jest jedyną najważniejszą i uniwersalną rzeczą na świecie, Tai Chi jest pomimo…

Dobranoc się z Państwem.

Ps. całą płytę znajdziecie na YT.

4 komentarze do “Więcej ciszy”

  1. Rzut okiem na słowa kluczowe wpisu poprawia humor. Może wrzucę zapytanie na forum kung-fu magazine czy ktoś kojarzy człowieka z okładki 🙂

    Odpowiedz
    • Wrzuciłem to pytanie na dwa Taiciowe fora… ale tam brak jakiegoś ruchu od pół roku. Myślisz że forum Jung fu magazine jeszcze żyje?

      Kung Fu Magazine Forum pozwoliło mi na założenie konta (musiałem jednak odgadnąć kto jest ich głównym sponsorem) ale pisanie postów mam zablokowane…

      Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz