Akademia On-line
Guangfu - miasto Tai Chi,
treningowa podróż życia


Wykład i praktyka

Nowa nabór na trening Tai Chi
Warszawa Powiśle


kameralna grupa

Skaryszewskie spotkania
z Qi Gongiem


(Działamy dalej!!!) w każdą środę 10:30-12:00

Prosto w skośne oczy

Pomyśleć, że to już rok. Rok, jak w zeszłym roku bawiłem (się) na festiwalu organizowanym przez Fundację Dantian. Wyjazd do Sulisławia, oprócz wrażeń i niewątpliwe wypoczynku, okraszony był sporą dawką treningu. Ja przyzwyczajony do Brenneńskich standardów (czyli dużo treningu i trochę czasu na sen) odnalazłem się tam bez problemu.

Główną częścią takiego festiwalu jest dwudniowa impreza treningowa dla praktyków z całego świata. Pierwszego dnia były egzaminy (w których jako miłośnik wszelakiej certyfikacji wziąłem udział), a drugiego dnia odbyły się zawody w wielu konkurencjach form ręcznych, z broni – indywidualnie i w zespołach. Nie wszystkie zrozumiałem.

W tym roku taki festiwal odbywa się w Japonii. Nawet nie kombinowałem, żeby jechać. W te wakacje pierwszoplanowym jest mój premierowy treningowy wyjazd do Chin i raczej nie stać mnie na dwie takie imprezy rocznie. Cały czas się zastanawiam, czy stać mnie na jedną :).

Wracając do Japonii. Jeśli już się wleczemy na koniec świata, to miło byłoby zobaczyć jak najwięcej, coś zjeść, zobaczyć jak ludzie żyją, a nawet spróbować, czym sobie poprawiają humor.

Poprosiłem Marzenkę, by przysłała mi jakieś fotki z wyjazdu. Co prawda liczyłem na jakichś samurajów lub fotorelację z lekcji popełniania sepuku, ale nie mogę narzekać. Fajnie, że znalazła chwilę czasu, żeby wysłać choć te. Dostałem też jeszcze inne zdjęcia, ale znajdują się na nich pewni ludzie znani z imienia i nazwiska, w towarzystwie niewielkich buteleczek z tajemniczą zawartością. Bez konsultacji z osobami zainteresowanymi nic nie będę publikował – ale zazdraszczam aż do bólu.

Bawcie się dobrze. Warto obejrzeć, bo Marzenka fajne zdjęcia robi. Kanpai!!!

blade i niedożywione te damy
biblioteka?
knajpa Harrego Pottera (bo pod schodami). Zarąbista podłoga
na szczęście jakieś normalne literki
uliczna maziajka
eeee…. nie wiem co to…
knajpa? Czemu pusta? Wszystko wypili?
tabliczki z imionami
jaki kraj taki second hand. Nie ma lekko
dania na wynos. Makdonald po japońsku?
mała uliczka, niby standard ale zawsze mnie zaskakują
tradycja i nowoczesność. Komóra i dziewczyna w kimonie. Ciekawe jak to szybko to można zdjąć?
płoty mają takie same jak my… Za to drewniana architektura – bajka
lampiony i latarnie. Tak to sobie wyobrażałem

Coś do jedzenia!!! Hurra!

oczy żaby giganta?
to chyba jednak słodycze
makaron z grzybami i kawiorem… może bez mięsa, ale ładnie wygląda

16 Komentarzy : “Prosto w skośne oczy” Ależ dyskusja!!!

  1. Dobry wieczór. A czy mogę napisać coś serio (na poważnym blogu)?
    Naprawdę fajne fotki. Nie chciałbym się rozpisywać (jestem starej daty fotografem zawodowym), ale Marzenka naprawdę posiada nieobsceniczne talenta. 😉

  2. W tej konkretnej kwestii trzeba by zasięgnąć języka u Sifu Muraszko. Jeśli Dariusz Wu go spotka, to zapyta. Postąpi tak mając na uwadze (jedynie) chęć zaspokojenia artystycznych pragnień przedmówców. Czy Sifu się zgodzi? Wątpię. To człek wspaniały, lecz jeszcze nie wyzwolony – zatem nadal w drodze do Nirvany.
    A może koledzy opublikują własne akty, choćby bez Czarnego Tygrysa? W tych okolicznościach sztafaż uważam za zbyteczny… 😉

  3. Być może dla pewnych osób będzie to jakaś ulga – ale nie chciałbym być wyrazicielem odczuć estetycznych szerszego gremium, że Jiuzhizi zrozumiał moją sugestię poprawnie. Bo słówka „własne akty” ktoś o usposobieniu obscenicznym mógłby zinterpretować expressis verbis. 🙂

  4. Hmm, kto wie? Może faktycznie Sifu Konarski byłby ukontentowany powyższym stwierdzeniem (zakładając, że nie pamiętam jego nicku, gdyż na „forach” społecznościowych racze dbamy o anonimowość wypowiedzi swoich / innych osób). 🙂

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz

%d bloggers like this:
test