Do Lublina jeździ się coraz szybciej. Jeszcze trochę (jakieś 10 lat), a do Lublina będę miał dużo bliżej niż do Ursusa. Póki co, droga zabiera dwie i pół godziny. Ale, że jechałem jak panisko, to większość spokojnie przespałem. Polecam wam pewien portal internetowy, sami wiecie który.
Lublin to fajne miasto, z prawdziwą starówką, zbudowane na wzgórzach i z zamkiem, nie-zamkiem, o niezbyt chlubnej przeszłości. Wszędzie tu blisko. Tylko autobusy u nich jeżdżą do góry nogami.
Na miejscu śniadanie, dwa kilometry marszu na rozgrzewkę (jak wstałem rano, to na ulicach było biało, w nocy było ponoć -4) i jestem na sali. Tam gdzie zwykle i dobrze, bo nie lubię nowości. Dotarłem akurat na czas, kiedy to Marek (władyka okolicznych pagórków) przywiózł na miejsce Roberta wraz z jego wiernym Flanelą. I dobrze, za chwilę powinno się zacząć anonsowane przeze mnie już wcześniej YMAAowskie Seminarium Taiji.
Sala była pełna, ale tym razem nie tak, jak jeszcze dwa lata temu, kiedy to niekiedy potrafiło przyjechać dziesięć i więcej osób z Warszawy. A tu proszę, czasy się zmieniły, byłem sam. Miałem nadzieję jednak, że ktoś się pojawi. Dość żalu, skupmy się na obecnych.
Tematem zajęć było tempo w ćwiczeniach formy. Bo u nas jest trochę inaczej, niż to się na ogół przedstawia – ćwiczymy nie tylko powoli, ale też w różnych innych tempach, niektórzy z nas to nawet dowolnie sobie to tempo modyfikują.
Było dobrze, kwestię różnicy tempa poćwiczyliśmy na przykładzie zastosowań i mechaniki ruchu.
Jak na początku sam Robert zaznaczył, sama tematyka tempa ćwiczenia powinna zająć o kilkanaście minut (szkoda, że mi tego ktoś nie powiedział, kiedy te lata temu ja sam to rozkminiałem).
Ale nie ma tak, że to są dla mnie tematy znane i ziewałem całe pięć godzin. Może nie było jakiś wielkich odkryć (co wbrew pozorom wcale mnie nie martwi), ale były takie małe rozbłyski.
Lublin tai chi
Było więc o rozluźnianiu stopy – czyli „pies zdechł”, o roli wyprostowanej sylwetki i czym dla nas jest rozluźnianie. Było też takie fajne rozszerzenie treningu zaokrąglenia pleców – czyli turlanie się na plecach. Coś, co jest stosowane w sistiemie, w zapasach, okazuje się także przydatne w Taiji. Kiedy przed laty próbowałem to ćwiczenie zaszczepić w Warszawie, spotkało się to ze sprzeciwem. Faktycznie, źle wykonane powoduje ból, ale ból jest przecież najlepszym nauczycielem.
Małe rozbłyski są może nawet lepsze od wielkich oświeceń. Mówiąc prosto od takiego oświecenia można oślepnąć (czytaj: zafiksować się na jednym aspekcie), a takie rozbłyski po prostu kierują nas w odpowiednią stronę.
Podobał mi się także pewien prosty patent od Marka, ale o tym będzie oddzielny wpis.
Do treningu szybkiego tempa już nie dotrwałem. Niestety samą końcówkę musiałem opuścić, by nie spóźnić się na autobus powrotny (autobus znów przekroczył prędkość światła przyjeżdżając 30 minut przed czasem). Potem miały być egzaminy. Współczuję… mam nadzieję, że pozdawaliście, choć z drugiej strony… zawsze możecie zdać to lepiej 🙂 😉 (taki żarcik).
Na koniec mała impresja filmowa o tym co było… (materiały,montaż,produkcja i catering KO)
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
PS. Odpowiadam wszystkim pytającym. To, że trenerem Legii został Rosjanin, nie oznacza że już od razu zaczynam ćwiczyć sistiemę.
Fajnie, że pojechałeś :). Już zauważyłem w materiale wideo jedno ćwiczenie, które chciałbym przerobić jak się spotkamy 😉
mówisz – masz.. ale później będę zmuszony obciąć Ci język byś nie przekazał tego dalej.
gra warta świeczki 😉
Podoba mi się pomysł z kolekcją koszulek. Najlepsza jest bełchatowska. Uczy, iż zło wyrasta wprost z taiji 😉
Szafiarski akcent na blogu. Teraz to modne :>
trzeba nadążać za modom… 🙂 Kiedyś widziałem kolekcje ponad 50 koszulek YMAAowskich i było to z 10 lat temu teraz byłoby to spokojnie ponad 3 razy więcej…
Może wstaw kolekcje biustów YMAA (tak bez twarzy albo i nawet w koszulkach).. Nie wiem, czy to było by na czasie, czy passe. Myśl KrzysiaT mi się udziela 🙂
Od kiedy goła baba to zło…
Nie mąć! Goła baba stoi obok. Wąż wypełza z „yinyangyu” które oparte jest na masońskich symbolach :]
To wąż!? Jeśli masz racje to muszę trochę pozmieniać w notatkach…