… z opowieści mistrza…

Mistrz Yang przytoczył dziś opowieść… Słyszałem już podobnych dziesiątki, ale ta dotyczy bezpośrednio nas.

c3_nie_daj_sie_alergii z opowiesci mistrza

nie mam zdjęcia kichającego mistrza, więc dla osłody…

Otóż było to tak. Jeden z polskich instruktorów (mistrz nie powiedział który), był kiedyś w Bostonie na naukach. Mistrz prowadził wtedy jakieś zajęcia z fa jin czyli z manifestacji siły. Dla uzupełnienia całości trzeba zaznaczyć, że mistrz ma alergię i że w Bostonie jest taki okres, kiedy męczy go katar. Serdecznie współczuję, bo osobiście też cierpię na tę durną przypadłość (czyli mam jakieś zadatki na mistrza 😉 ).

Niestety katar sienny ma to do siebie, że często się przy nim kicha i to seryjnie. I to się właśnie przydarzyło mistrzowi.

Każdy z nas kicha inaczej, tj. inne dźwięki przy tym wydajemy. Pół biedy jak dźwięk wyleci górą, bo czasami… no cóż,  kichnięcie to duże napięcie mięśni. Tak duże, że gdyby nie zamykanie oczu przy kichaniu, to mogłyby się uszkodzić gałki oczne.

z opowieści mistrza

Mistrz przy kichaniu wydawał z siebie dźwięk, który onomatopeicznie brzmi: haaaa cziiiin. A że mistrz jest mistrzem, to zdarzało mu się kichnąć w czasie manifestacji nie przerywając przy tym treningu. Po jakimś czasie przyjeżdża do Polski i co widzi na treningu? Ano grupę ludzi, którzy ćwicząc manifestacje siły krzyczą na cały ziher – Haaa Dziiin!!! Mistrz pyta pierwszego z brzegu :

– A co Ty robisz?

– Instruktor mi tak kazał – odpowiada zagadnięty. Odkręcanie nauk trochę potrwało…

Tak moi drodzy powstają nowe style :))

To nie jedyna taka opowieść, którą znam. Otóż w pewnej organizacji, w której kiedyś, powiedzmy, ćwiczyłem (nie będę mówił która, bo się tego trochę wstydzę, że aż rok tam bywałem) był instruktor, który (co ważne w tej opowieści) nosił okulary. Jego grupa prosiła go zawsze by robił formę wraz z nimi. Kiedy po dość długim czasie powiedział : stop – muszę zobaczyć jak ćwiczycie, był w szoku. W jego formie pierwszy ruch kończył się głębokim skłonem z dotknięciem dłońmi ziemi, a cała jego grupa po wykonaniu tego ruchu unosiła prawą rękę i dotykała czoła.

– Co wy robicie ? – spytał niczym nieprzymierzająca mistrz Yang

-Unoszę rękę do punktu trzeciego oka? – odpowiedział jeden z odważniejszych uczniów

– Ale po co?

– Bo ty tak robisz zawsze.

Okazało się, że owszem on tak robił, po prostu przy głębokim skłonie zsuwały mu się okulary, które to bezwiednie poprawiał. A że było to dotknięcie trzeciego oka, to już sobie dośpiewał jakiś nadgorliwy uczeń.


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Powinienem zakończyć ten wpis opowieścią o pustej filiżance, ale wszyscy ją znają, więc szkoda na to bitów. Otóż, kiedy nalejemy tam czegoś bezwiednie i bez dokładnego zrozumienia, to może nam w niej zabraknąć miejsca na rzeczy naprawdę ważne…

filizanka-kota
mało istotna istota w filiżance

I jak to kiedyś mówił Jan Kobuszewski… dobranoc Państwu…

0 komentarzy do “… z opowieści mistrza…”

  1. Typowy przypadek mitologizacji mistrza,ludzie bezmyślnie reagują zamiast komunikować się z nim bardziej bezpośrednio,nie wiem czy to wina prowadzących czy też bardziej samych uczniów,chyba obecnie jest bardziej zdroworozsądkowe podejście jednej i drugiej strony,ale chętnie wysłucham Twojej opinii 😉

    Odpowiedz
  2. to problemy komunikacyjne. Mistrz nie odpowiada na pytania które nie padają. W jednym u drugim przypadku nauczyciele wykonywali coś bezwiednie, a ktoś to podejrzał i wziął coś na zbyt poważnie.

    Prawdziwy problem jest w częstotliwości kontroli. W pierwszym przypadku ktoś pojechał do Bostonu, Wrócił i pewnie nie miał kasy żeby latać tam co pół roku. w ten sposób „techniki” się rozlazły. Mistrz zareagował od razu. Gdyby kontakty następowały np. co tydzień „nowelizacja” zostałaby szybko wyeliminowana.

    W drugim przypadku brakowało kontroli bo ticzer stał zawsze plecami do uczniów i nie widział na co ma reagować.

    taaaa…. problem polega na tym że nie kontakty z nauczycielami z prawdziwego zdarzenia mamy rzadko i zbyt często tworzymy własne światy,

    Jak to mawiał Obi-Wan Kenobi – Oczyść umysł Luck

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz