
wzmiankowany piecyk – samoróba
W ramach remanentów… sala z piecykiem.
Cuś mnie pewien czas temu połamało. No wiem, że to SKS czyli Starość K… Starość, ale z zatokami wojować nie chciałem. Z tego powodu na jakiś czas zrobiłem sobie rozbrat z treningiem na zewnątrz (uwaga dla Warszawiaków na dworze, uwaga dla Poznaniaków na polu). Ale nic straconego. V. zaordynował, że jeśli nie potrzebuje zbyt dużo miejsca to może mnie wpuścić na budowę, czyli tam gdzie ćwiczyłem na początku delegacji.
I jak tu nie skorzystać. Piętro nadal nie nadaje się do treningu, ale na parterze dostałem pokój z kominkiem, oraz ze specjalistycznym systemem nagłośnieniowym… (Zdjęcie specjalistycznego systemu nagłośnieniowego nie nadaje się do publikacji ze względu na ustawę o wychowaniu w trzeźwości).
sala z piecykiem
Na co dzień jest to pomieszczenie w którym ekipa budowlana ma tu swoje pomieszczenie socjalne, co można było poznać po zastawie pozostawionej na stole. Miejsca dużo nie ma, niestety. Ale wystarczyło, żeby porobić tak zwane ręce. Jak widać nawet w tych warunkach też da się coś porobić. O dziwo 30 minut treningu i ból zatok jakby zelżał i jakby łatwiej było oddychać. Ćwiczenie jest dobre – czego i wam serdecznie życzę.