Stare fotografie… i znów Chiny, przełom lat 50-tych, 60-tych. Tym razem wspólnym lajt motywem będzie powszechne uprawianie sportu czyli, jak to nazywają Rosjanie, fizkultura. BTW – zauważyliście, że Rosjanie mają fioła na punkcie tworzenia nowych słów będących zlepkiem skrótów? Podobnie jak u Niemców, tylko że oni zlepiają całe wyrazy i wymawiają je tak, że od razu wszyscy w promieniu 100 metrów formują szyk klina i przeładowują broń.
Ale wróćmy do zdjęć. Propagowanie kultury fizycznej i masowego uprawiania sportu jest typowe dla wczesnych krajów komunistycznych. Tak robili Rosjanie, Chińczycy, Czesi, Kubańczycy, a i Polska miała swój okres prosperujących LZS, AZS i klubów przyzakładowych. Z opowiadań Ojca pamiętam, że jak kiedyś zachciało im się założyć w pracy (jakaś filia FSO) zespół piłkarski, to kwestia sprzętu (podstawowego oczywiście – koszulki, spodenki, getry, buty i kilka piłek) została załatwiona w tydzień. I nikomu nie przeszkadzało to, że drużyna kilka lat z rzędu nie kończyła rozgrywek najniższej z możliwych lig. Sport niestety był jednym z narzędzi indoktrynacji społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży. Miało to oczywiście także pozytywne efekty. Chociażby sukcesy sportowe w lekkiej atletyce, zapasach czy w piłce nożnej. Sukcesy w sporcie były potrzebne, bo miały niebagatelny wpływ na wizerunek państwa totalitarnego w oczach zwykłego Hansa, Johna czy Jeana.
Ale wróćmy do zdjęć. Oto pierwsze.
