…i tak to się skończyło

Sobotni trening był dla mnie ważny. Bo to był mój ostatni trening na Krasnołęckiej. No cóż, coś się kończy, coś się zaczyna – to nie tylko moje ulubione motto z Wiedźmina, ale i najprawdziwsza prawdziwa prawda. To stwierdzenie pozwala mi spojrzeć na takie wydarzenie z pewnym optymizmem. Nie ma lekko. Czasami jednak dobrze jest opróżnić swoją filiżankę, by móc ją napełniać od nowa.

Tak więc przejrzałem po raz ostatni kanciapę pod schodami i zabrałem swój sprzęt, który tam trzymałem. Nie było tego dużo – nie jestem jakimś specjalnym kolekcjonerem sprzętu.

20150411_170526

Na tej sali spędziłem 13 lat. To większość mojego treningowego życia. I teraz, kiedy w końcu wyremontowali chodnik, na którym tyle razy wpadałem w kałuże brudnej deszczówki, to koniec. Możecie mi wierzyć lub nie, ale wtedy, te prawie 5000 dni temu, na pierwszym treningu zastanawiałem się jak będzie wyglądał ten ostatni. Zawsze tak mam. Na koniec obozu zawsze celebruję ostatni trening. Staram się na nim ćwiczyć jeszcze bardziej uczciwie niż na poprzednim.

pusta sala, bardzo smutny widok

Wiem, że każdy trening powinienem traktować jako ten ostatni i dołożyć do treningowego pieca, ale te ostatnie są dla mnie szczególnie ważne. Ponoć człowiek jest wstanie nauczyć się najwięcej na początku i na końcu.

pusta sala – smutny trening

Pewnie czasami będę widywał wejście do szkoły w TV. Danusia ogląda takiego tasiemca – „Na Wspólnej” i tam budynek szkoły pojawia się czasami w charakterze przechodni leczenia uzależnień. Coś w tym jest. Jesteśmy wszak uzależnieni od treningu.

Specjalnie chwilę zamarudziłem na sali, bo chciałem wyjść jako ostatni. Za mną pusta sala. To smutny widok. Na koniec dostałem jeszcze to…(patrz fotka obok)

Wisiało kupę czasu w naszej gablocie z ogłoszeniami. Teraz będzie wisiało w mojej szafce na sprzęt treningowy.

I jeszcze powodzenia wszystkim, których już nie będzie dane mi spotkać. Trzymajcie poziom i rozwijajcie się.

ostatni trening

1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


I qrcze na dokładkę Legia przegrała mecz…

22 komentarze do “…i tak to się skończyło”

  1. Smutne zdjęcie 🙁 i nie piszę tu o zdjęciu sali. Jestem jednym z tych, którzy mieli przyjemność ćwiczyć pod Twoim okiem. Tak jakoś wszystko nabrało zbyt dużego tempa i potrzeba kapinkę czasu, żeby się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dziękuję za wszystkie treningi, dużo fajnej energii wnosiłeś w nasze ćwiczenia i myślę, że wiele osób podpisałoby się pod tym :). Blog będę czytał dalej …
    A tak kompletnie z innej beczki to Broszkiewicz oprócz ” Tych z dziesiątego tysiąca” napisał dalszy ciąg „Oko Centaura” (tylko jedno wydanie, nigdy nie wznowione)

    Odpowiedz
    • Dziękuję i pozdrawiam.

      „Oko Centaura” oczywiście też czytałem. Ostatnio nawet przypomniałem sobie w formie elektronicznej. To już nie te emocje ale jako wspomnienia fajne. Może zachowam żeby poczytać wnukom. Ponoć miała powstać trzecia część, ale nie powstała.

      Odpowiedz
      • Zgadza się, a szkoda… Ja swój egzemplarz trzymam. Wnuki to pewnie szybciej sięgną po „Grę o Tron”, ale kto wie, może :)?

        Pozdrowienia i.. Trzymaj poziom 🙂

        Odpowiedz
      • Hej ,wiem że jest blog głównie o taiji,ale nie tylko 😉 Dzięki temu że czasami wspominacie o książkach które przeczytałem ,ale dzięki wam sobie o nich znowu przypomniałem ,może jakaś mala podstronka przy dziale biblioteka 😉

        Odpowiedz
          • Fajnie ,dzięki wam przeczytałem E.Kajdańskiego ,,Wspomnienia z mojej Atlantydy” super 🙂 I tylko moje życie po przeczytaniu tych wspomnień jakieś takie mało barwne 😉

            Odpowiedz
  2. „zastanawiałem się jak będzie wyglądał ten ostatni” – pewnie jak zwykle: przerażony, z krwią na twarzy pomieszaną z błotem, czujący, że to nie bliska śmierć jest najgorsza, ale to, że nawet nie wie jak przegrał.. 😉

    Kurcze, KO, skoro ludzie lubili ćwiczyć pod Twoim okiem, to znaczy, że powinni być przywiązani do KO, a nie do jakiejś tam sali. Idź wybrać park, wbij swoją chorągiew w trawnik i prowadź zajęcia raz w tygodniu.

    Nawet za symboliczny koszyczek owoców 😉

    Odpowiedz
  3. KO, Twe wyznanie zabrzmiało, jakbyś miał zamiar niebawem wyruszyć w kilkuletnią, samotną podróż na kraniec Wszechświata w poszukiwaniu korzeni taiji (albo przynajmniej, aby własnoręcznie zmierzyć głębokość oceanu na Ganimedesie, nurkując bez kombinezonu 😉
    A zatem szerokiej drogi mlecznej. 🙂

    Odpowiedz
  4. Szkoda, że już nie będziesz nam prowadził. Ale w cieplejsze dni chętnie wpadniemy pod jabłonkę. Dawaj znać!

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz