Od czapy…

… czyli tak zupełnie nietreningowo.

W miejscowości, w której obecnie przebywam, nie ma sklepu ani nawet kiosku, ani kościoła – nie ma tu prawie nic. No właśnie, prawie czyni różnicę. Tą różnicą jest bar. Bar – może ze 40 metrów kwadratowych, piwo z kija – śnieżąca telewizja (naziemna – nie żaden satelyta) oraz obdrapany stół do bilarda. Oblężenie zazwyczaj 4-5 osób, nie więcej. Otwarte do ostatniego klienta… a czasami barman śpi w środku na barze wraz z tym ostatnim… szczerze?… nie wiem, z czego ten człowiek żyje, bo miejscowy potrafi przesiedzieć tam cały dzień o jednym piwie.

wiejski bar
bar wzięty – to jedno okno na dole

Wczoraj w nocy, wracając z biegania, zauważyłem tam moich kolegów z pracy. Zachodzę – tłum, trzy osoby, w tym dwukrotna przewaga Warszawiaków nad miejscowymi. To żadna pociecha, może przy dziesięciokrotnej mielibyśmy szanse wyjść z życiem, w razie czego. Chwilę za mną wchodzi jeszcze dwóch tutejszych młodzieńców, chcieliby pograć w bilard. Ale mają tylko dychę w papierku, a stół jest na dwójki. Idą więc do barmana i proszą o rozmienienie. Barman obrzuca ich złym spojrzeniem i odmawia. My też nie mamy rozmienić. Kumpel już kasę wydał, a ja mam tylko kartę (BTW. jest to miejsce, gdzie mając pieniądze na karcie, można spokojnie zdechnąć z głodu, bo można ją sobie jedynie wsadzić…. i na pewno nie do bankomatu). Młodzieńcy wychodzą zawiedzeni.

bar wzięty 🙂

Po chwili miejscowy siedzący w rogu sali (naprawdę brakowało mi tu sombrera i takiej meksykańskiej płachty) podnosi głowę i mówi:

– Ty q…., masz dwójki, czemu im nie zmieniłeś. Q…. wrzuciliby to do stołu, może by piwo kupili?

– Tak ch…. tymi kulami tylko walą, film oglądam – odparł barman nie odrywając wzroku od TV – leciał jakiś polski serial „Trudne sprawy” czy jakoś tam…

PIĘKNE!!! KAPITALIZM W CZYSTEJ POSTACI!!! Chcę, to zarabiam, nie chcę, to nie – nikt mnie nie zmusi.


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Jiuzhizi- byłbyś tym barem zachwycony…

6 komentarzy do “Od czapy…”

  1. Nie wiem, ja lubię jak ludzie są mili, piją dla przyjemności, nie klną i oglądają koreańskie teledyski. 🙂 Ale klimat jest, to z pewnością. BTW już myślałem, że będzie o dziewczynach i muzyce, i jak tańczyłeś z dwoma na raz, młodzieniec szarpną Cię za ramię obracając i wymierzył siarczysty zamachowy na głowę, ale zszedłeś niczym duch do szpagatu i uderzyłeś go hakiem w krocze. Wszystko w rytm „ona tańczy dla mnie” 😉

    Odpowiedz
  2. Ostatnio mam okazję bywać na jednej wiosce na Słowacji,tam dopiero jest folklor 🙂 Jeden sklep jest otwarty od 6 do 8 rano ,a drugi na życzenie ,ale tam jest tylko piwo ,lody i chipsy 😉

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz