Od lat, właściwie, od kiedy zacząłem ćwiczyć… nie, wróć. Od kiedy nauczyłem się dzióbać w internetach, trafiam na artykuły, w których udowadniają mi, że Tai Chi jest zdrowe na wszystko. A to na łamliwość kości, a to dla osób z zakłóceniami równowagi, a to ostatnio na coś, czego nawet wymówić nie potrafię. No normalnie remedium absolutne z powolnego machania rękami.
Kto ma ochotę, może dobrze pogrzebać w sieci i znaleźć takich informacji na kopy.
Mechanizm powstawania takich niusów jest prosty. Ktoś z tytułem dra lub doca, mając na widoku kasę z jakiegoś grantu, zbiera grupę ludzi — najczęściej kilkadziesiąt osób, dzieli tę grupę na dwie części i bada. Potem jedna z tych grup ćwiczy Tai Chi bądź Qi Gong, a druga nie. Po jakimś czasie (najczęściej nie za długim) pomiary się powtarza. Jeśli w grupie coś się poprawiło, to wysnuwa się wniosek, że Tai Chi pomogło, jeśli nie – to nie. Kasa się zgadza, reszta nie musi.
Tai Chi dla zdrowia?
Pomijam fakt, że to bardzo naciągane jest jak dla mnie. Bo co pomogło? Tai Chi? Czyli co? Tai Chi, to nie jest jednorodna rzecz. To nie C2H5OH, nie da się tego opisać w kilku zdaniach. To dość skomplikowany zestaw metod treningowych i umiejętności. W związku z tym powstaje pytanie. Która z tych metod, właściwości ma ten zbawienny wpływ na wątrobę, a która na nerki?
Żeby nie było – ja uważam, że Tai Chi naprawdę ma dobroczynny wpływ na nasze zdrowie i psychikę. Mam też nawet teorię na to, co jest tym magicznym elementem.
Qi? Po części tak. Musielibyśmy się wgłębić w dyskusję nad tym, czym dla mnie jest Qi, a na to nie mam już chyba ochoty. Czy tym magicznym elementem jest ruch fizyczny? On też, choć są przykłady mówiące o tym, że ruch potrafi zaszkodzić. Że robiony powoli? Jak prosiłem o coś Młodego, to on spełniał moją prośbę tak powoli, że mnie szlag trafiał… i co? Jest od tego zdrowszy? Jeśli tak, to może niech mu pójdzie na zdrowie.
Co jest tym czymś? Moim skromnym zdanie jest to zaangażowanie, motywacja, fokus, skupienie czy jak to do cholery nazwać. Intencja z jaką ćwiczymy.
To nie jest takie proste jak wynika z poprzedniego zdania. Nie wystarczy zaangażowanie wynikające z regularnego przyjeżdżania na treningi, ani ilość czasu poświęcona na dyskusje o ułożeniu prawej ręki w czasie omiatania kolana. Z doświadczenia wiem, że wypisywanie bzdur w internecie też niewiele pomoże.
motywacja
Kluczem jest motywacja, z jaką wykonujemy ruch, siła i „czystość” intencji oraz to jak mocno jesteśmy w stanie zrozumieć idee ruchu naszego przeciwniko-partnera w praktykach podwójnych. Ćwiczysz z głębokim zrozumieniem – są efekty, powtarzasz bezmyślnie formy – nie ma efektów.
Pojawia się tu następne pytanie. Dlaczego to akurat Tai Chi ma posiadać te magiczne właściwości?
I teraz strzelę sobie w kolano. Tai Chi nie jest czymś specjalnym. To sztuka walki i przez to silną motywację ma wpisaną w swoją naturę. Tego nie da się ćwiczyć uczciwie bez odpowiedniego fokusu. To znaczy da się… masa ludzi tak robi. Całe szkoły są oparte na bezmyślnym machaniu rękami, na uwielbieniu dla ticzera i wiary w to, że jeśli zapłacimy składkę – spadnie nam waga i wyprostują się zmarszczki. Zostawmy jednak patologię (mimo, że stała się normą). Moja konkluzja jest taka: uprawiając sztukę walki – łatwo jest postawić sobie cel i mieć silną motywację.
zaangażowanie
Ale czy tylko? Otóż uważam, że nie. Bo tak naprawdę, to można robić mnóstwo różny rzeczy z odpowiednim fokusem, z wewnętrznym zaangażowanie. Można tańczyć tango, biegać, kleić modele czy uprawiać konwisarstwo(*1) (zaraz sprawdzę, co to jest) lub cokolwiek innego. Tylko trzeba to robić na całego.
A dlaczego nie podniecają mnie te wszystkie newsy o dobroczynnym wpływie treningu? Bo one wszystkie, te dohtory zauważają tylko skutek, a zupełnie olewają przyczynę. Nikt nie chce zbadać, co tak naprawdę działa w tych wewnętrznych sportach? A szkoda, bo jeśli ktoś by odkrył jak działa siła umysłu i jakie są jej możliwości, to świat by się zmienił. Nie tylko ten świat sztuk walki – pozostałe „światy” też.
1
Organizuję wyjazd treningowy do Chin (Guangfu 2024).
Jeśli podoba Ci się moja działalność – możesz mi pomóc rozwijać moją pasję! Postaw mi kawę (kliknij obok).
Dziękuję.
(*1) rzemiosło zajmujące się wyrobem i obróbką przedmiotów z cyny
masz sporo racji bo z tai chi tak jak z legia. kto ja lubi? tylko legionisci
Zapewniam Cię że i Tai Chi i Legii to najzupełniej wystarcza.
Ale swoją drogą Legię lubią jeszcze kibice Zagłębia Sosnowiec i Olimpii Elbląg.
Zgadzam się w 100%. Dlatego nawet jeśli praktykujemy tajczi wyłącznie jako system podtrzymujący i poprawiający zdrowie, dla wyciszenia gonitwy myśli przez skupienie na tym, co robimy, dla wzmocnienia ciała i umysłu, to też tak samo działa NA WSZYSTKO, jeśli mamy prawdziwie czystą i głęboką intencję osiągnięcia tego. Lekarze przez zbadanie wskaźników po prostu potwierdzają fakty, a praktykujący widzą je gołym okiem. Co do potęgi umysłu – i to już nauka potwierdza. Świetnie, że o tym piszesz! 🙂