Anonsowałem, byłem i polecam. W zasadzie na tym powinienem skończyć relację. Bo cóż tu pisać? O tym, że to przekaz mi się podobał już pisałem (O Tu między innymi), o tym jak uczy Andrzej Kalisz – też (o tu na przykład), a i o samym prowadzącym można było już co nieco przeczytać (Pięć pytań do…). Tak więc wszystko już było.
Tym razem pojechałem na dwudniowe szkolenie poświęcone Taiji stylu Hao. Ja wiem, że Andrzej Kalisz napisał, że woli stosowanie nazwy styl Wu, ale ja pomyślałem, że w ten sposób lepiej uporządkuję nazewnictwo.
Seminarium odbyło się w salce Akademii Yi Quan na ul. Wąwolnickiej. Mały salka, ale nie potrzebowaliśmy większej. Jak zwykle było nas mało. W porywach sześć osób. Nie będę już biadolił nad frekwencją, biadolenie też już było.
Ze znanych mi osób byłem: Ja 🙂 i Rodor, który powoli wkręca się w nowy styl. Fajnie, miałem partnera, któremu ciężko jest zrobić krzywdę (chyba, że zabiorę mu drugie śniadanie).
Tak więc, mieliśmy praktycznie osobiste korepetycje, bo przy tej ilości osób prowadzący miał szansę bardzo dokładnie skontrolować każdego na sali. Jeśli ktoś doświadczył, jak to jest, kiedy na sali stoi ponad 100 osób i walka trwa o to, żeby zobaczyć, co prowadzący pokazuje, nie mówiąc o osobistych poprawkach, ten powinien wiedzieć o czym mówię.
Co ćwiczyliśmy? Seminarium obejmowało pierwsze 13 ruchów z formy 28 postaw. Każdy ruch ćwiczyliśmy najpierw na sucho z „formy”, a następnie na podstawie prostego zastosowania.
styl Hao Tai Chi
Zastosowania, czyli to co lubię. Myślę, że potrafię ocenić dobre zastosowania. Te były dobre. Dobre czyli takie, które da się zastosować, to po pierwsze. Po drugie takie, które w łatwy sposób pokazują pewne pryncypia konkretnego ruchu, a w szerszej perspektywie całego stylu. I tak mieliśmy. Na powyższym filmiku możecie zobaczyć co mam na myśli.
Było też wprowadzenie do treningu wewnętrznego. Pięć ćwiczeń, co prawda ja się doliczyłem czterech. Chyba, że doliczymy kończące „Obejmowanie drzewa”. Bardzo podobała mi się idea unoszenia rąk na powierzchni wody.
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
I był też wstęp do pchających dłoni. Dla mnie bardzo ciekawe, bo zobaczyłem trzy różne wersje pchających dłoni, używanych w Taiji różnych przekazów, nie tylko Hao.
Nauczyłem się jeszcze, jak fajnie Rodor, niby przy okazji, uderza łokciem i jakiego fajnego szokera można zrobić nasadą dłoni po żebrach.
Podsumowując : To był dobrze przetrenowany czas. W niedzielę, pod koniec, to już nawet patrzyłem na zegarek, że to jeszcze 10 minut, a mnie już plecy trochę bolą. Cóż, starość. Teraz czekam na następne takie seminarium.
Powiem Ci że ta muzyka 🙂 to aż chce się zapytać czy była dopasowana do filmiku czy na odwrót 😉 Andrzej jak zwykle w formie ,a już po spożyciu ,,Tysona” to super power 😉
Muzyka = przypadek.
generalnie chyba przypadek decyduje, także o stylu
Nie wiedziałem, ze podczas filmowania flesz Wam dawał po oczach :). KO – twoje miny „że niby wiem o co chodzi” są niczym w porównaniu z moimi ;). Ta odmiana Wu taijiquan jest to co moja lubić 🙂 : kompaktowo, zwięźle i na temat :). Oczywiście przy każdym ruchu 10 000 niuansów do opanowania ;).
Twoja lubieć wsadzać łokieć w żebra tak, że moja czuć to jeszcze następnego dnia.
Tam nie było złych 🙂
intencji 🙂
czyz nie jest nasza intencja zrobić cus partnerowi bez zlej czy dobrej woli a tylko w stanie błogosławionej obojetnosci
Z pewnością nie KO 😉
Jasne czyż nie robimy tego z czystej miłości…
odrzucamy przecież czysta milosc i czysta nienawiść pozostawiając tylko wolna milosc