Łazienki, to nie jest dla mnie dobre miejsce. Park oczywiście ładny, zabytkowy, ale ludzi w nim multum, więc samodzielna praktyka tam trąci nieco ekshibicjonizmem, ale na pewno to dobre miejsce, jeśli ktoś myśli o propagowaniu Qi Gongu. Jednak to nie ja wybieram miejsce. Pewnie, że wolałbym gdzieś bliżej (przez remonty w Wawie, dojazd zajął mi ponad godzinę) i bardziej kameralnie, bo nie przepadam za tym jak mnie turyści obfotografowują. Ale mimo tych niedogodności pojawiłem się w Łazienkach przed 1o:oo rano. Ludzi przybyło sporo, każdy chciał poćwiczyć „Zabawy pięciu zwierząt”. Grupa liczyła ok. 50 0sób. A w tym tłumie moi znajomi z CJF, znani warszawskim organom ścigania, jako grupa AA. Zauważyłem też ze dwie znajome twarze z warszawskiego oddziału YMAA.
Dzień pierwszy
Pierwsza godzina – to była rozgrzewka. A potem, po krótkiej przerwie, przerobiliśmy w skrócie pięć ćwiczeń, które były tematem spotkania. Podobało mi się. Czuję, że ten zestaw jest w sam raz dla ludzi ćwiczących Taiji. Nawet na tak podstawowym poziomie (zajęcia są dostosowane do ogółu grupy, w której jest dużo zupełnie początkujących), wyraźnie czuję pracę idącą z ciała, skrętny ruch mięśni i delikatne rozciąganie.
Mnie najbardziej podobała się żyrafa. Skąd Chińczycy znali żyrafę – nie wiem. Pewnie było jak z ich lwami, które podobne są do nie wiadomo czego. Kroków było niewiele, a szkoda, bo pogoda ładna, a ja się na ten Qi Gong szykowałem od dawna. Fajny był też krok tygrysa – bardzo odmienny od tego, który ćwiczyłem w CJF. Tamten tygrys jest bardzo agresywny, ten Qi Gongowy jest bardziej taki Taijiowy. To nie znaczy, że łatwiejszy. W jednym i drugim trudno jest zachować tą ideę głodnego tygrysa, trudno jest to pokazać ciałem, rękoma czy też wzrokiem.
Tygrys
Korzystając z pięknego dnia przeszliśmy się chwilę po parku. W południe jest już tu bardzo dużo ludzi. Byłem ciekaw jak wyglądają chińskie pawilony zbudowane niedawno w Łazienkach. Oto i one:
Nawet ładnie wygląda ten zakątek… kiedyś zrobię sobie takie coś Tamtam. Wejścia „strzegą” dwa lwy. Zauważyłem, że jeden trzyma łapę na piłce, a drugi na małym czymś (chyba małym lwie). Ciekawe czy to przez przypadek, czy ma to jakieś uzasadnienie?
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
Dzień drugi
Był też i dzień drugi. Nieco się na nim zawiodłem. Po pierwsze padało i zajęcia odbywały się w wielkim namiocie. Jechało plastikiem. A po drugie prowadzący zdecydował, że jest tam za mało miejsca na chodzenie (mimo deszczu, też przybyło ok. 50 osób) i zamiast zabaw pięciu zwierząt mieliśmy godzinny zestaw ćwiczeń wprowadzających do stylu uprawianego przez Jana Glińskiego (Lao Jia Yang Shy), a potem przećwiczyliśmy niektóre z elementów ośmiu kawałków brokatu. Nie narzekam, też się czegoś nauczyłem. Dużą ciekawostką była możliwość porównania jednego z ćwiczeń ośmiu kawałków wykonanego w sposób tradycyjny i w sposób uczony obecnie. Uwierzcie mi, że nie byłoby łatwo ćwiczyć w sposób tradycyjny.
… i tylko tygrysów trochę mi żal.