Ju no kata („łagodna forma„), to forma kata uprawiana w Judo. Jest przeznaczona do nauczania podstawowych zasad judo, zwłaszcza zasady ju (ustępowanie przez łagodność). Jako twórcę tej formy wymienia się Jigiro Kano, ale nie wiadomo czy nie zapożyczył jej. Składa się z trzech części i jest wykonywana przez dwie osoby, które mają wyraźnie przypisane sobie role. Jeden nosi miano Uke (atakujący), drugi Tori (ten, który się broni – wykonuje techniki). To kata ma pewną specyficzną cechę, otóż może być wykonywane bez judogi (specyficznego ubioru trenujących Judo), ponieważ nie ma tam żadnych technik wymagających wzmacniania uchwytem za ubranie.

Jak zwykle muszę wyjaśnić dlaczego piszę o formie Judo na blogu o Taiji. Chciałem pokazać na tym przykładzie pewną zasadę podwójnej formy Taiji. Otóż właśnie największa różnica w tym wypadku polega na tym, że w tej naszej nie ma wyraźnego podziału pomiędzy Tori a Uke (swoją drogą, ponoć nie ma nic gorszego niż bycie ulubionym uke ticzera).
Jigoro Kano

W formie podwójnej Taiji brak jest nawet podziału na atak i na obronę. To, co się wydaje czystym atakiem, można zinterpretować jako obronę. Trzeba tylko skupić się na różnych interpretacjach ruchu. Na tak wielu interpretacjach, że w zasadzie nie jest to nic konkretnego, ot taki ogólny zarys ruchów. Dzięki temu, że nie ma podziału pomiędzy atakiem a obroną, ćwiczący formę podwójną uczy się zmieniać jedną technikę w drugą, atak w obronę. Uczy się także gdzie konkretna technika ma swoje słabe punkty.
Ma to swoje słabe strony. W praktyce formy podwójnej bardzo łatwo zapomnieć o pracy z siłą na rzecz wykonywania własnych technik. Wygląda to wtedy tak jakby dwie osoby ćwiczyły coś obok siebie. Następną wadą jest możliwość wyprzedzania technik. Po prostu wiemy co nasz partner zrobi za chwilę, więc nie czekając na wykonanie techniki bronimy się i czekamy na konkretny atak. Bardzo łatwo w formie podwójnej o taką grę.
Ju no kata
W Judo kata wydają się być pozbawione tych przypadłości. Uke nie musi zamieniać swojego ataku w obronę, więc nie wykonuje „nerwowych” ruchów. Pomiędzy technikami są przerwy, które pozwalają „uspokoić” sytuację. Minusem jest za to ubogość rozwiązań. Tori uczy się ustępowania na przykładzie kilkunastu technik. Ale oni później podpierają to ciężkim treningiem technicznym. a my ćwiczymy bogate zasady i niestety rzadko je sprawdzamy w rzeczywistości. Przypomina to niestety naukę prowadzenia samochodu na grach komputerowych.
Jest jeszcze jedna różnica. W Judo (odwrotnie niż w Taiji) znanych jest kilka form – każda z nich pracuje nad innym aspektem walki. Doświadczony trener wie którą z nich może „zadać” swojemu uczniowi, aby wzmocnić jego słabe strony. Forma Taiji pracuje od razu nad całością. Jest bardziej „filozoficzna” i „głębsza”, ale niestety dużo, dużo trudniejsza. Łatwiej tu o wypaczenia.
Jeszcze słów kilka na temat tempa wykonywania formy. Mogłoby się wydawać, że w Judo tempo jest dosyć szybkie. Ciężko jest przecież rzucać kogoś powoli. A jednak nie. W pierwszych etapach nauki forma ta wykonywana jest niezwykle powoli. Dużo wolniej niż część z nas wykonuje formę podwójną. Ma to na celu dokładne poznanie mechaniki własnego ciała w czasie wykonywania konkretnego ruchu. A rzuty? W zasadzie nie ma potrzeby kończyć rzutu. Ważniejsze jest kontrolowanie ciała partnera do chwili, kiedy ten za chwilę poleci samodzielnie zgodnie z działającą siłą grawitacji. Widzicie tu analogię? Zwycięstwo jest nieważne. Ważna jest sama świadomość możliwości zwycięstwa.
kata w Judo
Zobaczcie kata Judo w mistrzowskim wykonaniu Jigoro Kano i jego ucznia Yoshiaki Yamashity.
film pochodzi z lat trzydziestych dwudziestego wieku.
Jakieś dziesięć lat temu miałem okazję obserwować na żywo wykonanie tej formy. Niestety nie pamiętam nazwisk. Kata prezentował chłopak, którego ojciec był w Polsce owym czasie wysokiej klasy trenerem Judo. Chwilę z nim wtedy pogadałem o praktyce, która była dla mnie nowością. Mimo, że mój młody ćwiczył trochę Judo, to nawet nie podejrzewałem tego sportu o istnienie ułożonych form. Ów trener powiedział wtedy, że póki te formy były uczone w klubach, póty polskie Judo odnosiło sukcesy. Może ma rację?
Rozmawiałeś zapewne z synem pana ŚP Józefa Niedomagały, który był aktywnym propagatorem kata w judo w Polsce. U pana Józefa miałem zaszczyt ćwiczyć w czasach studenckich zaliczając zajęcia z WF na politechnice. Jego syn był podówczas hm, późnym nastolatkiem zdaje się (z czarnym pasem oczywiście ;))
O ile wiem, to kontynuuje on rodzinne tradycje.
Pan Józef był świetnym trenerem i człowiekiem. I potrafił z wielką klasą pokazywać zarówno kanoniczne techniki, jak i te mniej sportowe aspekty judo np. dźwignię na kręgosłup lędźwiowy, którą dopiero ładnych parę lat później znalazłem w repertuarze zapasów catch as catch can czy dźwignie na małe palce.
No i miał osobowość, za którą pokolenia studentów będą Go pamiętać.
PS. Wiem, że nie na temat, ale tak mi się skojarzyło.
Dzięki bracie… uzupełniłeś mi moją pamięć.
A rozmawiałem wtedy z samym panem Józefem. Jego syn był tym który demonstrował formę. Tą imprezą o której pisałem były Sochaczewskie Dni Sztuk Walk. Impreza która odbyła się bodajże tylko raz. I ja też się tam prezentowałem, jako jeden z grupy robiącej formę Taiji i jakieś pchające dłonie (dobrze, że ludzie się nie znają).
Ale wracając do pana Józefa pokazywał wtedy jeszcze umiejętność kontroli w parterze. Jego syn (obaj brali udział w demonstracji) usiłował się wydostać z parteru a ojciec mu nie pozwalał. Robił to tak lekko i z humorem (sala wręcz wybuchała śmiechem), a miał wtedy spory brzuszek.
Luz… na temat, na temat