Czas leci, wszystko leci (ostatni np. telefon mi z rąk).
Była kiedyś taka książka, tj. nadal jest, bo myślę że jej nie anihilowano, ale czy ktoś ją teraz czyta? To była książka która spowodowała, że pokochałem czytanie. Pierwsza książka SF jaką przeczytałem od deski do deski. Nosiła tytuł „Ci z dziesiątego tysiąca” napisał ją Jerzy Broszkiewicz (1962 rok – starsza ode mnie).
Ci z dziesiątego tysiąca
oto i ona
Skojarzyło mi się, bo dziś w nocy pękło 10000 wyświetleń tego bloga. Może następnym razem skojarzy mi się z 200 tyś. mil podwodnej żeglugi.
Pamiętacie swoje pierwsze książki? Ja się jeszcze zastanawiam jaka będzie ostatnia.
pozdr KO
ps. inne liczby z bloga to
- 84 posty (ten jest 85)
- 24 kategorie
- 251 tagów
- 24 odwiedzające kraje
- 636 komentarzy
1
Jeśli podoba Ci się moja twórczość i chciałbyś mnie wspomóc w realizowaniu pasji ćwiczenia i propagowania Tai Chi możesz mieć w tym niewielki udział.
Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
Gratulacje KO! Cóż można powiedzieć.. Masz charyzmę i following legionu groupies. 😉
Chciałbym móc zaprosić Cheon Sang Ji Hee do Warszawy, żeby zagrały na moście przed Twoim balkonem, ale dawno już ich nie ma, więc stary, ale jary nadal teledysk z tej okazji Ci sprezentuję:
Tytuł jak najbardziej pasuje, bo „Raz jeszcze, OK?” znaczy, a i mam wyryte w korze mózgowej, że mi wyznałeś jakieś 9 lat temu, iż kochasz Sunday. 🙂
Pierwszą moją książką była chyba III księga Tytusa. 🙂
Przed wojną była taka reklama prezerwatyw. „Prędzej Ci serce pęknie” Ciekawe czy to samo się tyczy oglądania koreańskich gerlsbendów.
Dzięki.
III księga Tytusa – aż sprawdziłem „Tytus Kosmonautów”
Ja się raczej wychowywałem na Żbikach, Podziemnym froncie, z Tytusa pamiętam Że „…jedna chwila to trzy momenty…”
Broszkiewicz!!!
Mój absolutnie ukochany Broszkiewicz to „Długi deszczowy tydzień” 🙂 A dokładnie to wydanie „Tych z dziesiątego tysiąca” kupiłem jakiś czas temu na Allegro. Żeby mieć. Za jakiś czas zapoznam z tym dzieci, bo póki co moje poszukiwania współczesnej polskiej literatury młodzieżowej spełzły na niczym – do Niziurskiego i Ożogowskiej nie ma ona niestety startu.
A 10k wyświetleń gratuluję 🙂
Dzięki.. a pamiętasz że była jeszcze druga część.
Ale „Tych z dziesiątego…”, czy „Długiego deszczowego”?
Bo drugą (a właściwie pierwszą) „Deszczowego” była „Wielka, większa i największa” – ale jej jakoś aż tak nie lubiłem…
Kontynuacją „Tych, z…” była książka pod tytułem „Oko centaura” w której to bohaterowie docierają z wyprawą do Alfy Centaurii
Poza tym, w j. chińskim jest jednostka liczbowa 10.000 – „wan” czytana,a pisana tak: 万
Jak Chińczyk chce powiedzieć sto tysięcy, to mówi 十万 – shiwan, czyli dziesięć wanów. A samo wan może też oznaczać, „bardzo wiele”, „mnóstwo” w pewnych sytuacjach. 🙂
W języku polskim tez kiedyś była tak jednostka liczbowa 10.000 – to było koło. Kiedyś mówiło się że jedno koło kosztuje około dwa koła. (Wersja dwóch kół była nieprawidłowa) a więc jedno koła, dwa koła, trzy koła zamiast dwóch kół, trzech kół. Ale potem nastąpiła denominacja i słówko umarło 🙁
Czyli należałoby powiedzieć, że np „Książę Qi najechał Ji armią dwóch koła wozów bojowych”? Kul. 🙂
nio…
jeśli mnie pamięć nie myli to było tak
100 – seta
1 000 – patyk
10 000 – koło
100 000 – mała bańka
1 000 000 – duża bańka