Prowadziłem ostatnio zajęcia w Muzeum Azji i Pacyfiku. To miejsce na warszawskim Powiślu już od dłuższego czasu jest miejscem, w którym odbywają się ciekawe imprezy. Oczywiście nie chodzi o to, że ja tam się pojawiam, ale o inne imprezy: a to śpiew perski, a to medycyna chińska lub indonezyjski horror (Facebook). Zaprawdę powiadam wam, że dumny jestem z siebie, że czasami znajduje się dla mnie miejsce w tak zacnym towarzystwie.
Zajęcia Fundacji Dantian, w ramach których czasami prowadzę zajęcia (pod nieobecność Janka, jak już nie uda im się znaleźć nikogo innego), odbywają się w holu wejściowym do muzeum. Zazwyczaj jest tam jakaś niewielka ekspozycja. Tym razem stało tam kilka gablot z artefaktami azjatyckiej kultury, wśród których wyróżniało się kilka sztuk broni.
Kilka zdjęć pozwoliłem sobie pstryknąć, ale oczywiście polecam każdemu osobiście pójść i zobaczyć osobiście.

Katar – to dziwny sztylet, który jeszcze w XIX wieku używany był w Indiach. Dziwny, bo w zasadzie nadaje się tylko do zadawania ciosów „bokserskich”, trochę ciężko jest tu pracować nadgarstkiem. Z tego względu był idealny do ubrania ochronnego. Potem zbroje zanikały, a katar stawał się przeżytkiem.
Szabla – Talwar szabla indyjska. Zakrzywiona szabla ze stali damasceńskiej,
Sztylet – ten brązowy podłużny kształt, to damski sztylet przypominający złożony wachlarz. To japoński wynalazek. Takimi sztyletami dobrze urodzone Japonki odbierały sobie życie, w razie konieczności oczywiście. Przypominam, że w Polsce taki przedmiot może być potraktowany jako broń ukryta.

Grot ceremonialny – broń drzewcowa dobrze się sprawdza na polu walki, ale także jako broń ceremonialna i reprezentacyjna (np. Gwardia Szwajcarska w Watykanie). Podobne widziałem w muzeum w Foshanie.

Tarcza fakira – połączenie niewielkiej tarczy szermierczej z rogami antylopy(?). Zastosowanie chyba jasne. Broń pochodzi z Indii.
Sztylet – kris, również Indie. Takie faliste ostrze zostawia paskudne rany.
Młynek – nie, to nie broń. Choć wygląda jak buzdygan. To młynek modlitewny, ale w przerwach pomiędzy modlitwami można z takim chadzać na zbójnikowanie.

Miecz paradny – ten pochodzi z Wietnamu. Wygląda bardzo ładnie, choć na pierwszy rzut oka możnaby go pomylić z tymi, które można kupić na Aliexpresie. Rozumiem jednak, że w muzeum nie wystawia się kiepskich podrób. Wielka szkoda, że nie wyjęto go z pochwy. Może kiedyś będę mógł wziąć taki do ręki?
Broń w Muzeum Azji i Pacyfiku

Tarcza szermiercza – ta też pochodzi z Wietnamu. Piękna, zdobiona – mimo tego, że jestem zwolennikiem rzeczy użytkowych, to wcale bym się nie obraził, gdyby mi zdobiła ścianę nad biurkiem :).
To właśnie te tarcze najbardziej mnie zainteresowały. Może dlatego , że były takie dwie? I jeszcze dlatego, że to taka broń pojawiająca się niezależnie od szerokości geograficznej? Tarcze szermiercze w Europie pojawiły się bowiem pod koniec średniowiecza, ale większą popularność zyskały dopiero w XVI w. Przyjmowały różne formy. Jak widać – Europa czy Azja, rozwój broni jest bardzo podobny. Dzięki swojemu niewielkiemu rozmiarowi nie służy tylko do przyjmowania ciosów. Jest zdecydowanie bardziej wielofunkcyjna.
Kiedyś taka forma uzbrojenia wzbudzała we mnie lekki uśmiech. Nie podobało mi się coś takiego, nie rozumiałem zastosowania. Teraz myślę, że to jednak fajny wynalazek, słuszna idea. Upodabnia szermierkę do walki bokserskiej. Pozwala blokować uderzenia drugą ręką. Ciekawe czy w Tai Chi gdzieś się taka pojawiła? A może nie trzeba szukać specjalnych form, tylko adaptować techniki ręczne do użycia takiej niewielkiej tarczki?
A trzy dni później okazało się, że to zainteresowanie tarczką tak jakby się trochę zmaterializowało. To jednak materiał na inną opowieść.