_ Nauczysz mnie kilku sztuczek do centrowania? – spytał kolega…
– Sztuczek? Może lepiej jak będziemy ćwiczyli zasadę?
– Jak się nauczę jakichś sztuczek, to może łatwiej zrozumiem zasady?…
No i coś w tym jest. Początkowo trochę się zżymłem. Wiem, nie ma takiego słowa. Polski to trudny język. Ale qrdę, jak odmienić słowo zżymać? Ale wróćmy jednak litewską modą z wycieczki… Sztuczki… Przecież, nawet jeśli się nauczymy kilkunastu sztuczek, to nadal będziemy znali tylko jakiś ograniczony repertuar zachowań. Niektórym, co prawda, to wystarcza i poprzestają na doskonaleniu tychże. Nie muszą iść dalej, bo dzięki temu wygrywają. Do czasu… Bo jeśli taką sztuczkę rozszyfrować, to nie pozostaje nic…
W pewnej starej książce o Judo czytałem, że na początku każdy adept uczy się wielu technik, czyli sztuki jako takiej. Potem każdy zawodnik wybiera sobie kilka technik, które jemu najbardziej podpasowały i je doskonali. Nie podobało mi się to. Uważałem (i nadal przychylam się do tej opinii), że to nie tędy droga. Czy to chodzi o to, żeby wyprodukować maszynę do wygrywania w określonych przepisami warunkach? No tak… chyba właśnie o to w sporcie chodzi. Zawodowy sport, niestety, rządzi się swoimi prawami…
centrowanie
Więc dobrze, pomyślmy o sztuczkach w Tai Chi. Właściwie to nie tyle w Tai Chi, co w centrowaniu, które jest przecież tylko jedną z praktyk i to typową dla przekazu mistrza Yanga. To może nawet nie jest taki zły pomysł? Może znajomość kilku trików, sztampowych zagrań da koledze na tyle spokoju w czasie ćwiczenie, że zacznie się skupiać na pryncypiach? Oby tylko nie wpadł w pułapkę „zwyciężania”. Bo taki zwycięzca osiada na laurach i przestaje się uczyć. Ciągłe wygrywanie zaprzecza idei inwestowania w przegraną. Bo przecież trik jest po to, by wygrać, a wygrywanie bardzo często powoduje, że nie bardzo wiemy jak to zrobiliśmy. Myślę, że kolega jest na to odporny.
I jak już zacząłem myśleć o tych sztuczkach, to okazało się, że stoję przed niewielką ścianą. No, może nie tyle ścianą, ale takim małym żywopłotem. Bo ja nigdy się sztuczek nie uczyłem. Łaziłem jak jaki upierdliwiec, jak ciele za krową, za ludźmi, których uważałem za kumatych… za Robertem, za Bartkiem. Jak jeszcze w YMAA był Adam Wypart, to przy byle okazji prosiłem o chwilę uwagi. Lubiłem potem przegrywać z Włodkiem, póki on jeszcze nie zafascynował się Iliq Chuanem. I oni się tak ze mną męczyli, bo jedyne co potrafiłem, to machać rękami (nie żebym za daleko od tego poziomu się oddalił, o nie). I w zasadzie nie pamiętam innych poprawek niż: „rozluźnij się”, „połącz górę z dołem” lub „nie oporuj”. Czasami na warsztatach pojawiały się jakieś ćwiczenia, które od biedy można było potraktować jako trik. Ale po prawdzie, nigdy tak jeden do jednego.
ściana
Raz, jeden jedyny, byłem blisko znalezienia czegoś takiego. Otóż na egzaminach z mistrzem Yang Jwing Mingiem zrobiłem coś, co spowodowało, że mistrz zrobił niekontrolowany krok. Popatrzył na mnie podejrzliwie, potem na komisję i powiedział: „Good center”. Tak się tym zdziwiłem, że na resztę egzaminu spiąłem się niczym agrafka. Mimo tego mistrz chyba zauważył we mnie jakąś iskrę umiejętności, bo egzamin wtedy zdałem. Potem miesiącami próbowałem odtworzyć ten magiczny ruch… nie wychodziło. Niestety były to czasy „przed-kamerowe”, straciłem okazję do wyszlifowania tego „magic touch”.
I tak prośba kolegi okazała się dla mnie niemałym wyzwaniem. Musiałem spróbować z mojego „centrowania” wydobyć choć kilka schematów. Okazało się to nawet dość przyjemne i budujące. Można to posegregować, nazwać i przeanalizować. Zobaczyć dlaczego to tak naprawdę działa. Sama próba uczenia kogoś to dla mnie test. Jeśli uda mi się wytłumaczyć jak to robię, to znaczy że rozumiem, a nie bezrozumnie po kimś kopiuję.
PS. Mogłoby wyglądać, że mam do kogoś żal o brak konkretnych wskazówek, o to że nikt mnie sztuczek nie uczył. Nie, nie mam, przyjmuje to wszystko z dobrodziejstwem inwentarza… z kurami, kaczkami i innszym drobiem.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.