Co można robić w piątkowy ciepły wieczór? Można zaszyć się w domu i pić, można iść do knajpy i pić, można iść do kina i żałować wydanych pieniędzy. Ja wróciłem z delegacji, zwinąłem z firmy spodnie, które zostawiła mi Danusia i pojechałem na Pola Mokotowskie. Dla mnie to pierwszy oficjalny trening na Polach w tym sezonie. Pola o tej porze wyglądają ładnie. Wokół kwitnie dziki bez – baldachimy jego kwiatów umoczone w cieście naleśnikowym na Kurpiach są ponoć wielkim przysmakiem. Chciałbym kiedyś spróbować, ale obawiam się tych rosnących w mieście. Dodatkowo, jak to zwykle w okolicach matur, zakwitły kasztanowce.
wieczór na polach mokotowskich
Był jeszcze śnieg pyłków lipy, ale nie miałem więcej czasu na sesję fotograficzną, bo zaczęli się już pojawiać moi towarzysze treningów.
Na początku treningu pobawiliśmy się trochę zośką. Taką prawdziwą, którą Marek przywiózł z Chin. Zoska (tak powinno się to pisać, przez s) jest metodą treningową mocno zakorzenioną w tradycji treningu Kung Fu. Wyrabia lekkość w poruszaniu się i zdolność do kopania.
Nie jesteśmy mistrzami, więc liczba na dziś to zaledwie pięć powtórzeń – ale zabawy było dużo. Zoska to świetny sposób na odchudzanie – dużo się trzeba naschylać, żeby podnieść ją z ziemi.
Organizuję wyjazd treningowy do Chin (Guangfu 2024).
Jeśli podoba Ci się moja działalność – możesz zostać moim mecenasem! Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
A potem zaczęliśmy trening – lekko nie było.