Będąc na Yelonkach wstąpiłem do tamtejszego supermarketu. W latach 80. to był naprawdę sklep wielkopowierzchniowy. Największy w tej dzielnicy. Takie centrum kulturalne, gdzie spotykali się wszyscy okoliczni mieszkańcy. Potem oczywiście powstawały inne większe sklepy, a ten sklep trwał i zawsze trzymał niezły poziom. I to by było tyle z laurki, nie płacą mi wszak za reklamę.
Tak więc polazłem ja sobie do tego sklepu ot tak, by przypomnieć sobie stare czasy, I cóż widzę zaraz po wejściu? Plastikowe torebki opisane cyrylicą. Chwalę sobie to, że pamiętam bukwy ze szkoły i potrafię czytać rosyjskie teksty. Gorzej z mówieniem, ale rozumienie na poziomie komunikatywnym jest. Nieczęsto pojawiają się w naszych sklepach towary z tego najbliższego wschodu. Powody mogą być różne: na pewno jakaś wojna handlowa, ale i przekonanie, że co ruskie, to toporne i niekoniecznie smaczne. Może poza kawiorem i słodyczami? Nie dziwne więc, że takie napisy przyciągnęły moją uwagę.
Czas bym zdradził, co znalazłem. Otóż była to morska kapusta, czyli algi. Duże torby słusznej wagi. To, że są to algi, doczytałem z małej karteczki z ceną. Nic dziwnego, że leży. Teraz młodzież nie zna bukw, a starszym (qrcze o sobie piszę!!! o zgrozo) nie zawsze się to z czymś kojarzy.
bieda żarcie
Do brzegu jednak… cóż to jest ta morska kapusta? Otóż jest to glon o nazwie listkownica, czyli morska zielenina bogata w substancje odżywcze, występująca w płytkich wodach przybrzeżnych. Bogate w minerały: wapń, magnez, żelazo, itp. Zawiera także dużo jodu, poprawiając pracę tarczycy, organu odpowiedzialnego za kontrolę wytwarzania energii i poprawę poziomu metabolizmu. W Japonii i Chinach hodowane roczna produkcja to około 2 mln ton!
Algi to ja już kilka razy jadłem i w Polsce, i w Chinach. Tylko, że tamte były kruche z sezamem i sosem sojowym i były po prostu świeże. Z lektury wiem, że te rosyjskie są po prostu kiszone. Zbierało się to, pakowało w beczki, zalewało słoną wodą i czekało. Kiszenie konserwuje… takie żarło biedaków. Prawie za darmo i na zakąskę dobre. Czegóż chcieć więcej od życia?
Co ciekawe, kiedyś cała Zatoka Pucka była tym porośnięta (obecnie nie został po trawie żaden ślad), ale nie słyszałem, żeby była to jakaś regionalna potrawa. Może po prostu nie wszystkie bałtyckie odmiany są jadalne? Wiem, że na naszym wybrzeżu jeszcze za mojej pamięci popularny był morszczyn ale obecnie jest go mało. Taka trawa lubi płytkie, dobrze nasłonecznione akweny. Może kiedyś te czasy wrócą? Fajnie by było, żeby zatoka odżyła. Życie by tam wróciło, bo małe ryby miałyby gdzie się chować i co jeść.
morska kapusta
Kupiłem dwie torebki: mniejszą opisaną jako koreańską z grzybami, a drugą większą „czystą”. Jedna i druga w tej samej cenie: 50 groszy za torebkę. Naprawdę jedzenie biedoty (w Szkocji jedzone w czasach wielkiego głodu).
Jak to smakuje? Nie jest tak ładnie zielona, jak ta knajpiana. Smak też nie jest tak wyrazisty. Jednak jako dopełnienie do schabowego z ziemniorami jest ok. Lekko chrupiąca, choć jej brązowawy kolor może odstraszać. Na razie spróbowałem tylko tej „koreańskiej”. Na czym polega jej koreańskość? Nie wiem. Może na tym, że są tam grzyby mun i marchewka? Ogólnie, nie ma się o co zabijać.
Jeszcze tylko ciekawostka. Kiedy płynęliśmy z młodym i z moim bratem w sztuce – Ryszardem – kajakami po ukraińskiej Prypeci, często widzieliśmy całe zagony powycinanych wodorostów. Początkowy myślałem, że to, co mijamy, to pastwiska łosi. Te świetnie pływające zwierzęta potrafią się odżywiać wodorostami. A potem zauważyliśmy płaskodenkę po brzegi załadowaną wodną zieleniną. Z wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z miejscowym, wynikało, że oni tym świnie karmią… może to jednak nie ten gatunek?
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
PS. Już wiem czemu to takie tanie! Ta koreańska ma termin przydatności do spożycia jeszcze dwa tygodnie, a ta zwykła sześć. Tak to jest jak się nie czyta…
PS II. Właśnie doczytałem, że pracuje się nad przetwarzaniem morskiej kapusty w benzynę… no to już na pewno na naszym wybrzeżu Bałtyku nic nie urośnie.
Za 2 tygodnie wykupią stock koreańskie knajpy 😉
Ja tam swoje do tego czasu zjem…