To mnie wkurza…

Tak, to mnie wkurza. Czasami zdarza mi się ćwiczyć na Jazdowie. To krótkie treningi, bo zazwyczaj wykorzystuję w ten sposób czas przed treningiem u Marka. Na Jazdowie znalazłem sobie miejsce na skwerze Strehla, zaraz za osiedlem domków fińskich. Na obrzeżach parku stoją dwa budynki będące pozostałością Szpitala Ujazdowskiego. W jednym z nich jest przedszkole, a drugi… stoi pusty. Nie będę pisał o jego historii, ani o pułkowniku Strehlu zwanym „Mojżeszem”. Będzie o Tai Chi.

Ćwicząc na trawniku, nieopodal budynku, pod konarami wielkiej czarnej topoli, często myślałem sobie: „Fajnie by było, żeby powstała tu sala treningowa. Może by mnie wpuszczali? Daliby powiesić w środku worek? Na zewnątrz można byłoby postawić prosty daszek… może wyłożyć krąg do ćwiczenia kroków Bagua…”. To takie marzenia były… może bardziej mażenia (od mazać), bo kto by miał tyle kasy, żeby toto wyremontować.

Szpital Ujazdowski

tu ćwiczę

To by było idealne miejsce. Blisko metra (15 min. na piechtę) i przystanku autobusowego. Jest miejsce do biegania i, jak na centrum miasta, jest cicho i spokojnie. No i blisko na stadion Legii na Łazienkowskiej. W dni meczowe słychać doping z Żylety. Nieopodal mieści się też znana warszawska piwodajnia – nieofcjalne gniazdo kibiców Legii.

Z zewnątrz budynek wygląda na taki, któremu przydałby się solidny remont, ale nigdy nie zaglądałem do środka.

Podzieliłem się z Jankiem swoim pomysłem i chyba mu się idea spodobała, bo pogrzebał nieco w necie (że też ja tego wcześniej nie zrobiłem!). Mail, którego od niego dostałem, pozbawił mnie jakichkolwiek złudzeń. Napisał mi, że to już raczej nierealny pomysł. I niestety ma rację. Budynek jest opuszczony od dawna i niszczeje w zastraszającym tempie. Jakiś czas temu został nawet podpalony. Jak znam życie nie znajdzie się chętny, żeby teraz wyłożyć kupę kasy i go uratować. Szczególnie, że w tym miejscu nie powstanie żaden night club, bank czy knajpa, ani nic specjalnie dochodowego.

Niszczenie budynku będzie postępować, bo nadal nie jest dobrze zabezpieczony.

fajnie by było, ale nic z tego

I to mnie wkurza. Bo wystarczyłoby dać temu budynkowi szanse na życie, kiedy jeszcze był w dobrym stanie. Oddać go komuś, kto miałby pomysł na zagospodarowanie go i ożywienie. Bo według mnie, nie ma lepszej metody na ratowanie takich miejsc, jak znalezienie im gospodarza. Może wtedy nie doszłoby do zatkania rynien i wieloletniego zalewania budynku wodą? Taka wilgoć to zabójstwo dla cegieł. Użytkowanie spowoduje, że budynek jest choć trochę ogrzewany, wietrzony. Więc oddać to komuś i nawet pomóc w sfinansowaniu utrzymania, bo to na pewno będą mniejsze koszty niż teraz generalny remont.

sala na Jazdowie

Ale kto go weźmie, jeśli przepisy są tak rygorystyczne, że koszty remontu i utrzymania szybują w kosmos? Szczerze, to wolałbym, żeby stała tam sala treningowa z plastikowymi, udającymi drewno oknami niż rudera ze spróchniałym drewnem z epoki. Ale cóż… łatwiej jest doprowadzić do ruiny i potem płakać. To boli, bo w Wawie niewiele zostało takich miejsc i nawet o to niewiele nie ma komu zadbać.

żeby w centrum dużego miasta stały opuszczone budynki?

Są przecież jakieś służby ochrony zabytków, ale to chyba jakieś pokręcone jest. Cóż takiego powiedział jeden z tych ochroniarzy za duże pieniądze? Że on nie może tam wejść na kontrolę, bo to jest w gminnym rejestrze zabytków i to nie są jego kompetencje. A jaki to problem zadzwonić jak do kumpla i powiedzieć mu :” Ty Stefan (czy inny Antek) jutro wpadnę na Jazdów, bo tam jest coś do zrobienia”. I co? Korona spadnie? Może oni telefonów nie umieją obsługiwać? Może teraz na studiach tego nie uczą, a może to takie czyste niechciejstwo? Chowanie się za przepisami, procedurami. „Ach, jaki ja zarobiony jestem, ileż to ja mam do zrobienia. Nawet nie wiem, co pierwsze olać.”

Wkurza mnie to… musiałem sobie ulżyć.

P.S. Jakby ktoś miał pomysł na miejscówkę pod salę treningową dajcie znać… nawet najbardziej porąbane pomysły mile widziane.

Académie Pascal Plée. Paryska szkoła Tai Chi, niegdyś YMAA. Zbudowana w pofabrycznych budynkach nieopodal Panteonu. Można? Można! Byłem tam, jest fajna…

9 komentarzy do “To mnie wkurza…”

  1. No więc problem u nas polega na tym, że zawsze ma się do takich rzeczy znaleźć ten tajemniczy „ktoś” 🙂

    Odpowiedz
    • a tym kimś nie jest urząd ochrony zabytków i miasto. Problem jest w tym że łatwiej jest puścić coś takiego w ruinę niż oddać komuś w użytkowanie i nawet pomóc mu w utrzymaniu.

      Odpowiedz
      • Masz dane co do statutu własności tej nieruchomości? Może to jest czyjaś własność prywatna? Ja nie wiem…. natomiast mając na myśli „ktoś” chodziło mi o to, że bardzo często patrzymy na różne sprawy z boku, czekając aż ktoś inny je załatwi 🙂

        Odpowiedz
        • Cóż mogę zrobić żeby załatwić tę sprawę… poza napisaniem o tym? Nie znam nikogo w tym mieście kto ma tyle kasy żeby móc cokolwiek zrobić z którymkolwiek budynkami niszczejącymi w Warszawie. Czy to że nie dysponuje odpowiednią gotówką odbiera mi prawo głosu?

          Z tego co czytałem budynek należy do miasta. Nawet jeśli byłaby to własność prywatna to powinno się je odbierać osobom (lub instytucjom) które nie są w stanie. nie potrafią, bądź nie chcą takim budynkiem zarządzać. Taki budynek powinien wracać do puli miasta i trafiać do osób które by go ożywiły.

          Teraz jest już na to za późno. Pewnie jakiś deweloper czeka na zmianę warunków zabudowy tego terenu (teraz nie można tam postawić osiedla) i stąd pożary fińskich domków i inne tragedie

          Odpowiedz
          • Własność prywatna to własność prywatna i nikt nie powinien mieć prawa jej nikomu odbierać, natomiast można odkupić :). Skoro jednak to własność miasta i jeszcze dziwnym trafem nikt na tym łapy nie położył, to można się pokusić….. o zagospodarowanie :). Może nawet udało by się pozyskać fundusze na remont i adaptację. Bierzemy się? Otworzymy ośrodek taijiquan i sztuk wszelakich KORODOR, gdzie możemy gościć wszystkich zainteresowanych :).

            Odpowiedz
            • Otóż jesteś w błędzie, jeśli jesteś właścielem zabytku to nie masz prawa zrobić z nim tego co ci się podoba. Takie jest prawo i to ma sens, bo dziedzictwo narodowe jest własnością nas wszystkich, nie tylko dorobkiewiczów któzy mają kasę. Obecnie nawet przy ogólnym pozwoleniu na wycinanie drzew nie możesz wyciąć drzewa które zostało uznane za pomnik przyrody nawet jeśli wykarzesz się papierami, że sam je sadziłeś.

              Ustawa o ochronie zabytków

              Art. 110. 1. Kto będąc właścicielem lub posiadaczem zabytku nie zabezpieczył go w należyty sposób przed uszkodzeniem, zniszczeniem, zaginięciem lub kradzieżą, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
              2. W razie popełnienia wykroczenia określonego w ust. 1 można orzec nawiązkę do wysokości dwudziestokrotnego minimalnego wynagrodzenia na wskazany cel społeczny związany z opieką nad zabytkami.

              Szkoda tylko, że to prawo jest dziurawe i nierespektowane. Kilka pokazowych spraw mogłoby poprawić sytuacje.

              Dużo taniej byłoby postawić nowy budynek w centrum Warszawy niż adaptować ten. Ten już został zniszczony, przez zaniedbanie.

              Na razie plan zagospodarowania teranu tego miejsca wyklucza postawienie osiedla mieszkaniowego, ale jak „przypadkowo” spłoną wszystkie fińskie domki i rozpadną się inne budynki to postawią tam zamknięte osiedle dla bogatych słoików, którzy bez płotu żyć nie potrafią. I tyle zostanie z tego miejsca. Nie pójdziesz już tam na spacer.

              Odpowiedz
  2. Masz rację już dawno powinno się zadbać o te budynki, jeden rozebrano gdy budowano trasę łazienkowską. Podczas wojny i powstania mieścił się tam szpital gdzie opatrywano, leczono i operowano powstańców.t W latach 50 i 60 mieściła się tam szkoła handlowa i technikum do którego chodziłam. Fajne miejsce Agrykola)ogród botaniczny, park Ujazdowski, łazienki. było gdzie chodzić na wagary. Bardzo mi smutno że t0 tak teraz wygląda.

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz