I część formy z Fa Jin w wykonaniu mistrza Yang Jwing Minga

Fa jin tai chi mistrz Yang Jwing Ming w czasie wykładu

Na Jutubie znalazłem film. To krótki 35-cio sekundowy klip przedstawiający mistrza Yang Jwing Minga wykonującego pierwszą część formy z Fa Jin.

Fa Jin (nieprawidłowo wymawiane jako fa dzing), to po prostu manifestacja siły. Metoda treningowa krytykowana przez część praktyków. Ja ich opinię mam … ogólnie nie poważam ich. Jeśli w tym przekazie mistrz twierdzi, że tak należy ćwiczyć, to należy.

mistrz Yang Jwing Ming w czasie wykładu

Jeśli w innym przekazie inny mistrz twierdzi, że to zła metoda, to u niego nie powinno się jej stosować. Ale jeśli ktoś twierdzi, że my nie powinniśmy tego ćwiczyć, bo on robi to inaczej… well, mogę tylko powiedzieć, żeby lepiej patrzył na własne buty.

Teraz napiszę coś swojego. Zaznaczam, bo nie wiem czy ta moja interpretacja jest prawidłowa. Osoba początkująca ćwicząca tą metodą ustawia sobie prosty schemat wykonywania formy. Forma zawiera wtedy kilka prostych uderzeń w ściśle ustalonych miejscach. Ale potem kiedy załapiemy zasadę, kiedy manifestacja siły nie będzie przeszkadzała w wykonywaniu formy, a siła będzie szła z podłoża, od nóg aż do dłoni (lub innego miejsca którym chcemy manifestować), można ją (tę manifestację) wcisnąć wszędzie. I to różnie, możemy zrobić formę z nastawieniem na kopnięcia lub na uderzenia, na długi dystans, albo, dla odmiany, na krótki. Możemy też zmieniać dowolnie tempo wykonywania formy.

A teraz zobaczcie film…

fa jin Tai Chi

Zazwyczaj komentuję filmy, ale co tu komentować. Idę na balkon płakać nad moim Fa Jin. Ponoć w nocy, niczym Jalemos, ma się do tego jeszcze dołączyć niebo.  Znaczy się rano rześko będzie.


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Ps. tfu, jedno muszę powiedzieć (to już chyba choroba). Do Jiuzhizi – 28 sekunda, spójrz na barki. Czy ja dobrze widzę kurczaczka, czy to moje chciejstwo i chora wyobraźnia

8 komentarzy do “I część formy z Fa Jin w wykonaniu mistrza Yang Jwing Minga”

  1. Tak, to wygląda jak „kurczak” – skojarzenie od razu się nasuwa.

    Co do fajin, to wykonuje pięknie. Jedyne, do czego mam zastrzeżenie, to olbrzymie przerwy pomiędzy blokiem (no, nazwijmy to tak) a uderzeniem. Długo się zbiera do tej eksplozji, co nie jestem pewien, czy kształtuje dobry nawyk. Sama siła – ekstra.

    Odpowiedz
    • To jest to wyczekiwanie na najlepszy moment do wykonania strzału. Zawsze mi się to kojarzyło z czymś, co czytałem o Kuydo.Czyli strzał powinien nastąpić w najlepszym do tego momencie nie za szybko bo siła jest jeszcze nie wystarczająco zakumulowana i nie za późno bo jest „przeciągnięta” – to ta medytacyjna strona walenia w ryło 😉 .

      Ale faktycznie może prowadzić to do nonszalancji… jako metoda nie jest ona pozbawiona wad. Jeśli ktoś jest w pełni świadom czemu służy, to nie ma niebezpieczeństwa

      Do wyrabiania sobie odruchów akcja/reakcja służy forma podwójna…

      …a poza tym, to chyba jakaś demonstracja była – powinno więc wyglądać ładnie

      Odpowiedz
  2. Demonstrowanie fajin to głupota i zaprzeczenie stylom wewnętrznym. Robi się ze stylu wewnętrznego jakieś karate. Czemu to ma służyć ? Chyba tylko poklaskowi gawiedzi która się na tym nie zna. Prawdziwa energia wewnętrzna jest ukryta i jej nie widać nawet jak jest zastosowana. Te komedianckie ruchy z trzęsieniem się napiętej ręki to tanie jarmarczne sztuczki. Kto tak ćwiczy to na pewno nie poprawia sobie zdrowia.

    Odpowiedz
    • To dosyć powszechna opinia wśród osób dla których Tai Chi ogranicza się tylko do powolnych „natchnionych” ruchów.

      O ile wykonywanie formy z fajin (fa ji) w formie poddawane jest często w wątpliwość, to o samo ćwiczenie już nie.

      A technicznie, tego co widzisz nie da się zrobić „napiętą ręką” i to nie ręką tu „się trzęsie”, ale żeby to zauważyć trzeba trochę poćwiczyć.

      Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz