Wchodzi po piętrach coraz wyżej
Upał – Miron Białoszewski
skoczył
zajął niebo.
Uciekajmy do dziur.
Nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem poezji. Taki „Sen o Warszawie” uwielbiam, a kilka rymowanek na „cześć” drużyny przeciwnej, oczywiście znam na pamięć. Szukałem jednak czegoś, żeby rozpocząć wpis… bo nijak nie szło. Nawet mi się ten wiersz nie podoba, tylko że inne były gorsze. Niestety, nie umiem jak Jiuzhizy układać żurawiejek (podpucha).
„A kiedy napiszesz coś na blogu?” – spytała Iwona w czasie przerwy w warsztatach Qi Gongu. Staliśmy na nieskoszonym trawniku parku Skaryszewskiego i spływaliśmy potem. Poprzedni tydzień pogodowo dał mi popalić, ale teraz było nie do zniesienia. Temperatury ponad 36 stopni. Życie ratowała mi czapką, którą ściągnąłem sobie z Chin. Podejrzałem wzór na Tajwanie, popularny wśród tamtejszych kierowców skuterów, czyli chyba u wszystkich, bo tam jest dwa razy więcej skuterów niż ludności. Czapka ma nieco większy daszek, dopinaną szmatę opadającą na kark i plecy, a nawet możliwość dopięcia siatkowej maski na twarz. Doceniłem wynalazek.
jak muchy w smole
„A kiedy napiszesz coś na blogu?” – spytała Iwona … tak wiem, pisałem, ale muszę wrócić myślą do meritum. Iwona przyjechała ze Słupcy. Przyjeżdza regularnie ćwiczyć Qi Gong pod okiem Andrzeja. Ma do tego zacięcie, bo nauka nie należy do lekkich. Jest gorąco, bucha niczym z pieca… a tu trzeba pamiętać gdzie ręka, gdzie noga, w jakiej kolejności się unosimy i w której fazie gdzie ręce? I jeszcze kąty trzymać, a prowadzący to ma chyba kątomierz w oczach, bo jak mnie się wydaje, że dobrze, to słyszę, że nie. Jeszcze te punkty. Dwanaście ćwiczeń z Mawangwai, a do każdego zapamiętać, które punkty, który meridian i dopasować to do odpowiedniej fazy ruchu… dla mnie problem. Zresztą zapamiętać, to małe miki, ważniejsze, to naprawdę przenieść uwagę w konkretnej fazie ruchu, opisać to i zademonstrować. Maciek – Poznaniak (ale spoko), Chenowiec (ale spoko) – pamięta wszystkie i jeszcze czasami rzuci chińskimi nazwami. Ech… upał…
Okazuje się, że największym problemem jest wiedzieć, w którą stronę zacząć. Potem idzie… Niby wiem, że większość ćwiczeń w lewo. Ale KTÓRA TO LEWO? Ja jestem praworęczny (choć lewooczny) i nie mam problemu, żeby złapać długopis czy kieliszek. Ale kiedy na kursie na prawko instruktor mówił: teraz w lewo, to musiałem się zastanowić. Ani w prowadzeniu samochodu, ani w Qi Gongu nie ma za bardzo czasu, żeby tak kombinować. Jak zaczynam zastanawiać się, w którą stronę ruszyć, wybijam się z rytmu. Andrzej pomaga… „Lewa, to ta od strony Drukarza”. O i to jest porada! Teraz wiem, stadion „Drukarza”, to jakieś odniesienie. Do czasu, kiedy staniemy odwrotnie…
Upał
Ale do brzegu, bo znów odpłynąłem… ciężko było. Szczególnie, że często musieliśmy obserwować ćwiczącego i mówić mu co robi źle – czyli korygować. I co się okazało. Że czasami nie widzimy u kogoś błędu… albo nie potrafimy tego zwerbalizować. Dla ćwiczącego dodatkowy stres, a jak się zaczyna nadmiarowo starać, oczywiście zaczyna się wszystko sypać.
KOniec warsztatów… za tydzień urlop… wyjazd. Mewy, plaża, morza szum… i ze trzy treningi dziennie. Mam nadzieję, że upały odpuszczą.
Upał (film, premiera w 1964)
Panują straszliwe upały. Z tego powodu miasto jest opustoszałe. Premier wydał polecenie, aby o porządek dbali dwaj Starsi Panowie. Do pomocy przydzielono im żeńską Drużynę Przeciwudarową im. Kupały. Dowodzi nią piękna Zuzanna. Miasto odwiedza Ambasador egzotycznego państwa. Jest obrażony i składa zażalenie, gdyż nikt nie przygotował mu powitania. Wtedy Starsi Panowie starają się uspokoić gościa. Robią to z pomocą pięknej kasjerki z baru mlecznego, Basi, o której względy ubiegają się robotnik drogowy Albin, subiekt z Domu Mody, a także sam Ambasador. Grzanka, Miss Upału, także chce mieć swój udział w ratowaniu miasta. Udaje się zażegnać zaognioną sytuację. Życie w mieście ożywia wieczorny deszcz…
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
P.S. ten, tego… To powyżej, to krótkie streszczenie starego filmu, nie opis współczesnej sytuacji politycznej.
Ech… Grzanka… Polska Marylin Monroe zamieniająca męskie serca w… grzanki. 😁
A myślałem że Ty jesteś z pokolenia Pameli Anderson…
Wychodzi na to, że global boiling mieli już w 1964 :]]
albo po prostu mieli wizje
BTW, pani Danusia wygląda nie jak dama z fifką, a jak Huaorani z dmuchawą. Po zajęciach pokazała Wam kolekcję skurczonych główek prowadzących inne seminaria chi kung, którzy też mieli zastrzeżenia do kątów.. ;p
Przemknęło mi to przez moment przez myśl. Jednak pani Danusia jest osobą zbyt pacyfistycznie nastawioną do życia.