Gua Sha – czyli czego byłem świadkiem w hotelowym pokoju.

guasha

Gua Sha to rodzaj chińskiego masażu leczniczego, Gua – znaczy skrobać, a Sha – znaczy zła krew. Okazało się, że Przemek oprócz różnych przydatnych umiejętności przywiezionych z Chin, takich jak 24 sposoby urywania głowy, nauczył się tam pewnej prostej praktyki medycyny ludowej.

figurka pokazująca scenkę wykonywania zabiegu

Gua Sha to nie do końca masaż, to praktyka polegająca na drapaniu skóry specjalnie wyprofilowanymi drapaczkami (np. kościanymi). Oczywiście po uprzednim potraktowaniu jej specjalnym olejkiem. Drapanie jest dość mocne, choć w wyniku zastosowania ww. olejku skóra otrzymuje spory poślizg. Sesja trwa kilkanaście minut i w jej wyniku mogą powstać siniaki, a nawet krwawe wybroczyny.  Nie są one jednak efektem mocnego drapania (specjalnie poprosiłem Przemka, żeby pokazał mi jak mocno należy drapać), a ciepła i działania olejku. Nie jest to żadna tajna umiejętność praktykowana tylko nocą w zamkniętych klasztorach, a coś co znane jest w każdym normalnym chińskim domu (no może w wielkich miastach już nie)

Gua Sha
efekty po zabiegu
8901683_orig[1]
krótki przewodnik po Gao Sha

W internecie bez większego problemu można nabyć wszelkie utensylia do wykonywania Gua Sha. Od samego olejku, do pięknie zapakowanych zestawów upominkowych zawierających olejek, skrobki i książeczki z instruktarzem.

Mnie się skojarzyły jeszcze takie dwa fakty.

Gua Sha

Po pierwsze – Rzymianie za czasów cesarstwa, w termach używali sierpów do drapania ciała. Nie wiem czy posiadali jakąś wiedzę medyczną na temat działania tego drapania. Napewno wizyty w łaźniach były traktowane jako działanie prozdrowotne.

Po drugie – Moja Babcia stawiała bańki. Traktowała to jako dobre lekarstwo na wiele schorzeń. Mówiła, że złą krew trzeba wyciągnąć na wierzch i człowiek będzie zdrowszy, bo na jej miejsce napłynie nowa.

Przemek twierdzi zaś, że na plecach są obszary odpowiadające całemu organizmowi i wcale by się nie zdziwił, jakby Babcia stawiała bańki właśnie tam gdzie trzeba. Moja Babcia nie była żadną zielarką czy szeptuchą. Ot, po prostu  z domu wyniosła taką wiedzę. Mieliśmy nawet w szafce takie szklane bańki, które się przemywało spirytusem, podpalało i stawiało na plecach.

zestaw skrobaków + podręcznik

GuaShaTools1[1]

1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Mieliśmy nawet w szafce takie szklane bańki, które się przemywało spirytusem, podpalało i stawiało na plecach. Jako dzieciak bardzo bałem się tego zabiegu. Potem trzeba było leżeć pod dwoma kołdrami, żeby baniek nie przeziębić. Bańki może jeszcze gdzieś leżą w piwnicy, ale moja mama już się tego zwyczaju nie nauczyła.

O i taka to medycyna ludowa, to jest wiedza, którą chciałbym posiąść.

0 komentarzy do “Gua Sha – czyli czego byłem świadkiem w hotelowym pokoju.”

  1. Bańki były dosć popularną metodą – moja babcia też stawiała :), a tesciowa robi to do dzisiaj :P. Kiedys medycyna jako remedium na wiele chorób proponowała upuszczanie krwi i pijawki. Jeden ze zanjomych lekarzy tłumaczył mi, że miało to na celu pobudzenie „do pracy” układu krwiotwórczego i limfatycznego, czego „skutkiem ubocznym” mogła być wzmożona walka organizmu z bakcylami :). Teraz te metody są oczywiscie potępiane (jak i zioła), bo przecież lepiej nafaszerować chemią za 50 zł 10 tabletek. Medycy zrobili się tacy mądrzy, że to i tamto jest do dupy bo mozna stosować bez skonczenia medycyny dopiero wtedy , jak dostali mikroskopy i wielki przemysł farmaceutyczny, ktory musi z czegos żyć 😉 :D. Oczywiscie nie twierdzę, że postęp w tej dziedzinie jest niezuważalny :).
    BTW. Mam nadzieję, że zdjecie kobiecych pleców, to nie jest jakas fotka od GeAnde z gwiazdą K-Popu, bo będę musiał zmienić zdanie co do apetycznosci scenicznej owych pań 😉 :P.

    Odpowiedz
    • To pewnie pani instruktor od pieczenia chleba. KO schował drapkę „gua” i powiedział, że w dawnych czasach Shennong (Boski Rolnik) robił te zabiegi językiem..

      Odpowiedz
      • Rozumiem, nie ma to jak powrót do metod tradycyjnych :). Czy Boski Rolnik robił te zabiegi tylko na plecach……?

        Odpowiedz
          • Qrcze, przysnąłem, a tu taka dyskusja mnie ominęła. Kiedy szukałem fotki ilustrującej zabieg to właśnie tak pomyślałem, że właśnie te kształty przypadną Wam do gustu. Były jeszcze fotki z innego ujęcia kamery.

            Odpowiedz
            • Poproszę o zdjęcia z przodu :P. Czy ten zabieg wg. praktyki Boskiego Rolnika robiłes pacjentce po sesji na solarium :)?

              Odpowiedz
          • Czyli: jesli kobieta była narażona na działanie słońca w okolicznosciach bliskich do tego, jakie panowały w raju, to językowa kuracja dotyczyła nie tylko pleców….. 🙂

            Odpowiedz
    • A propos lekarzy – wiesz jakie są trzy rodzaje białej śmierci? Pierwszy to kokaina Drugi to Sól Trzeci to lekarz pierwszego kontaktu.

      Przemek mówił, że w przypadku kiedy te wybroczyny mają kolor ciemnogranatowy to stawia się na to bańki i nacina skórę. Pani na zdjęciu powyżej jest zatem w niezłej kondycji zdrowotnej.

      Szperając po necie znalazłem też informacje, że obecnie Gua Sha jest też zabiegiem kosmetycznym wygładzającym skórę na dłoniach i twarzy. Zdjęcia robią wrażenie.

      Odpowiedz
  2. Kul. Może być coś na rzeczy. Kiedyś mi jeden Chińczyk mówił, że często utrudniony przepływ krwi przez plecy jest przyczyną nadciśnienia. Tylko skąd weźmiemy białego psa? 😉

    Odpowiedz
  3. „Przemek oprócz różnych przydatnych umiejętności przywiezionych z Chin, takich jak 24 sposoby urywania głowy” – interesujące, proszę o więcej informacji. Znaczy, umiejętnosć ta przydała sie w Brennej :)?

    Odpowiedz
  4. Cholera, umiejętnosci Przemka zwiazane z urywaniem głowy będą potrzebne Ukraińcom. Putiniada sie rozpoczęła!!!

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz