Stała się rzecz niesłychana, gałąź nie utrzymała pana…

Tytuł brzmi jak horror, czyż nie? Może trochę, ale jestem świeżo po lekturze materiałów o tym jak zwiększyć oglądalność blogu i tam było napisane, że dobry tytuł to 50 % sukcesu. 50 % to już nie jest źle, następne 45 %  da zagrycha i pięć procent załatwimy przy pomocy krówek.

nieplanowana przerwa z pracy

No, tyle o teorii blogerstwa, czas przejść do meritum. Korzystając z przerwy w delegacji (pomimo żalu kierownictwa – na weekendy zjeżdżamy do domu), pojechałem sobie do Parku Skaryszewskiego poćwiczyć. Często w niedziele zbierają się tam adepci Taiji wedle starego stylu Lao Jia. Dziś treningu miało nie być, ale myślałem, że może ktoś się pojawi, zawsze to lepiej poćwiczyć z kimś, kto zna tę formę lepiej niż ja, a jak nie, to i tak planowałem żeby sobie pobiegać.

a tak wygląda czas wolny pracownika – z punktu widzenia pracodawców

Niestety, nikogo nie spotkałem, ale za to ujrzałem dość niecodzienny widok.

Pod wielkim dębem, nieopodal miejsca gdzie odbywają się treningi Starego Stylu (qrcze nie mogę używać skrótu, bo organizacja „Nigdy Więcej” oskarży mnie o faszyzm, jak kibiców Legii za transparent z napisem „Wild Boys”), stoi stołek, taki zwykły kuchenny, a obok stoi facet ze sznurem w ręku i usiłuje zarzucić go na gałąź. Powiało horrorem? Jeśli choć trochę, to luzik. Okazało się, że kręcą tam film i moje przyjście przypadło akurat na kręcenie sceny wieszania się bohatera. Może facet akurat przeczytał scenariusz i chciał w ten sposób zaprotestować?

jogging po parku

Co to za film? Nie wiem… na pewno nie „M jak Miłość”, bo nie widziałem żadnych kartonów ani pudeł. Pewnie jakieś „Barwy szczęścia” lub „Czemu nie ja?”. Ekipa nie była duża – raptem sześć osób, to znaczy że była to produkcja niskobudżetowa. Zrobiłem sobie formę raz, a facet nadal się wieszał, drugi raz – a on nadal rzuca sznurek na gałąź. Poszedłem pobiegać… i jeszcze przez trzydzieści minut, co jakiś czas widziałem jak nagrywają tę scenę. Znaczy się – nie szło im. Pewnie reżyser miał inną wizję… „Człowieku jak się wieszasz? Kto ci dał ten dyplom? I jeszcze te gałęzie się źle układają, czy gałęzie mnie słyszą?”. Kręcenie filmu to musi być trudna sprawa, kręcisz taką krótką scenę przez godzinę z okładem, a film i tak wychodzi z tego gówniany.

ekipa filmowa
ekipa filmowa pod dębem

Nie wiem czy im się udało czy nie, ale już chciałem iść i im pomóc. Skręcić facetowi kark, czy coś w tym stylu. Wszak czas, to pieniądz i jeśli mógłbym w czymś pomóc bliźniemu, to czemu nie?

Jakoś się tak zbiegło, że póki oni kręcili, póty mi się dobrze biegało. Jak sarenka, nie przymierzając (nie tam, że nogi takie ładne, tylko że takie owłosione). Drugie trzydzieści minut padła mi kondycja, ale swoje 8 km przebiegłem. Nie jestem jednak tak do końca zadowolony, bo zamiast dotrzymać do ostatniego dzwonka, to zatrzymałem się na 40 sekund (!!!) przed końcem założonego czasu!!! Po prostu się zatrzymałem, choć jestem pewien, że dałbym radę.

Na koniec odwiedziłem jeszcze siłownię pod chmurką. Postawili coś takiego w Parku Skaryszewskim.

plener i wyciskanie
siłka na świeżym powietrzu

w skaryszaku

Szkoda, że nie ma czegoś takiego w Lasku Bielańskim. Przez chwilę musiałem poudawać fachowca przed dwoma paniami z kijkami (już dawno po maturze), które miały problem z obsługą urządzeń, nareszcie przydało mi się gruntowne wieloletnie wykształcenie – przeczytałem instrukcję…

siłka w Skaryszaku
rzeczona instrukcja…

Siłka poprawiła mi humor – dotrwałem do końca założonej sesji. Lubię takie dni treningowe, czułem się po nim dobrze… Wracając do domu pomyślałem sobie, że taki wpis byłby bez sensu. Sami przecież widzicie, po tym ciut przydługim wstępie. A żeby miało to jakiś sens – wymyśliłem sobie taką oto analogię.

Ten aktor – to my, a reżyser – to nasz nauczyciel. Jeśli nauczyciel jest kiepski, to nic z filmu (analogia do sztuki) nie wyjdzie. Owszem zawsze można się zwrócić do kogoś kto wie, ale wtedy to będzie boleć. Oczywiście nie sugeruję, że to niby ja jestem tym co ma umieć.  I nie ma co zwalać winy na wszystko wokół (czyli kartony), bo tak naprawdę wszystko jest w nas (te cho…ne 40 sekund), ale jeśli uczciwie poćwiczymy, to jesteśmy później zadowoleni.


1

Organizuję wyjazd treningowy do Chin (Guangfu 2024).
Jeśli podoba Ci się moja działalność – możesz mi pomóc rozwijać moją pasję! Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.


I muszę kończyć, bo na kolację mam gotowane kurze łapki…

16 komentarzy do “Stała się rzecz niesłychana, gałąź nie utrzymała pana…”

  1. No więc zarówno ja jak i Andrzej mamy doświadczenie w kręceniu filmów – właściwie nie kręceniu, ale graniu w filmach amatorskich 😛 w Amatorskim Zespole Filmowym „Flesz” :). Andrzej się nie wieszał, ale miał role pierwszoplanowe i dość tajemnicze 😉

    Odpowiedz
  2. No więc zarówno ja jak i Andrzej mamy doświadczenie w kręceniu filmów – właściwie nie kręceniu, ale graniu w filmach amatorskich 😛 w Amatorskim Zespole Filmowym „Flesz” :). Andrzej się nie wieszał, ale miał role pierwszoplanowe i dość tajemnicze 😉

    Odpowiedz
  3. Sie chłopaki zdziwią jak po odtworzeniu w studiu, w ich mniemaniu dobrze nakręconego materiału z wieszania,w kadrze pojawi się tajczmen 😉

    Odpowiedz
  4. Zdziwienie będzie jeszcze większe,kiedy puszczą materiał w szybkim tempie i okaże się że stojący w pozornym bezruchu, wykonywał formę 😉

    Odpowiedz
      • No to dekoncentrowałeś wisielca. Od razu kojarzy mi się kadr z filmu ,,Nic śmiesznego” Pazura usiłuje dzwonić z budki na deszczu …to ja tu dzwonie a tu wilki jakieś…. No więc gościu się wiesza, a na plan wchodzisz Ty ,,cały na biało” 😉

        Odpowiedz
  5. KO, nie musiałeś od razu wieszać tego Bogu ducha winnego aktorzyny, tylko dlatego że zostawiłeś worek w ogrodzie rozkoszy na wschodzie Polski… 😉

    Odpowiedz

A co Ty myślisz na ten temat? Dodaj komentarz