Wygląda na to, że wbrew pozorom to nie Azjaci najmocniej pracowali z oddechem, tylko Rosjanie. Że to nie Qi Gong, czy różne odmiany Jogi albo Pranajama (cokolwiek to oznacza), stawiają oddech na pierwszym planie. Znów muszę zaznaczyć, że ilość praktyk oddechowych, z którymi się spotkałem, to nawet nie jest czubek góry lodowej, to raczej źdźbło trawy na tym czubku. Oddychanie rzecz ważna, jednak chińskie systemy chyba się go boją. W zasadzie nikt mocno z oddechem nie pracuje. Bardzo rzadko pojawiają się wyraźne instrukcje, kiedy w ćwiczeniu ma być wdech, a kiedy wydech.
W Tai Chi mistrza Yanga niby praktykuje się pierwszą część „z oddechem”, ale kiedy już z grubsza opanujemy ten schemat to go… porzucamy. Zupełnie jakbyśmy nakreślili jakiś ramowy schemat, a potem pozwolili, żeby ciało samo wprowadziło niezbędne korekty. W Chuo Jiao Fanzi tak naprawdę mocno z oddechem pracuje się w bardzo niewielu praktykach. W większości Qi Gongów również mówi się o swobodnym oddechu.
profesor Butejko
I tak docieramy do zimnego piątkowego wieczoru. Z plecakiem pełnym kurzych łapek, wielkich jak łapy kazuara, (nawet nie pytajcie co i jak…) pojechałem do ochockiej siedziby Fundacji Dantian. Miał się tam odbyć wykład (a potem warsztat) dotyczący oddychania metodą profesora Butejki. Trochę o tym czytałem, a ponieważ takie imprezy w Fundacji są organizowane w sposób profesjonalny i cenowo są raczej normalne. Chciałem spróbować na własnej skórze. Inaczej ciężko sobie wyrobić zdanie na jakikolwiek temat.
Profesor Butejko (dokładnie Konstantyn Pawłowicz Butejko) to lekarz ukraińskiego pochodzenia urodzony na początku XX wieku w niewielkiej osadzie pod Kijowem. Początkowo, chcąc iść w ślady ojca, zaczął uczyć się na Politechnice, ale doświadczenia wojenne spowodowały, że poszedł w medycynę. Podczas swoich studiów i dalszej pracy doszedł do wniosku, że problemy z oddychaniem nie są efektem choroby, a raczej jej przyczyną. W związku z tym opracował metodę, która „modelując” sposób oddychania, leczy takie choroby jak nadciśnienie, astma i inne.
W 1981 r. moskiewska Akademia Medyczna przeprowadziła oficjalne testy kliniczne jego metody leczenia. Odbyły się one na oddziale dla dzieci chorych na astmę. Wyniki były bardzo pozytywne: wyleczono między 94 a 96% pacjentów (co samo w sobie jest trochę niejasne). W 1985 r. rosyjskie Ministerstwo Zdrowia wydało zalecenia dla wszystkich lekarzy, by leczyli pacjentów metodą Butejki. Dlaczego nie została ona wprowadzona w życie? Nie wiem. Metoda stała się dość niszowa i dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych wydostała się poza granice Rosji. Tyle w zasadzie udało mi się znaleźć na początek. Potem jednak zacząłem szukać na stronach pisanych cyrylicą (fajnie, że znam bukwy) i już na początek wyskoczyła mi historia badań nad tą metodą przeprowadzanych w różnych rejonach świata.
gimnastyka oddechowa
Otóż od 1999 r. opublikowano sześć niezależnych prób kontrolnych metody Butejki. Wszystkie wykazały znaczne zmniejszenie zapotrzebowania na leki lub lepszą kontrolę astmy podczas stosowania metody Butejki, jiednak bez wpływu na obiektywne wskaźniki czynności płuc. Stwierdzono, że pierwotne wyniki opublikowane przez Rosjan były obciążone błędami wynikającymi ze złej organizacji (nieprawidłowy dobór badanych, słaba kontrola). Według tych opisów metoda profesora Butejki nadaje się do kontrolowania stanów astmatycznych (nie do leczenia astmy), ponieważ nie zmienia funkcjonalności płuc (nie poprawia wyników spirometrii będącej wyznacznikiem uszkodzeń aparatu oddechowego). W internecie nie brak również bardzo krytycznych opracowań na ten temat (np. Science Based Medicine)
Niemniej jednak w Wielkiej Brytanii ta metoda jest dopuszczona jako „pomocna” w samokontroli choroby (brytyjska wytyczna kliniczna z 2014 r.). Myślę, że to ważne, żeby jasno sobie powiedzieć. To nie leczy, to pozwala kontrolować objawy. Choć samo to spowalnia rozwój choroby, to nie cofnie jej ani nie powstrzyma dalszego rozwoju. Będę szczery (bo chciałbym, aby ten blog taki był): bardzo zabrakło mi jasnej deklaracji Małgosi w tej kwestii. Ludzie, słysząc o tym, że jest metoda, która może ich uleczyć i o której medycyna nie ma za dużo pojęcia, gotowi są zrobić różne głupstwa.
Prowadzącą zajęcia była Małgorzata Bochińska, mieszkająca w Gdyni instruktorka metody Butejki i czegoś takiego jak Chi Runing. O tym drugim było krótko, i dobrze, bo to raczej nie leży w moim polu zainteresowania. Więcej było o metodzie ukraińskiego medyka. Okazało się, że ma ona bardzo dużo wspólnego z tym, co kilkanaście lat temu miałem okazję poćwiczyć pod okiem sistiemowca zaproszonego tu na warsztaty dotyczące oddychania. Był to mój jedyny kontakt z tym człowiekiem. Jednak sposób, w jaki przeprowadził tamten trening i prostota metody spowodowała, że stosuję ją do dziś.
truchtanie jako panaceum
Teoria była zjadliwa. Małgosia starała się mówić językiem prostym, dla mnie wystarczyło. Było o dwutlenku węgla i jego roli w życiu. Standardowo nie będę opisywał, zresztą Marzenka dzielnie nagrywała całość, pewnie kiedyś da się do tego dotrzeć. Szkoda tylko, że na filmie zabraknie podsumowania Janka, w którym rzucił dziesiątkami szczegółów dotyczących aktualnego stanu badań. Niestety, zrozumiałem tylko część jego słów. Może gdyby posłuchać tego raz jeszcze, wygóglałbym jakieś tłumaczenia. Ale cóż, Janek to ścisły umysł…. Wymaga oczytanego słuchacza.
Po krótkiej przerwie przyszedł czas na zajęcia praktyczne. I tu, niemalże jak kiedyś tam z sistiemowcem o imieniu Sasza, truchtaliśmy sobie wokół niewielkiej zaciemnionej salki. Podobieństwo okazało się jednak być złudne. Niby podstawą było to samo, czyli dążenie do zmniejszenia, wysubtelnienia oddychania. Niby w obydwu metodach stosuje się niewielki wysiłek (niewielki przynajmniej na początek) w celu przyzwyczajenia organizmu do takiego sposobu oddychania. Poza tym? Metoda Butejki nastawiona jest na leczenie, metoda ze szkoły Riabko stosuje się do trenujących sztuki walki. Największą różnicą jest wydech. W treningu sztuk walki robi się go przez usta, a w metodzie Butejki przez nos. Sensei Masaya Kohama mówił, że nie da się wygenerować sensownej siły bez możliwości gwałtownego wyrzutu powietrza. Nosem nie da się wywalić szybko powietrza z płuc, wniosek jest prosty.
Którą metodę wole. Chyba zostanę przy swoim, podoba mi się ta praca z uwalnianiem napięć, zamiast walki o przedłużanie bezdechu. Stosowanie tej metody oddychania pozwala mi od dwudziestu lat trzymać się z dala od szpitali i ciężkich farmaceutyków.
Dla pełnej jasności. Nie krytykuję ani Małgosi (która okazała się fajną babką), ani tego, co robi, ani samej metody. Nie można tego zrobić po pierwszej randce. Pewnych rzeczy się nauczyłem i dziś jadąc do pracy metrem, spróbowałem. Musiałem jednak spojrzeć na temat przez pryzmat własnych doświadczeń, co niniejszym uczyniłem.
Fundacja Dantian
Cała ta impreza miała jeszcze inne pozytywne efekty. Po pierwsze: spotkałem się z przyjaciółmi z Fundacji (szkoda, że nie zrobiliśmy choć raz formy), po drugie: kupiłem książkę Moshe Pinhasa Feldenkraisa o jego metodzie (o książce będzie, bo ciekawa) i po ostatnie: przy okazji grzebania w necie okazało się, że Rosjanie mieli jeszcze przynajmniej jedną gimnastykę oddechową ukierunkowaną na radzenie sobie z astmą. „Paradoksalna gimnastyka Strelnikova” – co oni mieli z tym oddychaniem? Skąd brali pomysły?
Hej KO. W tzw weekend nadrabiałem zaległości w czytaniu moich ulubionych blogów i trafiłem na Twój wpis „Ukraińskie oddychanie” Nie uwierzysz, ale ostatnio czytałem dwie książki na ten temat (drugą w zasadzie dopiero kończę 🙂 ). Pierwsza to „Tlenowa przewaga” (nie wiem czy miałeś okazję czytać) autor Patrick McKeown powołuje się właśnie na metodę prof Butejki, druga książka to „Co nas nie zabije” Carney Scott o metodzie Wima Hofa (nie tylko o oddychaniu 🙂 )….po przeczytaniu mam mieszane uczucia bo wydaje mi się, ze te metody się wzajemnie wykluczają…..pisałeś o jeszcze jednej metodzie tzn oddychaniu w Sistemie ciekawe czy jest to zbliżone do metody Wima Hofa czy prof Butejki. Możesz napisać o tym parę słów….jestem ciekawy Twojego zdania czy skuteczniejsze jest wstrzymywanie oddechów czy bardziej metoda zbliżona do hiperwentylacji (Wim Hof) ?
Ta sistiemowa (pokazywał ją ticzer od Riabko więc nie wiem czy to jakiś Sistiemowy standard) jest na pierwszy rzut oka przeciwieństwem metody Butejki, choć w rezultacie prowadzi z grubsza do tego samego. Coś jakby inna droga na tą samą górę. Osobiście wolę tą sistiemową… trochę wspólnego z nią ma inna metoda którą tu kiedyś opisywałem. Zobacz sobie książkę na którą tam się powoływałem. https://www.taijipopolsku.pl/uczyl-wilk-razy-kilka-uczyli-i-wilka/
O metodzie Wima Hofa nawet nie słyszałem. Więc ciężko mi coś napisać.
Nie chciałbym tu w dwóch zdaniach na gorąco coś ferować… bo i wstrzymywanie oddechu i hiperwentylacja DLA MNIE dobrze nie brzmi. Pogadamy na priv.