Akademia On-line
Guangfu - miasto Tai Chi,
treningowa podróż życia


Wykład i praktyka

Nowa nabór na trening Tai Chi
Warszawa Powiśle


kameralna grupa

Skaryszewskie spotkania
z Qi Gongiem


(Działamy dalej!!!) w każdą środę 10:30-12:00

Kettle w służbie narodu…

Tyle się mówi o tym, że trening ma niewielki sens. Mogą mówić co chcą, ja mam dowody na to, że to nie prawda.

Wracając po pracy, mijam stoisko z owocami. Mijam je, bo owoce mają tam bardzo drogie. Liczą zapewne na to, że ludzie, biegnąc do metra, zrobią szybkie zakupy, nie zastanawiając się nad tym, czy wydadzą 2-3 złote więcej. Niestety mają rację, przy stoisku zawsze jest kilka osób. Nawet to, że sprzedające Ukrainki, pracujące tam na czarno, zaokrąglają ceny w dół, nie powoduje, że warto tam kupować. Cóż, zawsze uważałem, że Natolin to bogata dzielnica. Jeśli kogoś stać na kupowanie w okolicznych sklepach, to musi mieć dużo kasy. Osobiście wolę z zakupami poczekać aż dojadę na Tarchomin.

Miało być jednak o praktycznej stronie treningu. Tym razem może nie o Tai Chi, ani żadnej innej sztuce walki. Będzie o Kettlebell, czyli o popularnym treningu siłowym z obciążnikami. Inaczej zwanymi odważnikami kulowymi. Na dowód mam poniższe zdjęcie…

trening siłowy w służbie narodu (strzałka dorysowana później)

Duży 32 kilowy odważnik używany jest jako obciążnik do wielkiego, słonecznego parasola. Prezentuje się zacnie w towarzystwie starych, zardzewiałych tarcz hamulcowych. One same mogłyby w jakiejś oldschoolowej pakerni robić za sprzęt treningowy.

32.5 kilo, nieźle

To nie jest czyściutki, plastikowy kettl z fitnesklabu. To spracowany, stary kawał żelastwa. Pokryty rdzawą patyną czasu, z lekko wyślizganym uchwytem. Conajmniej dwa razy dziennie ktoś go dźwiga i pewnie przy okazji przeklina. Ciekawe, czy na pozostałych stoiskach mają inne odważniki?

kettlbell – odważniki kulowe

Trochę mi go żal. W zasadzie mógłby komuś dobrze służyć, a tak – rdzewieje na warzywniaku. Choć z drugiej strony dobrze, że nie wylądował w skupie (w cenie złomu wart jest ok. 13 tanich piw).

Jest może ktoś chętny, żeby się nim zaopiekować? Jak na razie, byle wietrzyk go z chodnika nie ruszy…

Ursynów – tak to wyglądało jeszcze w latach 80′

4 Komentarzy : “Kettle w służbie narodu…” Ależ dyskusja!!!

    1. Ha!!! też zauważyłeś? To mi raczej przypomina jaskółkę. Nawet poświęciłem 10 minut na przeszukianie internetu ale nie znalazłem podobnego. To mi wygląda na logo producenta…

      1. Chińczycy lubią jaskółki 🙂 ale też nic nie znalazłem. Taryfiarz ma podobnego kettla, to przy okazji obejrzę dokładniej 🙂

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz

%d bloggers like this:
test