To oczywiście żart, mający na celu zwiększenie poczytności postu.
Sytuacja wygląda tak: wszyscy coś tam ćwiczymy i wygląda to tak, że sprawdzamy się najczęściej we własnym gronie. To trochę chore jest, bo w rezultacie kiedy spotkamy kogoś, kto zachowuje się nieco niestandardowo w porównaniu z naszymi oczekiwaniami, to okazuje się, że nasza technika się nie sprawdza. To stary problem. Nie mam nic przeciwko ćwiczeniom rutynowym, które są przecież solą systemu. Ale czasami trzeba sprawdzić co umiemy, a gdzie jesteśmy totalnymi lamerami.
I tak dochodzimy do clou tego postu. Otrzymałem ostatnio taki list od starego znajomego.
Starego, to nie znaczy, że porusza się o balkoniku, ale po prostu znam go już od lat. Kiedyś razem ćwiczyliśmy. Teraz ćwiczymy oddzielnie. Mowa o Bartoszu, obecnym szefie jednej z dwóch warszawskich szkół I’liq Chuan (w środowisku zwanych jako Renegaci). Proszę, proszę… kiedyś razem podchodziliśmy do egzaminów, a obecnie on już jest capo di tutti capi, jeździ i naucza, a ja qrna dziergam i dziergam… ale nic.
sparingi w Tai chi
Oto co napisał Bartosz:
„Dzień dobry wielce szanownym sparringowcom. Jestem ciekaw, czy szykują się jakieś międzystylowe spotkania w Warszawie, ewentualnie, czy byłyby osoby chętne by od czasu do czasu takowe zorganizować i wspólnie poćwiczyć. W razie czego dysponujemy dość niewielką ale klimatyczną salą (60m^2) ze sprzętem (kaski, rękawice, nagolenniki, ochraniacze na klejnoty, zbroje). Możemy poćwiczyć jakieś formuły tui shou i san shou, ewentualnie konkurencje z I Liq Chuan, Yiquan lub innych stylów. Z sali możemy korzystać przy zrzutce 5-10 PLN od spotkania w zależności od ilości chętnych. Sugeruję wybrane piątki, np. raz w miesiącu.”
Kiedyś na takim spotkaniu u Bartosza byłem, zabrałem Młodego, rękawice, kaski, apteczkę i pojechaliśmy. Opisałem to nawet (Spotkanie u starych znajomych) i powiem wam szczerze, że to fajna inicjatywa. Możecie się umówić co do formuły, że np. bez kopania, albo że bez poruszania się lub że na pół gwizdka i sprawdzić swoje umiejętności z kimś, kto jak pisałem, ćwiczy inaczej.
Co dla mnie najważniejsze, to że wszystko odbyło się bez indoktrynacji, możemy ćwiczyć po swojemu. Celem jest tylko testowanie umiejętności.
Samo wybranie formuły to problem. I myślę, że warto przetestować swoje wyobrażenia na ten temat.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
Kontakt do Bartosza : bezpośredni adres.
Czasami ja też się będę tam pokazywał.
Fajna inicjatywa. Namówię chłopaków i może wpadniemy: ja przynajmniej popatrzę i poliżę cukierka przez szybę 😉
a chciałem się właśnie spytać czy wybierasz rękawice, czy bandaże i tłuczone szkło?
ale może najpierw dogadajcie się co do formuły…
ale nawet po ceremonii parzenia herbaty wypijamy co nawarzyliśmy wiec po treningu „sztuk walki” tez wypadaloby to jakos skonsumować i tu jest problem ze sztukami, które ucza tylko zabijac bądź mogą być uzyte tylko w samoobronie
Nie mogę się z Tobą zgodzić… spokojnie można ustalić formuły które na różnych poziomach umiejętności mogą służyć do konfrontacji. I to wykraczającej poza taki dwubiegunowy podział zabijanie/samoobrona.
Dobrym przykładem jest to co kiedyś propagował Andrzej Kalisz w Akademii, czy formuły występującej w I’lig Quan (albo żeby być nieskromnym tego co kilka razy próbowałem zaszczepić na Krasnołęckiej).
W końcu nawet turniejowe pchające dłonie (których to jesteś brązowym medalistą mistrzostw europy – jeśli dobrze zidentyfikowałem Twój Nick 😉 ) miały taki cel. To że stały się celem samym w sobie to już wynaturzenie typowe dla usportowienia każdej sztuki walki.
Warunki są dwa :
1 – jasno sprecyzowane i proste zasady preferujące zachowania profajterskie (niekoniecznie wyrównujące szanse)
2 – Osoby które chcą zwyciężać – ale nie po to by wygrywać ale po to by się rozwijać. A to trudne bo wygrywanie jest przyjemne i wciągające.
KO pomylka moje pchające dłonie sa poniżej krytyki nawet dla mnie, wlasnie chodzi mi o brak wspólnej platformy dla wszystkich. Trudne do pogodzenia zobacz jak mało ludzi z mma/ufc przyznaje się do chińskich rodowodow swoich szkol, które zazwyczaj sa sztukami zabijania jak zazwyczaj tlumacza pytani o brak konfrontacji z innymi. Zgadzamy się jednak, ze jest to potrzebne czy to po to by zweryfikować swoje postępy czy po to by się wyzyc w bezpieczny sposób. A potem cwiczac forme prowadzic rehabilitacje ran fizycznych i duchowych. I może o to chodzi w tej jakoby zdrowotnej formie tai chi?
Nie pisz od tej rehabilitacji bo ludzie gotowi są uwierzyć że Tai Chi jest dobre na złamanie kości udowej… a nie jest 😉
Poszukiwanie wspólnej platformy dla wszystkich to jak szukanie dziewicy w liceum. Ma swoje przyjemne strony ale jest bezcelowe. Możesz sobie takie formuły ustalać na bieżąco. Patrz to co się działo w Akademii Yi Quan gdzie za każdym razem reguły były nieco inne. Ba zdarzało się tak że na bieżąco się zmieniały przepisy (np jak dwie osoby spoza Akademii występowały to było deczko inaczej).
Reasumując… dogadywać się i próbować. Czyli tak naprawdę to nie jest problem braku formuły, a braku miejsca i chętnych oraz rozjemcy który powie te zachowania do czegoś prowadzą a te nie….
choć i bez takiego rozjemcy się uda jeśli nie będziemy się na siebie obrażać i odpuścimy dumę (nie chodzi mi tu o ruski sejm)
czyli i tak zmierzamy do celów jakie mamy nadzieje osiagnac praktykując tzw sztuki walki i czy je wogole osiągamy poza aspektem czystej rywalizacji sportowej chodzi mi wlasnie o wszelkie duchowe i zdrowotne aspekty które sa jak ufo wszyscy wierza nikt nie widzial
Wykorzystujesz tego Młodego,jak walczyć to On, wejść przez okno z powodu zatrzaśniętych drzwi , też On.Daj mu luzu 😉
jednego mam…. narobiłem się, coś muszę z tego mieć.