Mamy sezon ogórkowy. Głowa mi się grzeje w pracy, więc ciężko o jakieś sensowne pomysły na wpisy. Pisać też specjalnie nie mam kiedy.
Ten gorąc przypomniał mi pewną opowieść. Rzecz się tyczy tak zwanego słuchającego jin – czyli tytułowej słuchającej siły. Nie wymagajcie dziś ode mnie, bym dokładnie zdefiniował co to jest. Ten cały Ting (po chińsku tak się właśnie go określa), to trochę „magiczna” umiejętność wyczuwania intencji partnera, kierunków ruchu i ustawienia jego środka ciężkości. Dzięki temu jesteśmy w stanie wpłynąć na ruch naszego partnera/przeciwnika bardzo szybko. A nawet szybciej, niż nasz przeciwnik jest w stanie się poruszyć.
Jeśli ktoś nie wierzy, niech poćwiczy z Bartkiem pożyczającą siłę, nadgarstki można sobie o chłopaka połamać.
Historię, którą chce przytoczyć, opowiedział mi kiedyś Jiuzhizi człowiek, który sam w sobie mógłby być obiektem wielu opowieści. Otóż Jiuzhizi swojego czasu zainteresował się łucznictwem. Zaliczyliśmy wtedy nawet seminarium o chińskim łucznictwie (zamieszczałem już opisy niektórych ćwiczeń z tej imprezy). Po tym seminarium została mi umiejętność zakładania cięciwy, bo strzelać, to nadal strzelam słabo i bardzo mało. Może na emeryturze… jak już wydam te 600 PLN, to coś trzeba będzie jeść, a wokół gołębie, psy, koty…
Jak już pisałem historię opowiedział mi Jiuzhizi, a on ją usłyszał od Michała Choczaja(*1), którego to poznaliśmy na wspomnianym wyżej seminarium. Opowieść dotyczy pewnej dziwnej, może nie metodzie, bardziej praktyce treningowej, której cel jest dla mnie głęboką tajemnicą.
Słuchająca siła
Otóż – należy stanąć z tyłu konia i położyć mu ręce na… qrcze jak to się nazywa u konia? Chyba zad. Następnie należy czekać i starać się wyłapać moment, w którym koń ma zamiar kopnąć. Co należy zrobić gdy już ten zamiar wyczujemy? Nie pamiętam.
Co robi koń kiedy się go zachodzi z tyłu – widziałem na youtubie, sam też byłem w podobnej sytuacji, choć nie z koniem oczywiście. Wyczuwanie, które pozwoliłoby przeżyć taką akcję, musiałoby być na baaardzo wysokim poziomie. Może by tak wprowadzić to na egzaminy mistrzowskie? Ależ byłby odsiew…
*1 Michał Choczaj – guru polskiego łucznictwa konnego.
Ps. Tu, nad Bugiem też mają konie – do ciągnięcia bryczek. Kiedy koło nich przechodzę, idąc nad Bug, czasami podbiegają. To duże zwierzęta pociągowe. Jak biegną to ziemia drży… nie chciałbym przyjąć ich kopnięcia. Może zacząć od jakiegoś kucyka?
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
Jak już wyczujemy moment kopnięcia, zwinnym ruchem pukamy się w czoło i cieszymy się, że jeszcze żyjemy 🙂 . Próbowałem sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji i cały się spiąłem w jednej sekundzie, polecam każdemu.
Ja też sobie wyobraziłem że ze strachu przed przeoczeniem tego momentu i nie zauważam go i kończę na deskach.
Mówili że mój ulubiony bokser Teofilo Stevenson miał cios cytuje – jakby się z koniem kopać.
btw, część kopnięć w tył w chuojiao nosi nazwę jue (jue jiao) czyli wierzgnięcia 🙂
pozwól, że wkleję prehistoryczny klip z Podkowy 🙂
To jest metoda, gdy masz stajnię z otwartymi boksami po obu stronach i wąskie przejście pomiędzy. Odruchem człowieka jest iść możliwie najdalej, czyli środkiem, jednak to jest miejsce, gdzie kopnięcie mam największy impet w tych warunkach. Zatem, jeśli chcesz obejść konia, który ma tendencje do kopania, stosujesz opisaną we wpisie metodę. Kładąc ręce na zadzie czujesz ruch przygotowawczy zanim byś go dostrzegł i łatwiej Ci zejść na stronę. Jak masz miejsce, obchodź konia szerokim łukiem i pamiętaj, że ma bardzo daleki zasięg/pole rażenia 🙂
P.S. widziałem dziś Choczaja :]
Ja do koni zawsze podchodzę z dystansem, a one pewnie czująm co nie wpływa dobrze na nasze relacja.
Ale z daleko podziwiam ich piękno…
Szacunek do zwierząt cięższych o jakieś 250kg jest oznaką mądrości. Ale w Skowieszynku chyba podszedłeś chyba do tej klaczy.. 🙂
Pewnie patrzyły akurat jakieś kobiety… wiesz co to człek nie robi żeby nie wyjść na mięczaka…. brzuch wciąga, zjada szpinak lub podchodzi do koni.
szpinak ze stołówki w przedszkolu.. zaproszę Cię kiedy do Quantum na szpinak z musztardą i makaronem sojowym 🙂