Entrée

To był koszmarny dzień – nie pierwszy i nie ostatni. Rano, tłok w tramwaju i w metrze, a ja już powoli robię się mało odporny na otaczających mnie ludzi (jeśli jest ich zbyt dużo, a zwykle jest). Potem praca (to już bez komentarza), najgorzej, że nawet dojazd na Kinową odbywał się w równie dużym tłoku, … Dowiedz się więcej