Jeszcze nie tak dawno pisałem, że raczej nie ćwiczę form z bronią, gdyż ich praktyka okazuje się zbyt czasochłonna. I co? Ja sobie coś napisałem, a los się ze mnie uśmiał…
Obecnie mam w swoim treningowym repertuarze formę z mieczem stylu Hao, a ostatnio rozpoczęliśmy ćwiczyć formę z szablą. Co się zatem stało? Czy nagle zmieniłem zdanie? Albo nagle mam więcej wolnego czasu?

Czasu, jak zwykle, mam mało. To jeden z moich standardowych niedoborów. Tyle jest fajnych rzeczy, które można trenować, ale nie ma kiedy. Zdanie nadal, przynajmniej częściowo, podtrzymuję. Nadal uważam, że lepiej jest skupić się na formach ręcznych, niż ganiać z tym całym arsenałem. Ale…
Właśnie zmieniło się jedno małe „ale”. Ćwicząc Tai Chi stylu Hao, poznałem formy krótkie, które to łatwo przyswoić (oczywiście w ogólnej warstwie ruchowej). Co za tym idzie – powtarzać i korygować. Ich niewątpliwą zaletą jest możliwość ich zapętlenia, czyli wykonujemy je w kółko, płynnie przechodząc z jednej formy do drugiej. Podobna sztuczka została zastosowana w Chuo Jiao Fanzi, gdzie formę z kataną również można wykonywać dowolną ilość razy, biegając z jednej strony sali na drugą. Ostatnio coraz chętniej do niej powracam. Naprawdę nie sądziłem, że taki prosty zabieg może tak mocno pomóc w ćwiczeniu. A ćwiczenie form z bronią, bardzo dobrze wpływa na zrozumienie form ręcznych.
Dużo znaczyły dla mnie też seminaria z Marcinem Bąkiem, który usiłował zaszczepić nam miłość do szermierki.
W zeszłym roku na tapecie mieliśmy formę z mieczem. Raptem trzynaście sekwencji, plus nienaturalnie długa sekwencja rozpoczynająca. A w tym tygodniu nauczyłem się pierwszych czterech sekwencji formy z szablą.
forma z szablą
Szabla używana w styl Wu, to tak zwany „byczy ogon”, czyli ciężka, duża broń z niesymetryczną głownią rozszerzającą się ku sztychowi. To broń pola walki, jej zaletą jest jej masa i możliwość przełamania zasłony. Przez lata zupełnie mi to nie pasowało do Tai Chi. Bo gdzie miękkie i powolne ruchy, a tu nagle szabla i jak to neutralizować? Na razie mam jeszcze niewielki dysonans poznawczy. Mam jednak nadzieję, że w miarę praktyki, będzie on coraz mniejszy.

Póki co, biorę tę formę ponieważ: a – krótka, b – jest trochę skakania co mi dobrze zrobi, c – taka dynamiczna jest, co też mi dobrze zrobi, d – jest w pakiecie, a wybrzydzać się nie powinno. Znów wyjdzie na to, że Jiuzhizy miał rację pisząc: „Poza tym, mimo iż również uważam, że podstawy to… podstawa, to jednak ta szabla w taiji (solo) chyba nie jest jakaś super hiper trudna i nic by się nie stało, jakbyś sobie pomachał”. Zaczynam się obawiać, że przyjdzie do mnie kiedyś zawinięty w białe prześcieradło z krótką halabardą w dłoni i powie: – „Czas na ciebie już. Zostaw to wszystko, już nie będzie ci potrzebne”.
Wracając do moich wcześniejszych opinii. To był rok 2015 – dopiero zaczynałem ćwiczyć styl Wu. Kiedy wcześniej próbowałem wpleść do swojego treningu broń, wydawała mi się ona tak totalnie od czapy. Zniechęcała mnie sama wizja zapamiętania dużej sekwencji ruchów, których nie czułem. Teraz jest łatwiej, zupełnie jakbym nagle zaczął rozumieć co, po czym powinno następować. To pozwala łatwiej zapamiętywać formy, a co za tym idzie – mieć więcej radości z ich ćwiczenia (właśnie uświadomiłem sobie, że nie pamiętam dobrze form z CJF, bo pewnie ich nie rozumiem – tam więcej radości dają mi inne części treningu).
Tak więc nie czytajcie tego, co napisałem kiedyś… (o tu — a co?! Przyznam się, nie będę się słów własnych wypierał) ćwiczcie, jeśli poczujecie się gotowi.
szermierka mieczem
Na koniec, w ramach zapowiedzi. Planuję niedługo zorganizować w Warszawie seminarium na temat szermierki chińskim mieczem (albo chińskiej szermierki mieczem) – zapraszam serdecznie do wzięcia w nim udziału.
Na dniach będą możliwe zapisy i więcej szczegółów. Ilość miejsc ograniczona, więc jeśli ktoś jest już teraz zdecydowany, to piszcie – zrobię rezerwację.
Ja zawinięty w prześcieradło? Z ssd w dłoni? Oby nie w point red.. 😉 BTW, te niuweidao są naprawdę takie ciężkie i bitewne? Nie znam tej formy, ale raz, że chyba sporo ruchów wspiera druga ręka oparta na grzbiecie głowni szabli, która btw blisko ciała, a ćwiczący się mocno kręci wokół osi.. ćwiczącego (co jakby promuje krojenie i zbijanie w bardzo bliskim dystansie) a dwa, że -myślę sobie- czasem i taikikowiec musiał chlasnąć na odlew jak go jaki zbój na leśnej drodze dopadł :]
Cieszę się bardzo, że KO przejdzie inicjację w kręgu organizatorów seminariów. Oby pogoda dopisała!
Ja też się cieszę że w końcu się odważyłem.
Ta szabla nawet treningowa jest ciężka (idąc za słowami Marcina Bąka to chyba kupię sobie lżejszą do treningu). Na razie mam takie wrażenie, że trzymając w ręku miecz aż chce się fechtować. A póki co to mi ta szabla przypomina machanie bejsbolem – ale to oczywiście zaleta, zawsze to bliżej realności.
No tak, ale czy historycznie takie były?
qrczę na wikipedii napisali że to broń cywilna nigdy nie używana przez „imperial troops”… ale ona mi tak pasuje, I jeszcze ta piechota w drugiej wojnie światowej.
Może służyły najwyższej generalicji „imperial troops” do płazowania dam dworu po tyłkach przy winie i z tego powodu Qianlongowi było głupio ująć tę odmianę w swoim dziele o broni :]
„Obecnie mam w swoim treningowym repertuarze formę z mieczem stylu Hao, a ostatnio rozpoczęliśmy ćwiczyć formę z mieczem.” – chodzi oczywiście o szablę 🙂
qrcze myślałem że się nie zorientujesz i nauczę się całej formy zanim wrócisz. No nic, nie dałeś się oszwabić