Z dawno już nieobecnej serii „Stare fotografie”- dziś łucznictwo.
Osobiście nie strzelam obecnie, choć łuk mam, to kwestia niedoboru czasu – nie da się robić wszystkiego na co się ma ochotę. Kiedy trochę strzelałem nie byłem jakimś specjalnym ortodoksem. Nie miałem refleksyjnego łuku, a prosty – polskiej produkcji. Ale radości wystarczyło. Szkoda tylko, że pod ręką mam tak mało miejsc, w których można strzelać. Tak, że może kiedyś do łuku wrócę, póki co jest kilka innych aktywności, które mnie bawią. Można powiedzieć, że łuk chiński to sztuka użytkowa (choć obecnie mało użyteczna). Nie słyszałem o tym, żeby ktoś podchodził do niego tak, jak Japończycy do Kydo. Tu chodzi o to, żeby wystrzelić i trafić. Zapadło mi w pamięci powiedzenie cytowane przez S. Selby’ego „ Jedyne co możesz zrobić po wystrzeleniu strzały, to sięgnąć po następną” – to aluzja do tego, że w Kuydo (jap. droga łuku) po samym strzale trzeba jeszcze np. odpowiednio opuścić nadgarstek.
To nie znaczy, że chińskie łucznictwo jest całkowicie pozbawione tej wewnętrznej strony. Dla mnie odkryciem np. było samo zwalnianie cięciwy – takie bez zatrzymywania się. To takie taijiowe jest.
Ale przejdźmy do zdjęć…
Stary rzemieślnik wykonujący łuk… Taki łuk, to nie jest kawałek patyka ze sznurkiem, żeby go zrobić trzeba dużo pracy, wiedzy i doświadczenia. Obecnie człowieka w pewnych czynnościach mogą zastąpić maszyny, ale kiedyś każdy łuk robiono ręcznie i każdy z nich posiadał duszę.
Krótki łuk typu wschodniego… ponoć skonstruowany dla jeźdźca, ale sportowo/treningowo można oczywiście strzelać także „pieszkom”. Zwróćcie uwagę na sposób trzymania cięciwy – inny niż u Robin Hooda. Dla mnie osobiście wymaga więcej siły, szczególnie w palcach, za to łatwiej jest zwolnić cięciwę w tej jednej, odpowiedniej chwili. Na powyższym zdjęciu wyraźnie widać, że jest to sport dla ludzi w każdym wieku. Ostatecznie da się nawet strzelać z wózka inwalidzkiego…
Łucznictwo
Jak już wspomniałem chińskie łucznictwo kojarzy mi się przede wszystkim z łucznictwem konnym, ale qrcze dlaczego ten łucznik siedzi na psie?! Jeszcze jedno S. Selby mówił, że nie strzela się nad końskim łbem tylko 90 stopni do osi konia. A tu proszę – strzela się w wprost.
Ryciny przedstawiające chińskich wojskowych łuczników (przełom XIX i XX wieku). Widać lekkie wychylenie stosowane przy strzale.
A tu fotki z jakiś zawodów (wnioskuję to, drogi Watsonie, z numerów startowych doczepionych do ubrań sportretowanych postaci). To następne zdjęcie, które zaburzyło nieco moją wizję chińskiego łucznictwa. Ani śladu tego wychylenia do przodu. Pani w pierwszym „jajeczku” strzela w pozycji „quasi mabu” z przednią stopą skierowaną do przodu, pan obok po „europejsku” – odchylony w tył. Zwróćcie też uwagę na różnicę w postawie, pan strzelający po „europejsku” trzyma łokieć na linii strzały, u pani łokieć układa się inaczej.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
No i jeszcze ta długość naciągu.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie. Opisano jako „Łucznik tybetański na festynie ludowym” – łuk już jest taki prosty, nie refleksyjny. Na kciuku widoczny zekier – łuczniczy pierścień wspomagający strzelanie przy naciąganiu łuku kciukiem.
Aż dziw, że jako adept taiji nie wspomniałeś o Sun Lutangu, który ponoć bardzo dobrze strzelał. Co do wielkości łuków wschodnich, to wcale niekoniecznie były wszystkie małych rozmiarów. Choćby te mandżurskie, czy mongolskie (pan na „psie”, to o ile pamiętam z opisów, to Mongoł) były całkiem spore. A strzelali pewnie tam gdzie przeciwnik i się nie obcyndalali 😉
Kurcze, była taka fajna fotka zawodniczki. która zdobywała medale w krajowych zawodach (w Chinach) jakoś w latach ’50. Była Sibinką (Sibe to de facto plemię mandżurskie) i na jednej fotce z zawodów jest uchwycona po strzale z ręką wyrzuconą do tyłu. Może więc strzelała z kciuka? W zastępstwie wrzucę fotkę współczesnej Sibinki:
http://www.xjsibe.com/up/editor//20106218568698.jpg
Mam nadzieję, że cenzura przepuści mimo iż nie jest stara.. 😉
cenzura przepuściła… ale te inne fotki ślij na priv
Jeszcze coś.. 🙂
Po pierwsze Selby nie uczył nas uniwersalnego chińskiego łucznictwa, tylko jednej z wersji a i to rekonstruowanej. Po drugie nie we.wszystkim musiał mieć koniecznie rację 😉
Pochylanie do przodu, o którym piszesz wydaje się być typowe dla łucznictwa epoki Qing, ale sam Selby od tego odszedł.
Łokieć do dołu to też niekoniecznie błąd. Ostatnio czytałem o jednej z mingowskich szkół, gdzie mistrz wyśmiewał owe 5 równości, twierdząc, że dopiero.opuszczenie łokcia poniżej linii pozostałych stawów zdejmuje z niego nadmiar napięcia dając stabilność.
Pani w panmabu, nie quasi mabu 🙂 To akurat uważam za chińską fanaberię pod hasłem „dodamy coś naszego” – tylko więcej szczegółów do zapamiętania przy kolejnych powtórzeniach.
Odchylenie może wskazywać na metodę. Ciągną od dołu, przechodzą przez centrum by po chwili doń wrócić. Albo strzelają iście daleko. Na zdjęciach z Nadaamów niektórzy też są odchyleni..
Kyudo i follow up ręki łucznej.. Pamiętam jak to komentował Selby, ale śmiem twierdzić, że to nie musi być ozdobnik. W łucznictwie arabskim i koreańskim też coś takiego jest i to w wariantach. Ma chodzić o wyrobienie nawyku stałego naporu ręki łucznej na łuk. Po oddaniu strzału ręka powoduje ruch łuku w przód i do dołu/bok. Masz to nawet w łucznictwie sportowym. Btw z klipów na YT Selby odpuścił follow up ręki ciągnącej cięciwę jako płoszące wierzchowca, więc wszystko się zmienia 🙂
Dżizas.. banmabu 半马步, nie panmabu.. Połowiczna mabu znaczy się..
eż mi się ta pozycja wydała sztuczna… jakoś nie daje oparcia dla siły potrzebnej do napięcia łuku.
Widzę że Cię łucznictwo wciągnęło. Mówiłeś że zostawiasz to na emeryturę, ale to chyba jeszcze nie teraz.
Jak będziesz ściągał kiedyś łuk na kulki to daj znać.
Do emerytury mam nadzieję wyrobić odpowiednią formę łuczniczą 😉 Po co ściągać łuk na kulki, skoro mam Rolana? Niech KO zrobi, albo zamówimy w którymś sklepie, taką podwójną cięciwę, żeby założyć skórkę na kulki i już. Próbowałem strzelać z pojedynczej, ale niestablina jest i znosi strasznie.
już wysłałem zapytania do producenta
o łuki, czy o cięciwy?
O cięciwę
Acha. Jak będę na Klopotowskiego, to się też zapytam.
> Kyudo i follow up ręki łucznej.. Pamiętam jak to komentował Selby, ale śmiem twierdzić, że to nie musi być ozdobnik. W łucznictwie arabskim i koreańskim też coś takiego jest i to w wariantach. Ma chodzić o wyrobienie nawyku stałego naporu ręki łucznej na łuk. Po oddaniu strzału ręka powoduje ruch łuku w przód i do dołu/bok. Masz to nawet w łucznictwie sportowym.
Potwierdzam to o sportowym jako były zawodnik RKS Marymont. Strzelałem jakoś w wieku 11-13 lat. Nie byłem uczony tak strzelać chyba dlatego, że jako dzieciaki mieliśmy słabe łuki (max kilkanaście kg naciągu) i np. nie używaliśmy też stabilizatorów. Trochę starsi z nas mieli mocniejsze łuki, stabilizatory i ten ruch opuszczania łuku. Wydawało mi się, że chodziło głównie o to, że w momencie zwalniania cięciwy istnieje tendencja do szarpnięcia łukiem w lewo, zwłaszcza przy mocnym naciągu. Stabilizatory i nadanie łukowi ruchu obrotowego do przodu powodują, że łuk nie zmienia płaszczyzny i tor lotu strzały nie jest zaburzony. Czyli ruch w przód i w dół – dobrze, w lewo – niedobrze. Ma sens?
Być może łucznikowi konnemu było to zbędne, i tak trafił bo celem był wielotysięczny tlum.
Myślę, że Mandżurowie i Mongołowie byli dobrymi myśliwymi i strzelanie w stodołę nie było zaliczeniem na 3 z minusem 😉
Chyba ma. Ten ułamek sekundy po tym jak strzała opuści majdan pewnie i można kółko zakręcić. Chodzi o napór w przód. ALE jeśli ktoś ma dobrą intencję 'yi’ to może nie potrzebować takiego programowania. Ge ren you ge lianfa 🙂
Dawno nie zaglądałam, a tu taki cymesik 🙂 dziękuję… I lecę czytać inne wpisy.
witam…