Magia dźwięków Heng i Haa

Ciąg dalszy mojego grzebania w sieci po zakupie książki „TAI-CHI CHUAN. Its Effects and Practical Application” (Tu można o niej przeczytać). Ale tym razem zacznę o innej książce. Jedną z pierwszych (większych wydawnictw) wydanych w Polsce, jeszcze w latach 90 zeszłego wieku (niby nie tak dawno, ale to już historia), była książka „Droga Tai Chi” autorstwa mistrza Jou Tsung Hwa. Dobra pozycja dla początkujących – choć można się czepiać dość naiwnego tłumaczenia i pobieżności tekstu, ale wtedy to była przełomowa publikacja.

Droga Tai Chi
to zdjęcie pochodzi z chińskiego portalu aukcyjnego. Można tam kupić oryginalne pierwsze chińskie wydanie tej książki za ok. 2500 PLN

Porównując obie książki wyraźnie widać, że Jou Tsung Hwa był pod wpływem Chen Kunga i to przemożnym. Te same przykłady w opisywanej teorii, podobne rysunki (zamiast walca, które do wyjaśnień stosował Chen Kung – Jou Tsung Hwa używa stożka).

Przed laty książka ta intrygowała mnie opisami dwóch ćwiczeń. Pierwsze to ćwiczenia z symbolem Tai Chi, a drugie to zestaw Qi Gongu nazwany jako Heng-Haa.

I to będzie opowieść o tym jak bardzo jesteśmy przywiązani do własnego obrazu widzenia świata i jak bardzo ten obraz odbiega od rzeczywistości.

Pamiętam, że wraz z koleżanką, która tak jak ja była zafascynowana zawartymi w książce opisami, próbowaliśmy wdrożyć je w życie. Całe szczęście, że szybko mi przeszło. Po kilku latach miałem możliwość spotkać się z ćwiczeniem Symbolu Tai Chi w YMAA… bardzo, bardzo był inny od moich wyobrażeń.

Pozostało drugie ćwiczenie… teraz kiedy zobaczyłem, że identyczny opis znajduje się w książce Chen Kunga oraz wiedząc, że jego rodzina nadal kultywuje ten przekaz, pomyślałem sobie – może w sieci są jakieś filmiki na ten temat? Pewnie znaleźli się ludzie, którzy stworzyli materiały dydaktyczne lub też chcieli się poprostu pochwalić przed światem swoją praktyką.

Droga Tai Chi

I nie myliłem się… jest tego sporo. Okazuje się, że przekaz pochodzący od Chen Kunga jest na świecie dość popularny. Poniżej prezentuję film przedstawiający wspomniane przeze mnie ćwiczenie.

Czym się różni od mioch wyobrażeń? Po pierwsze: myślałem, że to nie jest jedna, długa sekwencja tylko grupa powtarzanych ruchów. Coś na kształt Qi Gongu Kanałowego lub Yi Jin Jingu. Po drugie: Jou Tsung Hwa pisał o dźwiękach wydawanych w czasie ćwiczenia – tu ich nie ma.

To najlepszy dowód na to, że z książek, z filmów NIEWIELE SIĘ MOŻNA NAUCZYĆ. To może być inspiracja, ale nie źródło wiedzy.

Przemawia to także za tym, żeby ćwiczyć to, czego się nauczyliśmy od żywego nauczyciela, a nie wydziwiać, że chcemy to czy coś innego.

Musimy też pamiętać o pewnym fenomenie. Im dłużej ćwiczymy, tym więcej wiedzy posiadamy. Więcej wiedzy, to więcej „obrazów”, które budują nasze wyobrażenie treningowego świata wokół nas. Im więcej takich wyobrażeń, tym trudniej jest się od nich uwolnić. Wszelkie nowości obserujemy wtedy przez coraz więcej filtrów naszego postrzegania świata. To oznacza, że albo nie przyjmujemy nowej wiedzy, albo przerabiamy ją tak, żeby pasawała do naszego światopoglądu. Często nowa wiedza sprawia nam przykrość, odbieramy ją jako zagrożenie własnej samooceny. Bronimy się przed nią całym naszym jestestwem.


1

Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


Umysł dziecka, nieskażony żadną wiedzą – czy to jest to co powinniśmy zachować, żeby nadal się rozwijać? Jak taki stan umysłu zachować? Dochodzę do wniosku, że początkującemu jest łatwiej.

PS. Jak to dobrze, że nie zacząłem ćwiczyć tego zestawu z książki.

7 komentarzy do “Magia dźwięków Heng i Haa”

    • I tu masz racje. Księżyc w wodzie lub jaskinia cieni to ta sama koncepcja. Tyle, że księżyc w wodzie jest chiński, a jaskinia pochodzi z naszego kręgu kulturowego. Powinienem posługiwać się Platonem…

      Odpowiedz
    • zdziwiłbym się gdybyś nie miał… swojego czasu nie było zbyt dużego wyboru, więc to była klasyka. Pytanie czy kupiłbyś to teraz.

      Odpowiedz
  1. Szczerze mówiąc, to dźwięki może jakieś i były, ale wszystko zagłuszał gość z diaksem 😉 Jesteś pewien, że to ta sama linia? Może heng-ha jest bardziej zaawansowaną formą (dla tych co chcą zabijać:) a bezdźwięczna, zdrowotną? Albo na odwrót, ostatecznie w naszym qigongu „om mani padme hum” dźwięki poznajesz na etapie nauki, potem wydajesz je już tylko w głowie. Generalnie wychodzi na to samo: ucząc się z książki masz więcej pytań niż odpowiedzi 🙂

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz