Cudze chwalicie

Na zaprzyjaźnionym blogu pojawił się wpis o pewnej, nazwijmy to, zabawie treningowej praktykowanej na Filipinach. W skrócie chodzi o to, że w szkole mają miejsce konkursy kopnięć z wyskoku. Osobnik który, danego dnia, wykona tę technikę najniżej, otrzymuje dość niepochlebną ksywę obowiązującą do następnego konkursu. Zapewne jeszcze musiał lecieć po piwo. To naprawdę idealna zachęta do dalszego mocniejszego wysiłku, lepiej pić czyjeś piwo niż biegać po nie do sklepu? Zresztą co ja będę się tu wysilał z opisami, sami sobie przeczytajcie : „Brudne wierszyki „quange” i temu podobne zwyczaje z szatni rodem”. (Zobaczycie tam między innymi moje zdjęcie, na którym figuruję w moich kultowych spodniach treningowych)

boski_szczur Skakanka

Taka rywalizacja między ćwiczącymi, powodująca wzrost umiejętności, ale bez wielkiej spiny, tak na luzie to dobra rzecz. Tak sobie pomyślałem, że po co jednak daleko szukać? W czasach szkoły podstawowej mieliśmy taką zabawę „w szczura”. Szczurem była skakanka. Jedna osoba stawała w środku kręgu i kręciła skakanką, reszta musiała nad tą skakanką przeskakiwać. Kto nie przeskoczył, ten odpadał. Ja odpadałem dość szybko. Nie pamiętam czy otrzymywałem za to jakieś nieprzyjemne ksywki, choć może ktoś próbował. Ja byłem lepszy w kilka innych gier podwórkowych, więc te próby były prawdopodobnie rzadkie.

Nie jest to aż tak wypasiony sposób spędzania wolnego czasu jak wyżej wspomniany turniej kopnięć, ale na pewno miał jakiś wpływ na skoczność i kondycję. Obecnie nie widzę, aby dzieciaki bawiły się w „szczura”, choć może istnieje jakaś jego wersja na tablecie. Obiecuję, że przejdę się kiedyś na plac zabaw, żeby zobaczyć co takiego robią nowoczesne, skomputeryzowane dzieciaki, co może im się w przyszłości przydać w treningu.


1

Organizuję wyjazd treningowy do Chin (Guangfu 2024).
Jeśli podoba Ci się moja działalność – możesz mi pomóc rozwijać moją pasję! Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Z zabawą w „szczura” skojarzyła mi się jeszcze taka jedna historia. W czasie swojego, bodajże pierwszego przyjazdu, mistrz Hong Zhi Tien (ten od Chuo Jiao Fanzi) długo usiłował zmusić nas do szybszego wykonywania kopnięcia z wyskoku. W końcu kazał nam skakać nad kijem, którym partner machał nad ziemią na podobieństwo miotły. Jedno machnięcie, jeden wyskok z kopnięciem.  Nie zdążyłeś – kij trafiał w kostki. Pewnie w myślach nadawał nam jakieś ksywki, ale na szczęście nie podzielił się tym z nami.

Skakanka

Wracając jednak do naszego rodzimego „szczura”. Przypomniałem sobie, że funkcjonowała jeszcze jednoosobowa wersja „szczura”, popularna wśród dziewczynek. Otóż wystarczyło przywiązać sobie skakankę do nogi i jedną nogą kręcić kółka. A drugą przeskakiwać nad wirującą linką – coś na kształt połączenia hula hop i skakanki.

0 komentarzy do “Cudze chwalicie”

  1. Dziękuję, KO. 🙂

    Myślę, że żeby takie zabawy były motywujące, musi być dość sporo osób o zbliżonych umiejętnościach i kondycji fizycznej. Bo, wiesz, nie każdy się motywuje negatywnie i jakby ktoś tydzień w tydzień wracał z ksywką …tę da dę.. do domu, to mógłby w końcu skoczyć z mostu. 😉

    Skomputeryzowane czy nie, dzieciaki na podwórku za oknem pracy często w klasy grają, więc nie jest aż tak źle, a tu dość majętni ludzie mieszkają.

    A propos szczura, to dawno dawno temu Braksal na Kadetów przywiązywał do sznura nunczako i – stojąc w środku kręgu nieszęśliwców stojących na kościach- kręcił nisko tak, żeby ci musieli podskakiwać, by nie zarwać. 🙂

    Odpowiedz
  2. Ciekawe czy sam to wymyślił czy zobaczył w jakimś filmie.

    Dawne temu mistrz Yang Jwing Ming mówił że Polska jest jednym z niewielu znanych mu krajów, gdzie on może uderzyć ucznia a ten mu za to jeszcze podziękuje. I że w stanach tego się nie praktykuje. Później jednak wielokrotnie zaznaczał że niestety się amerykanizujemy.

    W klasy powiadasz… wracasz mi wiarę w przyszłość.

    Odpowiedz
    • „Później jednak wielokrotnie zaznaczał że niestety się amerykanizujemy” – amerykanizacja jest złą, ale z drugiej strony, że instruktor karate pomyśli dwa razy zanim każe dzieciakom ćwiczyć na boska w śniegu na mrozie doprowadzając do odmrożeń, to jest dobry kierunek.. 😉

      „W klasy powiadasz… wracasz mi wiarę w przyszłość” – poczekaj chwilę, to może być europejski fundusz rewitalizacji folkloru krajów trzeciego świata i wydali na to podwórko 3 miliony jewro. 😉

      Odpowiedz
      • amerykanizacja – wszystko ma swoje dobre i złe strony. Rozsądek jeszcze nikomu nie zaszkodził… Od Marka kilka razy dostałem tak żeby poczuć i uważam że było to bardzo kształcące.

        „klasy” – Sprawdź mieszkańców, jeśli to byłoby finansowane przez unie to mieliby wytatuowaną niebieską szmatę i napis „finansowane przez UE”. Zacznij od tej rudej z drugiego piętra i daj znać jakbyś potrzebował wsparcia…

        Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz