Na polach rosną wybuchów krze,
kule dzwonią jak szklanki.
Pierwsza brygada lawiną prze
do szturmu na Studzianki.
Kruszy i łamie tygrysi ząb
Tygrysa bierz na cel i rąb /x2/
w Tygrysa z działa rąb!
To piosenka, którą znam z filmu „Czterej pancerni i pies” (tak, pies… nordycka psia krew… nie do pani, złociutka). Dobra, koniec żartów. Muszę chyba szybko wyjaśnić, co ta filmowa piosenka robi na tym blogu. Otóż mamy chiński nowy rok, a dokładnie rok tygrysa. I to nie byle jakiego tygrysa.

Tygrys ma za chwilę wejść do wody, a woda to zmiany, zmiany, zmiany… jak w Casino de Paris. Według wróżek różnorakich wszystko się wywali do góry nogami. Wszyscy będą mieli więcej, a klasa średnia mniej. Jedzie to polityką na kilometr, wiec zostawmy wróżby w spokoju. Zajmijmy się tym, co tygrys ma wspólnego z Tai Chi.
tygrysi rok

W Tai Chi jest go sporo. W formach stylu Yang tygrys powtarza się kilka razy. Weźmy na ten przykład początek formy. Jest tam taki obszerny ruch rękoma. W stylu Lao Jia jest to nazywane „Zanieść tygrysa w góry”, ale u mistrza Yanga już tylko „Obejmowanie tygrysa i powrót w góry” (w starszej wersji jest to „Uścisk tygrysa”), natomiast w Wu/Hao to już jest „Objęcie tygrysa i pchnięcie góry”. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z ruchem obejmowania (w Lao Jia trzeba tego tygrysa jakoś trzymać, żeby móc go zanieść w te góry), czyli ruchem do środka, zamykaniem się.
Następnie z tego zamknięcia musimy wykonać ruch wynoszący. Nie w każdej formie ten ruch jest aż tak wyrazisty. To troszeczkę zmieniło moje podejście do formy mistrza Yanga. Otóż w miejscu, w którym występuje coś, co się nazywa „Ruchem przejściowym” (niewystępującym w innych znanych mi formach), tak naprawdę w jest zakończeniem tego powrotu w góry. Teraz lepiej mi się to ćwiczy, wiele to uprościło.

Shere Khan
Tygrys w formie przewija się jeszcze dalej. Pojawiają się „Uderzenia tygrysa”, z tym że w formie Lao Jia uściślone jest czym uderzamy — pięściami. Co ciekawe ta nazwa nie występuje w stylu Hao — tam „Ujarzmiamy tygrysa” (w Lao Jia też go ujarzmiamy, ale w innym miejscu). Mimo że w moim głównym stylu nie ma nic o uderzeniach to właśnie ta wykładnia najbardziej do mnie przemawia. Kiedy oglądam ten ruch (lub go wykonuje), zawsze mam przed oczyma Filetosława udarzającego łapą. Może ten szarobury kot nie był tygrysem, ale ten ruch łapą miał identyczny z jego pręgowanym dalekim kuzynem.
Taki krągły, na koniec lekko do ciebie przyciągający, ze schowanymi pazurami. W związku z tym wizualnym podobieństwem długo myślałem, że w tej nazwie ruchu chodzi o to, że jest uderzenie, które wykonuje tygrys. Andrzej jednak rozwiał moje przypuszczenia — w języku chińskim wyraźnie chodzi o to, że to ja uderzam tego tygrysa. Szczerze? Jestem trochę zawiedziony… ale cóż, muszę to przełknąć.
Dalej z cyklu: Tygrys w formie część trzecia. „Dosiadanie tygrysa” to wspólna nazwa dla wszystkich mi znanych form (chciałem napisać: stylów, ale jeszcze ktoś pomyśli, że ja je wszystkie tak mykam…). Jeszcze tylko w Lao Jia czynność jest opisana bardziej szczegółowo: „Cofnąć się o krok, by dosiąść okrakiem tygrysa” (U Yang Jwing Minga jest po prostu: „Krok w tył i dosiadanie tygrysa”). Charakterystyczna jest postawa w tej pozycji, dość szeroka, właśnie tak, jakbyśmy na czymś dużym siedzieli.

Charakterystyczny i wspólny dla tych wszystkich przekazów jest jeszcze układ rąk. Lewa jakby trzymała uzdę, prawa uniesiona wysoko, jakby coś trzymała (może pastorał).
Hwanung
Tygrysa bardzo trudno okiełznać. Przekonał się o tym Hwanung — mityczny twórca Korei. Otóż w wysokich górach żyły sobie tygrysica i niedźwiedzica, które modliły się, by Hwanung, pomógł im przybrać ludzką postać. Niebiański król postanowić poddać zwierzęta próbie. Dał każdej wiązkę piołunu i dwadzieścia ząbków czosnku, zalecając, by żywiły się tym i przez 100 dni nie wychodziły na światło słoneczne. Tygrysica nie wytrzymała zbyt długiego pobytu w ciemnej pieczarze, wyskoczyła na zewnątrz i pozostała nadal zwierzęciem. Cierpliwa niedźwiedzica, wykonując ściśle królewskie zalecenia, po 21 dniach przemieniła się w piękną kobietę o imieniu Ungnyeo. Po diecie czosnkowej musiała mieć nieco nieświeży oddech, bo Hwanung czekał jeszcze kilka lat, zanim spłodził z nią dziecko. I tak tygrysica miała wolność i ładne futro, a niedźwiedzica zas…ne pieluchy i stertę naczyń do zmywania.

No i oczywiście trzeba tu wspomnieć o innym słynnym tygrysie. Mowa jest o Cringerze – zielono-żółtym, oswojonym i tchórzliwym tygrysie, przyjacielu księcia Adama. Pod wpływem mocy Posępnego Czerepu zmienia się w Bojowego Kota. „Mocy przybywaj” – oczywiście dla młodszych, przypominam chodzi o Hi-mena.
Cringer

Dobra, zakończmy ten tygrysi serial. Ostatni tygrys to ten, do którego strzelamy. W tej sekwencji jednak bardziej skupiamy się na funkcji napinania łuku lub strzelania. „Napnij łuk, aby ustrzelić tygrysa” w Lao Jia, „Napinanie łuku i strzelanie do tygrysa” u Yang Jwing Minga jest już bardziej dosłowne. Najbardziej przemawia do mnie tu forma Wu/Hao i to naciągnięcie rąk przed wyrzucenie ich do przodu. To naprawdę najbardziej przypomina mi naciąganie łuku. Na przeciwnym biegunie jest tu forma Yang Jwing Minga, gdzie to naciągnięcie cięciwy jest naprawdę bardzo symboliczne.

I tyle tygrysów. Choć chyba przydałoby się jakieś podsumowanie. Fascynacja tym gatunkiem ciągnie się już od stuleci. Dowodem na to jest jego miejsce w mitologii i wierzeniach kultur zamieszkujących jego historyczny zasięg występowania, rozciągający się na lwią część Azji. Przedstawiany jako symbol siły i odwagi – przynoszący szczęście i chroniący przed złymi duchami, ten dziki kot oczarowuje nas zarówno usposobieniem, jak i niezwykłą aparycją — tego intensywnie pomarańczowego, upstrzonego czarnymi pasami futra nie da się pomylić z żadnym innym. Ludzie podziwiali jego niezależność, dumę, lekkość poruszania się, grację, siłę i to coś, co powodowało, że jest on ostatnim ogniwem łańcucha pokarmowego (oczywiście póki człowiek nie wymyślił giwery). Jego naturalna charyzma, obok podziwu, przyniosła mu niestety dużo kłopotów, obecnie to gatunek zagrożony. A my nie mamy skąd czerpać wzorców ruchowych.
Organizuję wyjazd treningowy do Chin (Guangfu 2024).
Jeśli podoba Ci się moja działalność – możesz zostać moim mecenasem! Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
chińska astrologia
Pewnie mistrz Hong Zi Tien miał rację, twierdząc, że powinniśmy poruszać się jak wygłodniałe tygrysy, a nie jak obżarte domowe mruczki. Ale jak ma być inaczej, jeśli w naszych wzorcach lwią (omen nomen) część stanowi tygrysek z „Misia Puchatka”. A nie ma tam wspomnianego już wcześniej Shere Khana.

Aaa… Nowy rok i święto czerwonych latarni!!! No tak. Wszystkiego naj, mocnej głowy i wątroby. I tygrysiego kroku w tym nowym roku!
Marszałek Zhao tygrysa dosiada,
Mieczołamacza dobywa, brwi ściąga groźnie..
Tygrys: ino nie do zada!
;]
🙂