Jako mistrz i nie mistrz

Jako mistrz i nie mistrz. Niczym w modnej swojego czasu piosence Atrakcyjnego Kaźmierza „…jako mąż i nie mąż – jest sprawcą wielu ciąż…”. Przez lata byłem świadkiem (i częstym uczestnikiem) dyskusji: „Czy osoba X lub Y jest mistrzem czy też zwykłym patałachem?”. Niedawno, pisząc o mistrzu Yang Jwing Mingu, temat trochę odżył, a przecież przez … Dowiedz się więcej

W poszukiwaniu Qi

Tak jak obiecałem będę umieszczał także artykuły innych autorów. I teraz zaczynam. Poniższy tekst jest autorstwa Dariusza Muraszko (aka władca północy) instruktora Taiji stylu Wu oraz wietnamskiego stylu Hu Lung Pai. Kiedyś miałem okazje gościć w jego szkole na seminarium z Taiji stylu Wu prowadzonego przez dr Marka Langwailera. Ponieważ poniższy tekst i bez mojego wstępu jest obszerny to skomentuje go innym razem. Zapraszam do lektury :


„Tajemnica energii działania polega na tchnieniu nauki”
Ludwik Hirszfeld (1884-1954)

Dziękuję Annie Malinowskiej ze Słupska – pasjonatce Wu Taijiquan oraz Robertowi Kopeć z Koszalina – mistrzowi Taekwondo, za gorące zachęty do napisania tego artykułu.

W poszukiwaniu energii QI

„Rok 2010. Sala treningowa w Słupsku. Instruktor prowadzący zajęcia z zakresu Wu Taijiquan poleca wybranemu losowo uczniowi podniesienie rąk. W której kończynie odczuwasz mrowienie – pyta prowadzący. Kursanci zamierają w bezruchu. W lewej – odpowiada młody uczeń. Hmm, właśnie chciałem, aby tak było – zatriumfował głos instruktora”.

Po zakończeniu eksperymentu uczestnikom zajęć wyjaśniono, iż prowadzący zaprezentował jedną ze sztuczek jakimi, niekiedy posługują się nauczyciele Taijiquan / Qigong.

Cuda, cuda ogłaszają

Gdy w roku 1986 rozpocząłem nauczanie stylu Wu Taijiquan, nie sądziłem, że z upływem czasu pionierska organizacja zainicjuje pozytywne doświadczenia u setek trenujących u nas osób. Ich szczere relacje o korzystnym wpływie chińskich ćwiczeń zdrowotnych na dobre psychofizyczne samopoczucie inspirowały mnie do podnoszenia jakości zajęć, a także poszukiwania nowych dróg rozwoju. Jednak gdy opowieści uczniów przybrały na sile i w późniejszym czasie stanowiły jakby „świadectwo cudownych uzdrowień” – odczułem przemożną potrzebę „ubrania” tegoż w racjonalny język. Sytuacja osiągnęła apogeum, gdy stosunkowo niedawno część uczniów zachęcała mnie do popełnienia książki lub pracy doktorskiej na temat Qigong. Oczywiście na tak miłą prośbę zareagowałem grzecznie odmową. Jako instruktor uważam, że przestrzeń na zasobniejsze w treści publikacje (tego typu) powinienem pozostawić mistrzom. Moje doświadczenia w Taijiquan / Qigong pozwalają zaledwie na próbę cząstkowego wyjaśnienia „zjawisk” goszczących na naszych salach treningowych.

Dowiedz się więcej